38

954 45 3
                                    

Mam wrażenie, że głowa mi zaraz eksploduje. Nie wiem czy to przez te uderzenie czy może ze strachu co zaraz ma nastąpić. Gniew z oczu mojego męża aż bije i zdaję sobie sprawę z tego, że przeleje go na mnie.

- Może to jakaś pomyłka - mówię słabym głosem dalej brnąc w kłamstwa. Na pewno się nie przyznam. Będę udawać do samego końca.

Głowa coraz bardziej zaczyna mnie boleć. Cholera, a może sobie coś uszkodziłam, chociaż w tej sytuacji to i tak nie ma wielkiego znaczenia. Przecież i tak niedługo umrę.

Zaciska dłonie na moich ramionach i ponownie uderza moim ciałem o ścianę. Tym razem nie daje rady się powstrzymać i wyrywa mi się krzyk bólu.

- Nie! Jestem pewien, że za śmiercią Fabiana stoi Aiden, a uszkodzenie mojego auta to też musi być jego sprawka, nie ma co do tego żadnych wątpliwości! - gdyby nie to, że mnie trzyma to na pewno bym upadła. Tak słabo się czuję. - Po jego śmierci powinienem pierdolić ten cały sojusz i kazać twojemu ojcu spierdalać! - wrzeszczy, a następnie mnie puszcza przez co osuwam się na ziemię.

Mój mąż opuszcza sypialnie głośno trzaskając drzwiami, a ja zostaję sama siedząc na podłodze, bo nawet nie ma siły się podnieść. Poza tym to by było bezcelowe, bo i tak bym znowu upadła przez to jak bardzo kręci mi się w głowie.

Nie mam pojęcia ile czasu spędzam na tej podłodze, wydaje mi się, że na chwilę też przysypiam. Rozbudzam się dopiero gdy ktoś wchodzi do pokoju.

Ze strachem spoglądam w stronę drzwi, ale na całe szczęście to tylko Adele.

- Pani Verino coś się stało? - pyta zmartwiona podbiegając do mnie. - Upadła pani czy może się uderzyła?

- W głowę - odpowiadam słabo. Nie mam już na nic więcej sił.

Adele dotyka tyłu mojej głowy i nagle czuję ból przez co wydaje cichy syk. Ona cofa swoją dłoń, a na niej zauważam czerwone plamy.

- O boże - mówi i wstaje. - Za chwilę zawołam pani męża.

Nim zdążam zaprotestować to ona znika. Nie chce by Harry tu przychodził, on jak zobaczy w jakim jestem stanie to postanowi wykorzystać okazje i mnie dobije, ale może z drugiej strony to dobrze. Przynajmniej szybko umrę.

- Myślę, że trzeba wezwać pogotowie, pani Verina nasprawdę słabo wygląda - ponownie podnoszę wzrok słysząc Adele. Tym razem jednak nie jest sama. Harry stoi obok niej i zimnym wzrokiem się we mnie wpatruje.

- Sam zajmę się żoną - oznajmia i do mnie podchodzi. Łapie moje ciało i je unosi, nie wtulam się w niego, a on i tak szybko odkłada mnie na łóżku. - Wezwij lekarza - poleca służącej.

- Myślę, że pani powinna jechać do szpitala - wtrąca Adele.

- Wykonuj moje polecenia do cholery! - wrzeszczy. Kulę się, bo już wystarczająco boli mnie głowa.

Kobieta szybko wychodzi, a ja samo zostaje z moim mężem. Dawno się tak bardzo go nie bałam.

- Zabij mnie wreszcie i będzie po sprawie - zaczynam, bo mam już dość tych oczekiwań. Chce już to mieć za sobą.

Kuca obok mnie i chwyta za moją szczękę. Nakierowuje ją tak, że muszę mu patrzeć prosto w oczy. Nic mi jednak nie mówi tylko ciągle milczy, co muszę przyznać, że jeszcze bardziej przerażające.

- Wiem, że byliśmy krótko razem, ale na wzgląd tego co przeżyliśmy proszę byś szybko to zakończył. Nie chce cierpieć.

- Powinienem odesłać cię im w kawałkach - dreszcz przebiega po moim ciele. - Lecz jesteś moja i nie zamierzam cię oddawać.

Lekarz stwierdza, że mam lekkie wstrząśnienie mózgu. Zaleca też by jak najszybciej mnie przetransportować do szpitala. Harry jednak stanowczo się temu sprzeciwia. I to jest właśnie dowód na to, że zupełnie przestało mu na mnie zależeć.

- Nie wolno ci wstawać z łóżka jeśli nie ma mnie w pobliżu - oznajmia jak już zostajemy sami. - Nie pozwolę ci jechać do szpitala by ktoś mi cię stamtąd zabrał.

Czyli jednak sądzi, że ktoś z mojej rodziny mógłby mnie zabrać ze szpitala. Co ja bym dała żeby teraz byś bezpieczna w swoim domu i nie musieć się bać o swoje życie.

- A co ze mną dalej będzie?

- Jeszcze się nad tym zastanawiam - oznajmia poważnym tonem.

Pov Aiden

- Zawsze widziałem, że jesteś głupi, ale nie sądziłem, że twoje działania są aż tak niebezpieczne! - krzyczy na mnie ojciec. - Czy ty wiesz do czego może doprowadzić twoje działania! Verina jest u niego w domu i całkowicie na niego zdana!

Nic nie odpowiadam, bo szczerze to nie mam pojęcia co mógłbym powiedzieć. Spierdoliłem. Verina mnie ostrzegała, że pojawili się jacyś świadkowie, ale ja mimo wszystko to olałem. Sądziłem, że ona przesadza. Niestety i tym razem to moja siostra okazała się mieć rację.

- Póki jeszcze jest żywa musi spróbować ją odzyskać - odzywa się Will.

Na jego uwagę od razu przed oczami pojawia się obraz mojej małej siostrzyczki.

- Wydaje mi się, że ona jest dla niego ważna - głos zabiera Peter. - Poza tym ona nie miała nic wspólnego z śmiercią Fabiana.

- To go nie będzie interesowała! - krzyczy ojciec. - Przez Aidena stracił syna, a teraz ma pod ręką jego siostrę.

Tata szybkim krokiem do mnie podchodzi.

- Przez ciebie mogę stracić moją jedyną córkę! - wrzeszczy, a następnie mocno uderza mnie w twarz. Moja głowa odskakuje na bok, mam ochotę poprosić by uderzył mnie jeszcze raz.

- Przestańcie mówić o Verinie jakby już nie żyła - opierdala nas Peter. I dobrze, naszej siostrze na pewno nic nie będzie.

- Możliwe, że jeszcze żyje, ale jak nic nie zrobimy to długo to nie potrwa - głos zabiera Will. Wstaje i podchodzi do barku. Nalewa sobie dużą porcję tequili ojca.

Już po tym zachowaniu widać, że jest źle, bo Wiliam zazwyczaj nie pije.

Nagle uświadamiam sobie, że jest tylko jedna rzecz, którą mogę zrobić. Nie mogę uciekać od konsekwencji swoich czynów.

- Skontaktujcie się z nim. Wymienicie mnie za Verinę, na pewno się zgodzi, bo to mnie chce torturować, a nie ją.

- Ty wiesz, że jeśli tak się stanie to nie wyjdziesz z tego żywy? - informuje mnie Peter. Ma rację, umrę, ale niestety szybko to nie nastąpi. Znając Stylesa to zadba o to bym błagał o śmierć.

Podnoszę wreszcie wzrok, bo do tej pory nie miałem odwagi spojrzeć im w oczy.

- Nie ma innego wyjścia. Lepiej żebym to ja umarł niż Verina.

Nikt nic nie odpowiada, ale wiem, że się ze mną zgadzają. A ja nie mogę pozwolić by moja siostra za mnie pokutowała.

Liczę na waszą opinię.


Okrutny losOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz