Boys don't cry.

315 20 1
                                    

Po paru chwilach nastolatek wytarł niechciane łzy, odpychając od siebie uczucie bliskości. Wstał powoli z krawędzi, odpychając od siebie mężczyznę, z obrzydzeniem wymalowanym na jego twarzy.
– Nie dotykaj mnie nigdy więcej. -
Mruknął niezadowolony

– Dzieciaku. Nie możesz być dla mnie taki szorstki. Jestem bohaterem. - powiedział spokojnie mężczyzna, czując lekkie zyirytowanie na słowa młodego chłopaka.

– owszem mogę. Nawet nie wiesz jak bardzo. - zaczął nastolatek z każdym zdaniem zbliżając się o parę powolnych kroków do mężczyzny. – spędziłem niemal 2 lata doskonaląc moje umiejętności bycia bohaterem, gdzie ty w jedną noc zabrałeś mi to wszystko! 

– co? O czym ty mówisz, dzieciaku?

Peter Prychnął cicho na słowa mężczyzny.
– naprawdę nie pamiętasz? - zapytał sarkastycznie. – dwa lata temu. Napad na bank w Brooklynie. Radziłem sobie świetnie, gdzie nagle ty wleciałeś przez sufit. To miał być mój debiut, lecz kawałki sufitu przygniotły mnie. Myślałem, że to mój koniec, lecz Deadpool w tedy mnie znalazł i uratował. Potem Spider-Man był okrzyknięty jako martwy.

Przez parę chwil panowała cisza na dachu, gdzie Stark w żaden sposób nie wiedział jak się odezwać. Nie wiedział jak przerwać tą niezręczną ciszę. Chciał tego tak bardzo, lecz gdy nastolatek skończył mówić, w głowie miliardera pojawiła się pustka.
Otworzył na parę chwil usta mając nadzieję, że w tej sposób w jego głowie pojawią się słowa które mógłby skierować w stronę nastolatka, lecz było to na marne gdyż po paru sekundach spowrotem zamknął swoje usta.
– Przepraszam dzieciaku. - powiedział po chwili mając nikłą nadzieję, że to cokolwiek zmieni.

Nastolatek Prychnął cicho pod nosem wstając na nogi.
– teraz to już nie zmieni. Ja już jestem okrzyknięty jako martwy. - powiedział zirytowany po chwili dodając po paru sekundach ciszy. – już w moich oczach nie jesteś bohaterem.

Nastolatek w ciszy skierował się do wyjścia z dachu, odprowadzony przez wzrok mężczyzny. Gdy ten szedł po schodach pożarowych by pójść do "swojego" tymczasowego pokoju, mężczyzna postanowił pójść za nim.
Krok za krokiem Stark stawiał za nastolatkiem, który postanawiał ignorować mężczyznę jak najdłużej tylko potrafił.
Wszedł do pokoju, zatrzaskując drzwi tuż przed nosem Starka.
– Friday. Zamknij drzwi. - zalecił sztucznej inteligencji nastolatek, która bez żadnego słowa wypełniła prośbę dzieciaka.
Poddenerwowany Stark, stojąc przez parę chwil w ciszy przed drzwiami.
– Friday - odezwał się miliarder, chwytając klamkę drzwi do pokoju nastolatka.
– otwórz drzwi. - zalecił Play boy, co jednakże nie równało się z wykonaniem polecenia przez sztuczną inteligencję.
– Przykro mi panie Stark. - zaczęła Friday, na co Tony od razu się zdezorientował, gdyż wcześniej wykonywała polecenia bez żadnego słowa. – Pan Parker zalecił mi odmawiania panu wstępu do pokoju nastolatka. Kazał tobie również przekazać - tutaj sztuczna inteligencja się zatrzymała, puszczając nagranie głosu nastolatka mówiącego:.– przekaż starkowi, że ten jego nadęty nos może wtykać sobie gdzieś indziej, a nie w moje sprawy.

Stark stał tam zszokowany na korytarzu. Wpatrując się bezczynnie w sufit.
– Że jaki mam nos!? - wykrzyczał poddenerwowany mężczyzna. – MÓJ NOS NIE JEST NADĘTY. - stwierdził Stark, lecz po chwili pożałował kłócenia się z sztuczną inteligencją. Która ponownie odtworzyła nagranie, co tylko jeszcze bardziej poddenerwowało Starka.

– STARK. - mężczyzna usłyszał kobiecy głos wywodzący się z salonu. Więc nie myśląc za wiele, zrezygnowany miliarder tam skierował swoje kroki opuszczając przestrzeń przed pokojem nastolatka.
Wparował niczym burza do pokoju, myśląc, iż znów ma zostać opierdolony za coś czego nie robił. (Bądź zrobił ale ego nie pozwalało mu się do tego przyznać.)

Gdy tylko wszedł do salonu, dostrzegł iż większa część grupy Avengers była w salonie, czekając tylko na miliardera.
Nie mogąc się powstrzymać miliarder rzucił sarkastycznym tekstem. – przepraszam. Muszę was rozczarować, dzisiaj nie rozdaje autografów, możecie się rozejść. - te słowa miliardera spotkały się tylko z wywróceniem oczami, bądź wrednymi komentarzami.

– Och zamknij się Stark. - stwierdził cicho pod nosem Rogers, przez co wszystkie oczy były skierowane na niego. Sam Stark nie mógł uwierzyć, iż szlachetny kapitan Ameryka użył tak przez niego określanego "brzydkiego" wyrazu.

– do rzeczy. - stwierdził jego przyjaciel Barnes. – Chcemy wiedzieć dlaczego ten nastolatek rzuca się po wieży jak niewiadomo kto.
W pomieszczeniu panowała chwilowa cisza którą przerwała niewyparzona gębą Bartona. – To oczywiste, że Stark znalazł sobie małe podobieństwo, bo dostrzegł, że zbyt nad nami się rozczula. - stwierdził dumny z siebie blondyn, na co od razu Stark poczuł bolesne ukłucie w "sercu".
Nie potrafił uwierzyć, że tak właśnie go wcześniej widzieli jego... cóż, przyjaciele.
Nie potrafił przyjąć do wiadomości, że postrzegali go jak wrednego, samolubnego, "nastolatka" który by zrobił wszystko by zniszczyć im życie. I mimo iż wiedział, miał świadomość dokładniej, że tak właśnie się zachowywał, to słowa Bartona bolały go bardziej niż sama świadomość, że taki właśnie był.

Stark chcąc zakryć swoje uczucia, od razu postanowił zmienić temat. – Słuchajcie. Musimy coś z nim zrobić. - stwierdził stanowczo Miliarder, na co Natasha odetchnęła ciężko, wstając z wygodnej kanapy, podchodząc do Starka, kładąc go za ramiona na kanapę, stając przed całą drużyną. – nastolatek zdążył już wywrócić nasz dom do góry nogami, więc musimy go zła- w jej jeszcze nie rozpoczętej przemowie, przerwał jej dźwięk rozbijanego szkła. Avengersi rozejrzeli się po sobie, nie potrafiąc dostrzec, skąd owy dźwięk dochodził. Stark jednakże szybko połączył kropki, podnosząc się z kanapy. Pobiegł w stronę tymczasowego pokoju Petera. A za nim od razu ruszyli kapitan, wdowa oraz biały wilk.
Stark jednym stanowczym kopnięciem wydarzył drzwi. Lecz ku jego zaskoczeniu nie dostrzegł w pokoju nastolatka.
A jedynie otwarte na oścież okno, powodujące przeciąg w pokoju.
Mężczyzna milczał parę chwil, podchodząc do okna, rozglądając się przez nie. Nie było mu ciężko dostrzec nastolatka na sieciach, który z każdą chwilą oddalał się od wieży Avengers.

– Friday. Uruchom zbroję.

Hiii!
(Nie zabijcie przez długi brak rozdziału, ale dzisiaj wziąłem się w garść postanawiając dokończyć rozdział którego długo nie potrafiłem dokończyć!!!)

Mam nadzieję, że wrażenia się podobały i nie będziecie zbyt źli, na nie standardowe wypuszczanie rozdziałów.

Liczba słów w rozdziale: 944

Ps. Sądzę, że Starka nos jest nadęty ;)

The adults are talking. | IRONDAD. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz