16. o japierduu cz.2

1K 44 2
                                    

— Naprawiłem! — Clint wbiegl do salonu, I zaczął na środku tańczyć makarenę, za co dostał od wszystkich rozbawionym wzrokiem.

— Ty naprawiłeś czy może ten Pan którego tu "dyskretnie" wprowadziłeś i wyprowadziłeś? — Natasha spojrzała chytrze na przyjaciela, na co ten przewrócił oczami i pokazał jej środkowy palec, zaprzestając taniec.

— On mi tylko pomagał, dobra? — Wcale nie tak że to ja podawałem mu narzędzia, pomyślał Clint, I wzruszyl ramionami wzdychając.

— Czekaj...Jak ty mu zapłaciłeś? — Nasz kochany bilioner myślał tylko o kasie, ale to nic nowego.

— No przecież Ty jesteś naszym sugar daddym, to co się głupio pytasz? — Barton uśmiechnął się głupio, a Tony chcąc nie chcąc zwyzywał cały świat od idiotów lecących na kasę.

— Co to "sugar daddy" ? — Pytanie Rogersa rozległo się po salonie, na co Clint I Bucky wybuchnęli śmiechem. Znów zaczęli tańczyć makarenę.

— Mówimy mu? — Spytał Sam, dołączając do chłopaków, akurat gdy Ci kręcili dupami.

— Chyba nie. — Odpowiedziała Wanda, patrząc na przyjaciół jak na debili.

— Dobra, ja się nie będę prosić. Sam sobie sprawdzę. — W pomieszczeniu zaległa cisza. No prawie, bo Vision śpiewał piosenkę makareny, tak aby trójca idiotów tańczyła bardziej w rytm.
Steve wyjął telefon, wszedł w przeglądarkę, I wpisał te dwa proste słowa. Gdy przeczytal wyjaśnienie, wybałuszył oczy, które po chwili wzniósł do przyjaciół. — WY JESTEŚCIE CHORZY! — Po salonie rozległy się śmiechy drużyny, I nawet Loki uśmiechnął się delikatnie. Thor śmiejąc się, rozwalił wazon stojący na stole, gdy uderzył w niego ręką.

Bóg piorunów wstał, a dresy które miał na sobie, idealnie opieły jego tyłek, przez co po salonie rozległy się rozmarzone wzdechy dziewczyn ( I nie tylko). Tasha, zapominając na moment że chodzi z Brucem, korzystając z okazji iż siedziała obok Odinsona, klepnęła go w lewy pośladek.

— NATASHA CO TO BYŁO?!?? — Oburzony Banner, spojrzał na kobietę z wyrzutem, a tylko szczerząc się głupio, wzruszyła ramionami.

— "NaTaShA cO tO bYłO?!"? Mówisz poważnie? Gdybyś był gejem, też byś się nie oparł tej pokusie. Thor! Jak możesz mieć tak cudowny tyłek? — Romanoff dalej patrzyła rozmarzona na pośladki przyjaciela, ale wszyscy wiedzieli że Tasha żartuje. Po niekąd, bo faktycznie tyłek Thora był... no cóż, sami wiecie.

— Lata praktyki, ruda przyjaciółko.

Po salonie rozległo się dzwonienie, więc wszyscy skupili się na tym. Stark powiedział Friday, aby ta odebrała, a po chwili rozległ się głos Rocketa:

— Siema załogo! Ogólnie to sprawa jest, bo wy wiecie że my wbijamy na ziemię, nie? — Futrzak mówił podekscytowanym, jak i zestresowanym głosem.

— No wiemy. A coś się stało? — Natasha przejęła kontrolę nad rozmową, bo wiedziała, że z ziemianin, była jedną z ulubionych osób Rocketa.

— Nah, nie nic. Tylko przyjeżdża ktoś jeszcze. — Odpowiedział już mniej zdenerwowany, I grzecznie czekał na odpowiedź.

— No spoko. — Odpowiedział Stark nawet nie zdziwiony. Strażnicy galaktyki byli tym typem przyjaciół, że problem mógł zaczynać się od zepsucia słuchawek, a kończący się na tym, że rozpierdolili planetę.

— Aha. No spoko, to ja już spadam, idę pomagać Gamorze. Papa!

Rozmoea zakończona. — głos sztucznej inteligencji rozległ się po piętrze, i gdy wszyscy znów skoncentrowali się nie na suficie, zauważyli że z Bartonem, Barnesem i Wilsonem, tańczyć jeszcze Pietro. Vision dalej śpiewał.

— Nie no z kim ja żyje. — mruknęła pod nosem Maximoff. — Idę malować paznokcie, mam nadzieję że zrobicie coś za nim przyjdę, bo nie mam zamiaru znów ogarniać całej imprezy.

I faktycznie wszyscy się posłuchali. Clint poszedł nakryć do stołu w jadalni, Steve i Bucky udali się do kuchni aby gotować, a Stark i Strange zajęli się alkoholem. Reszta, pomimo tego że nie było dużego bałaganu, zajęli się sprzątaniem. W międzyczasie nikt nie znalazł ani chwili, by napisać do Petera, który wtedy układał gwiazdę śmierci poraz setny.

~~~~~

O 18 w wierzy pojawili się strażnicy, choć nie widzieli nigdzie postaci, bo nie wiedzieli, kto przybył z ich przyjaciółmi, która miała być z obrońcami galaktyki. Quill, po przywitaniu się od razu pobiegł do jadalni, i niezbyt uradowany, dowiedział się że nie ma tam jeszcze słynnych babeczek Bucky'ego. Rocket rzucił się na alkohol, a Gamora poszła plotkować z Nat. Wszystko było w porządku, aż do momentu...

Wszystko dobrze, Peter? || WRONG NUMBER// IRONDADOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz