opisówka 3

46 0 3
                                    

Ania szła przez aleję zakochanych podziwiając przepiękne widoki. Kochała wręcz naturę, a aleja zakochanych była dla niej zawsze ważnym miejscem. Tę miejsce zawsze było pełne wspomnień. Szła tak w głową w chmurach, kiedy to wpadła w drzewo. - Ała- powiedziała, wstając, gdy wstała zauważyła sylwetkę idącą w jej stronę. Uśmiechnęła się i ruszyła w stronę sylwetki.
-Witaj A-aniu- powiedział blądyn patrząc prosto w jej piękne błękitne jak niebo czy ocean, oczy.
-Witaj Kuba, więc o czym chciałeś zamienić słowo?- zapytała zrywając kontakt wzrokowy.
-Tak właściwie to o niczym, chciałem tylko zobaczyć cię znów- powiedział nadal patrząc się w jej oczy.
- A ja właściwie mam o czym pogadać, słuchaj Kuba czy nie zdajesz sobie z tego sprawy że mam chłopaka? Mam chłopaka Gilberta, rozumiesz? Kocham go i nic tego nie zmieni, więc nawet nie staraj się o mnie, bo ci się to nie uda- Powiedziała patrząc mu prosto w oczy, poczym po kilku sekundach zerwała kontakt wzrokowy i szybkim krokiem szła w stronę domu Blythe'a. -Poczekaj Aniu!- wykrzyknął w jej stronę po chwilowym zastanowieniu. Nie dotarły mu jeszcze tę słowa Ani, po prostu nie wierzył w to co powiedziała, rozumiał że ona ma chłopaka,ale on i tak nie dawał za wygraną. Ruszył w jej stronę.
-Bardzo cię przepraszam Aniu, może usiądziesz przy tym pięknym drzewie i pogadamy- powiedział wreszcie.
-Nie mam ochoty z tobą gadać- odpowiedziała idąc jeszcze szybciej.
Chłopak stał 5 sekund i ponownie podszedł do niej, tym razem ją zatrzymał. -Głuchy jesteś? Nie mam ochoty z tobą gadać!- wykrzyknęła mu rudowłosa prosto w jego twarz.
On jednak jej się nie posłuchał tylko złożył na jej ustach gorący pocałunek.
-Co ty robisz?- wykrzyknęła ponownie, odpychając go.
-Aniu słuchaj ja....- nie dołączył jednak zdania bo przerwał mu głos dochodzący za drzewa.
- Ej ej ej zostaw ją!- usłyszały głos, po czym ujrzeli Gilberta.
Ania wytrzeźwiała i wbiegła do Gilberta przytulając go. Brunet mocno ją przytulił i pocałował w czoło. Podszedł następnie do blondyna.
-Czyś ty jesteś jakiś nienormalny został ją w spokoju ty dupku!- wykrzyknął poczym walnął go w nos.
Z nosa zaczęła mu lecieć krew, blondyn nie dał znów za wygraną i walnął go z całej siły kolanem w brzuch. Gil zgjął się z bólu, po tym rudowłosa dziewczyna podbiegła do niego i stanęła przed nim.
- Jeśli chcesz mu coś zrobić to najpierw musisz mnie pokonać- powiedziała dziewczyna patrząc blondynowi prosto w oczy. Brunet chciał odsunąć dziewczynę.
-Aniu to moja bitwa nie twoja- powiedział brunet.
-Nie dam nikomu krzywdzić mojego chłopaka!- wykrzyknęła. Blondyn zmieszany tą całą sytuacją popchnął dziewczynę jak najmocniej, a ona upadła na ziemię. Gilbert zadał mu kolejny cios w nos, a wtedy Kuba wyciągnął nóż z swojej kieszeni i wbił go w brzuch Gilberta. Brunet krzyknął z bólu, Ania szybko wstała i zobaczyła całą sytuację. Gdy blondyn miał zadać kolejny cios, rudowłosa zatrzymała jego rękę. On odwrócił się do niej, aby znów spojrzeć na jej twarz. " Teraz na pewno zdobędę nią" pomyślał sobie, ale oczywiście nie miał racji. Gdy opuścił nóż wstał, przybliżając się do dziewczyny. Rudowłosa dotknęła jego polika kiedy on już się powoli zbliżał aby ją pocałować. Ania walnęła go w polik jak najmocniej umiała, poczym popchnęła go, chłopak upadł na ziemię. Dziewczyna nie mogła zapanować nad swoją złością. -Niech twoje ciało zgnije i zostanie zjedzone przez robaki- powiedziała to poczym kopnęła go całą siłą w twarz. Po tym stracił przytomność, dziewczyna myśląca że to nie wystarczy chwyciła duży i ciężki kamień, ledwo co go utrzymując i rzuciła na jego twarz.
-Miłych snów- rzekła, tym razem do chłopaka który miał całą twarz w krwi, przykrytą karmieniem. Uśmiechnęła się letkko i kucneła koło swojego chłopaka chwytając go za rękę. -Kocham cię głupku, ale pamiętaj nigdy nie ryzykuj dla obrzydliwej sieroty życiem. Powiedziała do Gilberta, poczym zadzwoniła na 112. -Czy on ż-żyje?- zapytał chłopak patrząc na w krwi dziewczynę. -A co mnie obchodzi on lepiej by było, jak mówiłam. Aby jego ciało zgniło i zostało zjedzone przez robaki taki debil nie powinien być pochowany- odpowiedziała mu wciskając cyfry na telefonie.
- Halo, mój chłopak został zadźgany przez jednego blondyna, blondyn został w łeb i jest nie przytomny, albo nie żywy...- Tu się zatrzymała.
- Proszę przyjechać pod dom mojej przyjaciółki Diany Barry znajduje się...( Tutaj daje adres zamieszkania) ona dobrze wie gdzie się znajdujemy zaprowadzi pogotowie do nas.
- Dobrze już karetka jedzie także z policją, czy ranni są bardzo poszkodowani?- zapytał głos w telefonie.
-Emm.... Mój chłopak został zadźgany nożem w brzuch od blondyna, ale na szczęście jest przytomny- odpowiedziała.
- Dobrze a Blondyn?- znów zapytała.
- A on... Chyba go zabiłam! Czy pójdę za to do więzienia?!- Ania wykrzyknęła do telefonu.
- Spokojniej proszę będzie wszystko dobrze jak się nazywasz?-
- Ania Shirley-Cuthbert, a zaniedługo Blythe- powiedziała to po czym uśmiechnęła się do swojego chłopaka...znaczy narzeczonego. Tak narzeczonego!! MEGA!!AAAA!!!!GILBERT JEJ SIĘ OŚWIADCZYŁ MIESIĄC TEMU, A ONI UTRZYMYWALI TO W TAJEMNICY!!!!

Karetka już przyjechała zabrała Gila i Kubę, a Ania wsiadła razem z Gilbertem, tak jak z, zmieszana tą całą sytuacją Dianą.Gdy dotarli do szpitala chciały być ciągle z Gilbertem, ale lekarz opowiedział że...
-Po proście o pomoc tracimy go!-
Ania słysząc te słowa podbiegła do chłopaka....ehem znaczy narzeczonego i pocałowała go w czoło. -Przysięgnij że mnie nie zostawisz- powiedziała do chłopaka biegnąc na łóżkiem na którym leżał, wpatrując się w jego oczy.
-Nigdy-odpowiedział jej cichy i spokojny głosik. Ania popatrzyła się jeszcze raz w jego oczy i gdy miała wejść to pokoju w którym miał być leczony, lekarze nie pozwolili jej....
Zmieszana rudowłosa stanęła przed drzwiami zamykającymi się wspogladajac ciągle na bruneta leżącego w łóżku. Nie wie co się stało z Kubą miała go tak szczerze w dupie.
Stała tak z 5 minut przy drzwiach, słysząc wielkie poruszenie. Kolejne łzy spływały jej coraz szybciej na policzkach. "Dlaczego to nie ja zostałam ranna tylko on, to ja powinnam na to zasłużyć,to ja jestem tą ochydną, głupią, bez serca sierotą, więc dlaczego on?" Pomyślała sobie w myślach kiedy to upadła na ziemię. Tak jak pierwszy raz odwiedziła zielone wzgórze i Maryla powiedziała że nie zostaje. A co jeśli wtedy tak by było? Co jeśli by nie została na Zielonym wzgórzu? Jaka by była jej przyszłość? Nagle nie wytrzymała i popłakała się tak bardzo że nawet Diana ją słyszała z innego pokoju. Dianusia shiperka wyszła z pokoju w którym się znajdował blondyn i pobiegła do rozpaczonej sieroty.
-Nie wpuścili cię?- powiedziała to przytulając swoją bratnią dusze to nie było pytanie bo dobrze znała na je odpowiedź. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły i z nich szybko jak błyskawica wyszedł Cole podbiegając do przytulających się przyjaciółek. O mało co nie opadł, klęknął na ziemi i przytulił je. Przytulały się tak z 5 minut kiedy Diana z Colem stały, a rudowłosa ciągle była na podłodze i wpatrywała się na podłogę na którą padały szybko łzy. Stanęła i popatrzyła się na przyjaciół kiedy to nagle zauważyła znów w drzwiach sylwetkę tym razem kobiecą.Była to Ruby biegnąca w jej stronę, a po niej zauważyła kolejne inne znane jej dobrze osoby. Wbiegły w ją przytulając się, prawie ją przewracając. Ania się uśmiechnęła i wyszeptała. -Dobrze że mam takich wspaniałych przyjaciół- Wtedy tę myśli przerwały jej inne. Drzwi od pokoju w którym leżał Gilbert się otworzyły wbiegła do pokoju tak jak Cole biegł szpitala, tylko jeszcze szybciej. Zobaczyła ona tam jej narzeczonego, leżącego na łóżku i odpoczywającego. Był on już na szczęście wybudzony, gdy poczuł jak ktoś obejmuję jego ciało. Otworzył oczy i zobaczył rude włosy które padły mu na twarz. Gdy dziewczyna się odsunęła, jej przyjaciele także przyszli do pokoju gdzie się znajdował Gilbert. Rudowłosa popatrzyła się na przyjaciół w łzach oczach i uśmieszku na twarzy poczym znów przytuliła bruneta. -Ała- powiedział brunet trzymając się za ranę. - O boże przepraszam cię- powiedziała piegowata odsuwając się od niego. Chłopak się popatrzył w jej piękne oczy, a po tym na usta. Objął swoją partnerkę i pocałował. Gdy się odsunął dziewczyna zrobiła taką minę kiedy pierwszy raz ją pocałował,   oddała mu pocałunek.
- To może my... nie będziemy przeszkadzać- powiedział Cole wpatrując się w młodych zakochanych. - Nie nie Cole nie przeszkadzacie pfu o czym ty wogule pomyślałeś chodzie bliżej. Musimy wam coś powiedzieć- odpowiedziała Ania, po czym spojrzała się w oczy Gilberta odrazu już wiedział co chcę wreszcie powiedzieć. Przyjaciele się przybliżyli i zrobiły zdziwione miny, takie miny jagby już chcieli usłyszeć nowinę.
- A więc ja z Gilbertem zaniedługo bierzemy ślub- powiedziała to poczym pokazała swój piękny drobny, ale prześliczny pierścionek zaręczynowy.
Przyjaciele zrobili zdziwione miny.
- Kiedy?!Jak?! Czemu?!- wykrzykiwała po kolei tę słowa Diana.
- O boże gratulację- powiedziała Ruby, uśmiechając się.
- Pomocy! Jak się oddycha?- powiedział to Cole poczym się wszyscy roześmieli.
-Ale na serio!- powiedział znów, robiąc się fioletowy.
_____________
Cole moja icona! Napisałam aż 1425 słów omg mój rekord mi się mega to podoba. Jesteście ciekawi co w dalszym rozdziale? Hmmm.....czy Kuba przeżyje?!?! Wiem każdy go pewnie ma teraz w dupie, ale tylko informuje że jutro postaram się napisać kolejne rozdziały i informacje o tym czy Kuba żyje 😝😉

Anne with an e instagramOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz