Osiem lat wcześniej
- Dziadku?
- Co tam, Charlie?
- Mogę wyjść na dwór?- zapytałam.
Dziadek zastanowił się chwilę, popijając kawę przygotowaną przez ciocię The. Wolałam skracać jej imię. Jej pełne brzmiało tak dorośle, a ciocia The była bardzo młoda. Przynajmniej dziadek tak mi powiedział.
- Możesz, tylko uważaj i nie wychodź na drogę, okej?
- Tak jest- zasalutowałam, po czym wybiegłam na podwórko, w tle słysząc śmiech dziadka.
Tak właściwie to nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ciocia The była bardzo fajna, ale nie miała żadnych zabawek, co mnie zdziwiło. Nie miała ani misiów, ani lalek, ani przynajmniej domku dla nich. Postanowiłam zebrać kilka kwiatków, zwłaszcza że te które miała ciocia były przepiękne. Zerwałam kilka czerwonych i białych, jednak najbardziej spodobały mi się niezapominajki. Z czerwonych i białych kwiatków ułożyłam mały bukiecik i odłożyłam go na bok. Zerwałam niebieskie i kilka różowych, prześlicznych niezapominajek, po czym spróbowałam je wpleść w moje włosy. Kilka wypadło, ale kilka utrzymało się, co mnie ucieszyło. Zaczęłam kręcić się i śmiać, jednak po chwili zaczęło kręcić mi się w głowie i musiałam się zatrzymać. Gdy tylko świat przestał mi wirować przed oczami, zauważyłam przed sobą chłopaka i dziewczynę. Nie widziałam ich dokładnie, albo nie skupiałam się na innych szczegółach. Jedyne co zauważyłam to piękne niebieskie oczy chłopaka, którymi wpatrywał się we mnie. Spojrzenie to było tak intensywne, że sama nie mogłam oderwać wzroku. Wystraszyłam się lekko, że coś zrobiłam, dlatego przerwałam nasz kontakt wzrokowy i uciekłam w stronę wnętrza domu.
Ostatnie co usłyszałam to słowa chłopaka, prawdopodobnie skierowane do dziewczyny.
- Patrz! Wygląda jak księżniczka!
![](https://img.wattpad.com/cover/343830004-288-k451578.jpg)
CZYTASZ
When the sun comes down [WOLNO PISANE]
Teen FictionŻycie Charlotte Abrams nie jest łatwe. Jedna sytacja sprawia, że rodzice wysyłają dziewczynę do cioci. Tam spotyka Aidena Lawrence'a- specyficznego bruneta, który szybko staje się dla niej kimś ważnym. Drogi młodych się krzyżują, a ich więź pogłębia...