-Jest tu ktoś? - zapytałem.
Wtedy z drugiej strony łóżka zobaczyłem jak ktoś się wychyla.
Kurwa, to ten blondyn z wcześniej.
-Oh, przepraszam. Nie wiedziałem, że ktoś tu jest, już wychodzę - powiedziałem szybko i chciałem otworzyć drzwi.
No te drzwi też jakby chciały, ale nie mogły.
-Kurwa - wkurwiłem się.
-Coś się stało? - zapytał cicho chłopak.
-Nie mogę otworzyć drzwi. Zatrzasnęły się.
-Oj, nie, nie, nie - słyszałem, że zaczął panikować.
-Hej spokojnie, zaraz po kogoś zadzwonię i będzie okej - zapewniając go zacząłem szukać telefonu w kieszeni.
I szukałem. Szukałem.
Nie ma?
Kurwa jak to?!
-No żesz kurwa mać - powiedziałem cicho do siebie kiedy zdałem sobie sprawę, że musiałem go zostawić podczas gry w salonie albo w kuchni.
-Masz przy sobie telefon może? - zapytałem, tym razem trochę głośniej aby usłyszał.
-R-Rozładował mi się...
Nosz. Ja. Pierdole.
-Napewno ktoś przyjdzie nas szukać, spoko - nie wiem czy próbowałem bardziej okłamać go, czy siebie. nawet jeśli zaczą mnie szukać to są tak nawaleni, że po chwili zapomną kogo w ogóle szukają.
Blondyn gwałtownie wstał i podszedł do drzwi.
-Nie, nie, nie. Nie mów mi, że stąd nie wyjdę!
-Słuchaj, spokojnie. Jest tu jakby co łazienka więc jakby mieli nas znaleźć rano to napewno nie martwych. Mamy jakby co co pić i gdzie spać jak coś.
Zaczął walić swoim bokiem o drzwi próbując je wyważyć.
-To nic nie da, to wszystko jest za mocne aby to rozwalić i zbyt szczelne aby ktoś cię chociażby słyszał - zapewniłem go.
Spojrzał na mnie i zaczął widocznie panikować. chwycił się za włosy, powieka mu drgała i głowa z resztą też.
-ZA DUŻO PRESJI!
Trochę nie wiedziałem jak się przy nim zachować, zwracając uwagę na to co się stało wcześniej.
-Nie dość, że utknąłem w jakimś pokoju, to jeszcze z tobą! - wykrzykiwał.
-Ej, to było trochę nie miłe.
-To ty wcześniej pocałowałeś mnie z jakiegoś powodu!
-Eee... No wiem to było głupie, ale dostałem takie wyzwanie - zacząłem się głupio tłumaczyć.
-Sranie w banie. Boże, boże, boże.
-Ej dobra ale spokojnie. Nie panikuj. Em, chcesz łyka? - wyciągnąłem do niego rękę, w której znajdowała się butelka.
-N... nie lubię alkoholu.
-Wiesz może cię trochę uspokoi.
-Jedyne co by mnie uspokoiło to mocna kawa, okej?!
-Jezu okej, nie trzeba odrazu tak agresywnie - wywróciłem oczami i usiadłem na łóżku, butelkę położyłem obok na podłodze.
Po chwili jednak podniosłem ją i wypiłem dość sporą część tego, co mi zostało.
Po ponownym odłożeniu trunku, obserwowałem jak chłopak chodzi w tą i z powrotem.
Słyszałem, że coś do siebie po cichu mówił ale za chuja nie słyszałem. Może przez alkochol albo poprostu majaczył.
Wylądowałem w zamkniętym pokoju z psychicznie chorym dzieciakiem i w dodatku się upiłem.
Nagle usłyszałem płacz.
Zobaczyłem, że chłopak siedzi na podłodze i zaczął płakać.
Tego mi jeszcze brakowało.
-Ej, wszystko okej? - zapytałem podnosząc się z łóżka.
-A czy w-wygląda jakby wszystko było O-OKEJ?! AGH-
Ledwo wstałem i podszedłem do niego. Przykucnąłem naprzeciw niego i patrzyłem jak szarpie za swoje włosy i płacze.
Zrobiło mi się go naprawdę szkoda bo wiedziałem, że zapewne to głównie moja wina.
-No, ej. Nie płacz - mówiłem już, że za chuja nie umiem pocieszać?
-Dzięki, nie pomyślałem o tym - wydusił przez łzy.
Poczułem się głupio bo nie miałem pojęcia co robić w takiej sytuacji. Jedyna żywa istotaz która bywa przy mnie smutna, to moja świnka morska.
Stripe zawsze jak był przestraszony biegał wszędzie i uspokajało go głaskanie i przytulanie.
Może i to co zrobiłem było dziwne i głupie, ale mój pijany umysł uznał to za dobry pomysł.
Położyłem moją prawą rękę na włosach blondyna i poczułem jak momentalnie znieruchomiał.
Sam byłem trochę w szoku, że to zrobiłem. On się nie ruszał, a ja zacząłem lekko głaskać jego głowę.
Wyjął ręce ze swoich włosów i położył je na kolanach, które przyciągał do siebie.
Ta scena musiała wyglądać strasznie głupio z trzeciej osoby... Ja głaskałem go po głowie, gdy w tle było słychać Remix piosenki "Sweet Dreams". Ktoś tego nadal słucha?
Po chwili przesunąłem sie bliżej i oparłem się o ścianę obok niego. Oparł o mnie głowę i nadal cicho szlochał, a ja nadal głaskałem jego włosy.
Nie wyglądają na takie, ale w dotyku były niesamowicie miłe i gładkie. Czuć było, że o nie dba, były gęste i cienkie więc to pewnie przez to tak wyglądają.
Nagle przypomniało mi się, że nadal nie znam jego imienia.
-Jak masz w ogóle na imię?
-Tweek - odpowiedział zaspanym głosem.
Uśmiechnąłem się do siebie.
-Dobranoc Tweek.
-𝐷𝑜𝑏𝑟𝑎𝑛𝑜𝑐 𝐶𝑟𝑎𝑖𝑔...
•••
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał<3
(741 słów)