Z góry przepraszam za błedy ortograficzne bądź autokorektę ❤️
Pov:Megan
-Zobaczyłam tam moją mamę-
~Mamo?
~Kochanie jak miło cię znów widzieć
~Ciebie też mamo- mówiłam że łzami w oczach-
~hej! Nie płaczemy Meguś~ po tych wypowiedzianych słowach podeszła do mnie i mnie przytuliła~
~Dlaczego mamo?Dlaczego on jest moim ojcem?!?
~Kochanie, ja go kochałam
~Już wolała bym nie mieć ojca niż mieć takiego jak on!!!
~Csiiii kochanie już dobrze- powiedział tuląc się do mnie-
~Nie mamo nic już nie będzie dobrze! Wysłał mnie na misję a ja jej nie wykonam, nie chce jej wykonywać! Bo poznałam chłopaka i coraz bardziej mi na nim zależy nie nie chce go skrzywdzić...- zaczęłam jeszcze bardziej płakać-
~Meguś na pewno będzie lep- nie dokończyła zdania ponieważ zaczęło ją cos wciągać. Nagle przed oczami miałam białe światło-
Pov:Neteyam
-Odłączyłem moje Tsaheylu i zobaczyłem że Megan się trzęsie, odrazy do niej podbiegłem i odłączyłem jej Tsaheylu-
-Hej hej Megan- zacząłem nią lekko potrząsać-Halo Meg słyszysz mnie?
-Neteyam nie za dobrze się czuj- w tym momencie straciła przytomność-
- Już Megan spokojnie- wziąłem ją na mojego ikrana, posadziłem ją przede mną żeby mnie pewność że nie spadnie, zacząłem dzwonić do ojca-
-Ogar odbiór
-Co jest?
-Megan zasłabła odbiór
-Gdzie jesteście odbiór
-Przy Drzewie Dusz za chwilę będziemy przy górach, proszę ojcze przyszykuj kogoś żeby jej pomógł, odbiór.
-Już szykujemy bez odbioru.
-Megan proszę cie wytrzymaj- dziewczyna coraz bardziej robiła się zimna, po chwili lotu wylądowaliśmy, wziąłem ją na ręce i szybko zaniosłem do mojej babci Mo'at.
_______________________________________
Przepraszam że taki krótki ale teraz się u mnie dużo dzieje i za bardzo nie mam czasu.
Mam nadzieję że się wam podoba. Miłego czytanka 💚💚💚
CZYTASZ
Serca płoną
FanfictionMegan jest córką nijakiego Pułkownik Milesa Quaritcha, który wysyła ją na misję aby Na'vi jej zaufały