Rozdział 16

54 2 16
                                    

Z góry przepraszam za błedy ortograficzne bądź autokorektę ❤️

Pov: Neteyam

-Wraz z Lo'akiem wchodziliśmy już do namiotu, oczy mojego ojca i matki były skierowane na mnie-

-Gdzieś ty był Neteyam!?!-wykrzyczał ojciec.

-Pod Drzewem Dusz...- Odpowiedziałem ze stresem w głosie.

-Cztery godziny?

-Tak-wtrącił  się Lo'ak- Neteyam... um on... zasną pod Drzewem Dusz.

-Neteyam? To prawda?- zapytała moja rodzicielka.

-Tak tak, byłem tak zmęczony że po prostu zasnełem.

-Idź się położyć.- dodał ojciec.-jednorazowo kary nie macie, a w szczególności ty Neteyam, nie spodziewał bym się tego akurat po tobie.- zakończył zdanie po czym udał się w stronę swojego łóżka.

-Byłem na siebie zły że zawiodłem ojca, ale... ja... ja kocham Megan..., i chciałem się z nią spotkać, dla niej okłamałem matkę i ojca. Zacząłem iść w stronę swojego małego pokoju w namiocie, byłem już w swoim „kącie”
czyjaś ręka mnie dotknęła. Była to ręką Lo'aka.-

-Brachu, nie okłamuj mnie, wiem że coś czujesz do Megan prawda?

-no podoba mi się.- powiedziałem to tak cicho że Lo'ak prawie nie usłyszał.

-No i co? kto miał rację?.-usmiechnął się.

-Dobra dobra, iść już spać Lo'ak.

-Ughh dobranoc.

-Dobranoc.- Lo'ak wyszedł z mojego namiotu, a ja się położyłem i zaczęłem myśleć o Megan, czułem jak moje policzki się lekko rumienią.

~Co ta dziewczyna ze mną robi?~ pomyślałem

_______________________________________

Hejo witam w 16 rozdziale! Postaram się dziś wstawić jeszcze jeden lecz nie obiecuję.
Mam jescze 18 godzin audiobooku Quo vadis do wysłuchania...No cóż.
Miłego dnia/nocy 💛💛💛

Słowa 253🌸🌸
_______________________________________

Serca płonąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz