Rozdział 24

58 3 4
                                    

Z góry przepraszam za błedy ortograficzne bądź autokorektę ❤️

Pov: Neteyam

-Po powiedzeniu Lo'akowi wszystkiego czego się dowiedziałem, przyszła do mnie Tuk z pytaniem czy się z nią nie pobawię. Zgodziłem się, bo zanim zrobi się wieczór trochę czasu jeszcze minie.-

-Musisz bardziej udawać dziewczynkę Neteyam!

-Tuk staram się.

-Już Lo'ak to lepiej robi.- powiedziała dziewczynka i od razu wszedł Lo'ak.

-Co ja?- zapytał zdezorientowany.

-Tuk mówi że najlepiej udajesz głos dziewczyny.

-Yyyyyy...

-To prawda! Lo'aaaaaak.- Tuk obróciła się w stronę Lo'aka.

-No co?

-Pobawisz się że mną?- Brat spojrzał na mnie morderczym wzrokiem na co ja zacząłem się śmiać.

-No okej.- usiadł koło mnie.- zabije cię kiedyś Neteyam przysięgam.- szepnął w moją stronę.

-No to ja was zostawię muszę coś załatwić.- powiedziałem wstając.

-Bylo już pod wieczór, w między czasie spotkałem mamę i tatę powiedziałem co się stało i co mam zamiar zrobić. Rodzice się zgodzili, powiedziałem im też że w razie czego nie mają się martwić jeżeli nie będzie mnie w nocy. Tak na wszelki wypadek. Byłem już w laboratorium.-

-Neteyam tu jesteś. Szukałem cię- powiedział Norm w postaci avatara.

-No tak jestem. Przyszedłem po Megan.

-No apropo Megan. Powiedzieliśmy jej gdzie jest i co się stało. Jescze nie do końca nam ufa ale wierzę że tobie uda się to zmienić.- powiedział i się uśmiechną.

-Tez mam taką nadzieję Norm. To ja już do niej pójdę.

***

Pov: Megan

-Nie wiedziałam czy mam im wierzyć czy nie, lecz postanowiłam że zaufam swojej intuicji i im powiedzmy że uwierzę. Z moich przemyśleń wyrwał mnie ktoś kto wszedł do pomieszczenia gdzie przebywałam.-

-Cześć Megan

-Witaj. Ymmm...- no co? Nie wiedziałam jak się nazywa ten gościu.

-Neteyam.

-Witaj Neteyam.

-Moim zadaniem jest przywrócenie ci pamięci.- uśmiechną się.

-Okej, możesz próbować ale nie wiem czy ci się uda.- uśmiechnęłam się blado.

-Miejmy taką nadzieję.-powiedział pod nosem. Chyba myślał że nie usłyszę.

-To gdzieś idziemy czy coś?

-Tak, tak.

***

-Wyszliśmy z laboratorium. Nie wiedziałam gdzie się udajemy więc się zapytałam.-

-Gdzie idziemy?

-Do ikranów, przez to że straciłaś pamięć będziesz musiała jescze raz oswoić ikrana. Może nie teraz co?

-Zdecydowanie nie teraz.- uśmiechnęłam się do niego co on odwzajemnił. Jego uśmiech był taki piękny, nie mogłam oderwać od niego wzroku.

-No to musisz lecieć ze mną.- chłopak ponownie się uśmiechnął, a ja przytaknełam.

-po chwili byliśmy już przy ikranach.-

-No to dawaj pierwsza właź.- usłyszałam zza pleców i starałam się wsiąść na ikrana lecz nie udawało mi się. Poczułam dłonie na mojej talii które mnie podnoszą i pomagają mi wejść. Gdy już weszłam chłopak usiadł za mną.

-Dzięki że mi pomogłeś.

-Nie ma sprawy.- po jego słowach wznieśmy się w górę. Omal nie spadałam... Wiec teraz chłopak jedną ręką trzymał moja talie.

-Moge cię tak trzymać?

-Tak tak jasne.- powiedziałam, poczułam że na moich policzkach pojawiają się rumieńce. Szczęście że Neteyam tego nie widział.- No to gdzie lecimy abyś przywrócił mi pamięć?- zaśmiałam się. Znaliśmy się chwilę a czułam się przy nim tak bardzo swobodnie.

_______________________________________

Witam witam, mam nadzieję że rozdział się podoba ❤️
Miłego dnia/nocy

Słowa 508

_______________________________________

Serca płonąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz