Pov: Megan
-Gdy się obudziłam pierwsze co zobaczyłam to oczy Neteyama które były we mnie wpatrzone.-
-Dzień doberek Net.- wstałam do siadu.-Nie wstajesz?
-Nie chce mi się...
-A twoi rodzice nie będą źli że cię jescze nie ma?
-O kurwa!- natychmiast się podniósł i ruszył w kierunku wyjścia.- To ja lecę pa!- powiedział o wyszedł.
-Teraz nie wiedziałam co mam zbytnio robić. Gdy się na chwilę położyłam znów niemiłosiernie zaczęła mnie boleć głowa i znów błyskało mi przed oczami.-
_______________________________________
-Łączyłaś się z drzewem Dusz
-No to pamiętam ale co dalej
-Jak ja się odłączyłem zobaczyłem jak się trzęsiesz, podbiegłem do ciebie odłączyłem twoje tsaheylu i wziąłem cię na ikrana i przylecieliśmy tutaj.
-Czyli można powiedzieć że nie uratowałeś co nie?
-No tak jakby-
-Dziękuję...
-Nie ma za c- nie dokończyłem bo dziewczyna się do mnie przytuliła.Nagle poczułem ciepło jej ciała, było takie, jakie przyjemne, no ale ktoś musiał nam oczywiście przerwać a był to nikt inny jak nasz kochany Lo'ak.
-Megan jak się czu- chyba wam przeszkadzam gołabeczki
-Co? Jakie gołabeczki?
-Dobra nie ważne, Megan chodź ze mną, Neteyam ty też możesz
_______________________________________
-Czy ja i Neteyam kiedyś? Nie. A może? Nie na pewno nie.- powiedziałam sama do siebie.
-Ale ja coś do niego czuje... Tylko on do mnie na pewno nie.-
-Moje myślenie przerwał wchodzący do namiotu Lo'ak.-
-Cześć Megan.
-Hej. Po co przyszłes?
-W dwóch sprawach.
-No dawaj.
-Neteyam dostał ochszan że nie wrócił na noc i teraz przez miesiąc nie może wychodząc z domu na noc.- Lo'ak zaczął się śmiać.- Mogę usiąść?- zapytał i spojrzał na łóżko.-
-Tak jasne.
-No no to powracając, Neteyam kazał ci przekazać że masz być w porze kolacji przy wylotówce.
-Ymm a w jakiej sprawie?
-Nie chciał mi powiedzieć więc pewnie coś ważnego.
-Okej. A ta druga sprawa?
-A no tak. Chcesz polatać?
-Nie mam ikrana Lo'ak.
-A no fakt, hmmm no to możemy polecieć żebyś oswoiła nowego. Co ty na to?
-A ja na to jak na lato. Z chęcią. Idziemy? Teraz?
-Możemy teraz, możemy później.
-Teraz
-No dobra to chodź.
- Poleciałam z Lo'akiem aby oswoić ikrana, szło mi nieudolnie ale się udało. Po tym jescze z godzinę polatalismy bez żadnego celu. I Lo'ak musiał wracać na porę obiadową.-
-To pa.
-Papa.- odpowiedziałam i poszłam do swojego namiotu.
-Tak mnie wykończyło to oswajanie ikrana że bym normalnie za raz padła, tak mnie wszystko bolało.-
_______________________________________
Hejka witam w 27 rozdziale.
Miłego dnia/nocy❤️❤️Słowa 398
CZYTASZ
Serca płoną
FanfictionMegan jest córką nijakiego Pułkownik Milesa Quaritcha, który wysyła ją na misję aby Na'vi jej zaufały