Rozdział 6

71 3 2
                                    

Z góry przepraszam za błedy ortograficzne bądź autokorektę (⁠ ⁠ꈍ⁠ᴗ⁠ꈍ⁠)(⁠◔⁠‿⁠◔⁠)

Pov:Megan

-Ja też się do niej uśmiechnęłam po czym Neytiri zawołała ich na obiad-

-Megan pójdziesz z nami?-zapytała słodko Tuk.

-Nie Tuk, nie jestem głodna- wtedy faktycznie nie byłam głodna, ale też nie chciałam się narzucać bo widziałam że Neytiri nie była zadowolona z mojego przybycia.

-Dobrze w takim razie dozobaczenia!-Krzykneła w moją stronę idąc do namiotu.

-Przyjde do ciebie później- oznajmił mi Neteyam.

-Co? Po co?-zapytałam.

-Dowiesz się w swoim czasie, a ja już idę dozobaczenia.

-dozobaczenia Neteyam- uśmiechnęłam się i on też, po chwili zobaczyłam jego śliczną sylwetkę znikającą w namiocie.

-nagle przeszło mnie takie dziwne uczucie szczęście, mimo iż nie wiedziałam po co do mnie przyjdzie.

~Po obiedzie~

-Hej hej Megan

-Hej

-Dobra szybkie pytanie czy umiesz strzelać z łuku?

-Nie, a skąd to pytanie- zapytałam zdziwiona.

-bo zbieram cię abyś się nauczyła strzelać w takim bądź razie- powiedział z szerokim uśmiechem.
-Okej

-To chodź

-już idę- i poszliśmy w stronę jego ikrana.

-pomógł mi wsiąść, teraz tak jakby złapał mnie całą ręką że miałam ją na talii na na brzuchu i na drugim boku talii i bardzo mocno mnie zlapał  aż nie mogłam wytrzymać-

-Neteyam

-O co chodzi?

-bo trochę mnie za mocno ściskasz- popatrzyłam się na jego rękę.

-przepraszam- powiedział rozluźniając uścisk- po prostu nie chciałem żebyś spadła.

-Dobra dobra- po tych słowach delikatnie się do niego obróciłam i się uśmiechnęłam po czym on też.

-Po chwili powiedział- już jesteśmy Megan.

_______________________________________

Witam witam
Mam nadzieję że
Rozdział wam się
spodoba. Dziś też taki
krótszy bo trochę się źle
czuje i nie mam do tego
za bardzo głowy, lecz oczywiście
Życzę wam miłego czytanka 💅🏽❤️
(⁠ ⁠˘⁠ ⁠³⁠˘⁠)⁠♥

Serca płonąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz