Przemyślenia

1.2K 45 28
                                    

Leżałem nieruchomo w pół mroku, cały czas nie docierało do mnie że wszyscy już wiedzą i że naprawdę będę musiał z nimi o tym rozmawiać, szczególnie z Shanem dziś po szkole. Sam nie wiem co mam myśleć o tym a co dopiero dzielić sie z kimś z tymi przemyśleniami. Zerknąłem na zegarek było 37 minut po północy, za oknem lało, nie było burzy chyba się skończyła teraz został sam deszcz, powoli wywlokłem się z łóżka i skierowałem się do łazienki, przepłukałem  twarz wodą i umyłem ręce, nie mogłem patrzeć na swoje odbicie wydawało mi się że po tej kolacji  przytyłem skierowałem się w stronę toalety i niedbale klęknołem przed nią i pokierowałem palce do ust aby sbrubowac wywołać wymioty. 5 minut... 10... 15... dalej nic.,niby zdawałem sobie sprawę że od kolacji minęło prawie 7 godzin ale i tak łudziłem się że uda mi się coś zwrócić, myliłem się jedynie teraz klęczałem obejmując rękami sedes z całą mokra twarzą od łez które zawsze towarzyszyły mi przy próbach wymuszenia wymiotów.
Czułem się fatalnie nie udało mi się a tylko rozbolała mnie głowa ociężale wstałem i zmusiłam się do ponownego przemycia twarzy poczym opuściłem łazienkę, teraz kierowałem się w stronę regału na którym stało pare książek i jakieś ozdoby przyniesione przez Hailie, sięgnołem po jedna z książek i powoli wysunąłem ją z pomiędzy pozostałych, uchyliłem pare stron żeby zobaczyć że metalowy przedmio który wcześniej tam zostawiłem nadal się tu znajdował, wyciągnąłem go spomiędzy kartek a książkę spowrotem odłożyłam na półkę. Kierując się na balkon chwyciłam jeszcze po zapalniczkę i fajki. Rozsiadłem się na moim fotelu z podciągniętymi nogami do klatki piersiowej, w jednej ręce trzymałem odpalonego papierosa zaciągajac się nim. W drugiej miałem żyletkę, delikatnie obracałem ją w dłoniach oglądając z każdej strony. Niedopałek niedbale żuciłem do popielniczki po czym podciągnołem swoje szorty jak najwyżej i odchylając  prz tym nogi, jednym sprawnym ruchem przejechałem dość głęboko zimnym ostrzem po swoim udzie jak najwyżej, momentalnie zaczęła lecieć krew z nowo powstałej rany ale nie przejąłem się tym zbytnio tylko powtórzyłam czynność  jeszcze pare razy, poczułem ulge, chodź na chwilę mogłem przestać myśleć o tym wszystkim co się wydarzyło. Odpaliłem sobie kolejnego papierosa i patrzyłem na krople deszczu odbijające się od barierki i płytek balkonu, ja na szczęście miałem nad sobą daszek, nie spieszyło mi się, cały czas obserwowałem i wsłuchiwałem się w krople deszczu, krew spływała po moim udzie co chwile kapiąc na podłogę, wcisnąłem się głębiej w krzesło i co jakiś czas odpalałem nowego papierosa dopóki nie zaczęło mi być dość zimno co było znakiem że czas wracać do środka. Wstałem podtrzymuje się stoliku koło mnie, krew przestała lecieć już dawno i rany mnie już nie piekły tak bardzo to kiedy wstałem poczułem jak mnie ciągną, powolnym krokiem wróciłem do siebie, telefon wyswietlał godzinę 4:13 schowałem żyletkę pod etui, ruszyłem do łazienki i pod prysznic puściłem wodę czekając chwile aż zacznie lecieć ciepła i po chwili ostrożnie podstawie nogę delikatnie zmywajac zaschnietą krew, rany znowu zaczęły niemiłosiernie piec ale nie zwracałem na to większej uwagi, wkońcu to też ból. Po oczyszczeniu i wysuszeniu rany wziąłem  gaze i przyłożyłem do ran i owinołem bandarzem jakby rana miała się otworzyć. Wziąłem ścierkę i małe wiaderko które stało pod szafką i które służyło Eugenii do sprzątania, nalałem wody, wruciłem na balkon i szybko posprzątałem bałagan który narobiłem dokładnie czyszcząc krzesełko i podłogę.

(Jakby co to te krzesło to takie bez poduszek tylko takie metalowe żeby nie było że pobrudzone krwią.)

Wróciłem do pokoju pozbywając się dowodów, wylałem wodę i opłukałem  szmatke. Zegar teraz wskazywał  5:25 wruciłem do łóżka powoli kładąc się uważając na udo i okryłem kołdrą, miałem jeszcze chwile na po przeglądanie social mediów, koło 6:20 zaczęło robić się jasno. Po ponownym wstaniu i wzięciu ciepłego prysznica a nie tylko obmyciu ran i ponownej rutyny z opatrunkami poczułem skutek tego siedzenia przed całą noc na balkonie, po pierwsze gardło zaczęło mnie boleć po drugie po ciepłym prysznicu poczułem jak bardzo jestem zmęczony.
No cóż teraz mam za swoje, spakowałem pare rzeczy i założyłem mundurek po chwili kierując się na dół. Było po 7 na dole siedziała Haili z Willem, ucieszyłem się że nie ma naszego najstarszego brata ale ta radość trwała pare sekund bo okazało się że siedział tam razem z nimi tylko tak schowany że nie było go widać, super...
Ociągale wszedłem do kuchni

Rodzina Monet- Jestem problemem | Tony monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz