Obudziło mnie pukanie do drzwi, nie fatygowałem się z otworzeniem oczu lub zmianą pozycji.Wejść. - wydukałem w poduszkę. Usłyszałem jak ta osoba wchodzi do pokoju.
Hej Tony, jak się czujesz? - Spytał Will.
Chcąc nie chcąc zmusiłem się do odwrócenia się w jego stronę i spojrzenia na niego.Nawet dobrze.- odpowiedziałem bratu.
Przyniosłem ci kolacje- powiedział.
Dopiero teraz pofatygowałem się żeby sprawdzić godzinę na telefonie była 19:47, super spałem prawie cały dzień i znowu będę się męczył w nocy.
Popatrzyłem na brata i wyciągnąłem rękę po talerz który trzymał.
Dzięki - powiedziałem posyłają mu sekundowy mały uśmiech ale bardziej pełny smutku niż szczęścia.
Will odpowiedział mi tym samym tylko szczerym uśmiechem po czym usiadł na końcu łóżka, no tak musi mnie pilnować.Popatrzyłem na talerz, większość zajmowała sałatka a mniejszość jakieś mięso, na sam widok chciało mi się wymiotować ale wziąłem widelec i powoli zacząłem skubać sałatkę miała może z 250 kcal nie wiedziałem dokładnie ale starałem się z całych sił o tym nie myśleć, mięsa nie miałem nawet zamiaru tknąć, nawet lekko końcówką widelca odsunąłem je na sam koniec talerza jak najdalej od sałatki jakbym się bał że przejdą na nią jego kalorie.
Co chwile mój wzrok wędrował w stronę brata który cały czas mi się przyglądał, widziałem że jest mu przykro i się martwi ale nie skomentował mojego zachowania, byłem mu za to ogromnie wdzięczny.Gdy już wmusiłem w siebie sałatkę odłożyłam talerz na szafkę nocną.Będziesz mnie teraz cały czas pilnował? - zagadałem.
Tony, to dla twojego dobra, nie robię tego tobie na złość. - tłumaczył.
Wiem.. - powiedziałem bardziej do siebie niż niego.
Will jeszcze mnie wypytywał o samopoczucie i jak się ogólnie czuje i co mi było w szkole, ja odpowiadałem oczywiście omijając większość prawdy, znowu źle się z tym czułem ale nie mogłem sobie pozwolić żeby kolejna osoba o tym wiedziała, po około godzinie zadzwonił mu telefon, starszy przeprosił mnie i wyszedł uprzednio informując mnie że wróci za 5 minut, dla mnie te 5 minut było jak zbawienie, ledwie zamknął za sobą drzwi a ja już się powoli poderwałem z łóżka i skierowałem do łazienki w celu sprowokowania wymiotów, uklęknąłem przed toaletą po czym bez większych problemów zwróciłem zawartość żołądka, szybko przepłukałem usta wodą i nie spuszczając wody zamknąłem drzwi od łazienki i delikatnie wysunąłem się na łóżko w takiej samej pozycji w jakiej ostatnio widział mnie brat wszystko robiłem jak najciszej w obawie że Will który rozmawiał pod drzwiami wszystko usłyszy ale na szczęście się udało, odrazu jak przybrałem wcześniejszą pozycję drzwi od mojego pokoju znowu się otworzyły ukazujac mojego brata, z jednej strony w głębi siebie cieszyłem się że tak łatwo i szybko mi to poszło ale z drugiej czułem ogromny żal do siebie za to co zrobiłem a co oni dla mnie robią, Will pewnie sam przygotował mi ta sałatkę i mięso a ja nie dość że połowy nie dotknąłem to drugą zwróciłam po niecałej godzinie, a na dodatek marnuje jego cenny czas przez to że musi tu ze mną siedzieć i pilnować mnie a nie zdaje sobie sprawy że to już nic nie znaczy bo ja już to zrobiłem. Jestem beznadziejny sprawiam im same problemy.
Tony, wszystko okej? - zagadał
Tak, tak tylko chyba jestem jeszcze zmeczony- nie jestem spałem prawie cały dzień ale jak udam że zasne to może sobie pójdzie.
Okej- rzucił szybko i zajął wcześniejsze miejsce
Położyłem się na łóżku z zamkniętymi oczami próbując przekonać Willa do tego że poszedłem grzecznie spać z nadzieją że postanowi opuścić mój pokój, chociaż jedna rzecz mi się udała bo po niespełna 20 minutach opuścił mój pokój, dla pewności nadal leżałem ale tym razem mogąc się skupić na swoich myślach. Znowu po paru nastu minutach powoli podniosłem się i ruszyłem w stronę łazienki ograniczając wszystko po wcześniejszej wizycie, gdy już skończyłem wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę tarasu po drodze biorąc paczkę fajek, usadowiłem się wygodnie w moim fotelu i odpaliłem pierwszego papierosa, już od dawna było ciemno ale mi to nie przeszkadzało uwielbiałem wieczory i noc, czasami szkoda mi spać bo wolałbym siedzieć i wpatrywać się wtedy w niebo. Uwielbiałem patrzeć na zachody słońca, jak niebo robi się coraz ciemniejsze, jak powoli zaczyna się pojawiać coraz więcej gwiazd, zawsze wtedy czułem spokój.
Wrzuciłem niedopałek papierosa do popielniczki która stała na stoliku obok poczym wróciłem do pokoju zamykając drzwi balkonowe, wszedłem do garderoby i chwyciłam za pierwszy komplet dresów jaki znalazłem i udałem się pod prysznic, powoli odwijałem bandarz uda, który ukazał mi tę nieszczęsna ranę, podczas gdy woda spływała po moim ciele ja w głębi siebie walczyłem żeby się nie wydrzeć, jeszcze nigdy tak mnie nie piekła i rwała żadna rana, jak najszybciej starałem się zakończyć prysznic żeby chwile później trudzić się z osuszaniem jej, powoli i delikatnie przykładem ręcznik wokoło rany żeby zebrać z niej wodę a następnie nałożyć maść i znowu założyć opatrunek.
Po ubraniu się wróciłem do łóżka kładąc się plecami do drzwi i przeglądając telefon, mimo że spałem cały dzień oczy już po chwili mi się same zamykały, nie opierając się znowu zasnąłem.POV. Shane
Właśnie wyciągałem paczkę papierosów z kurtki bliźniaka po to aby chwile później skierować się do wyjścia, raczej się o to nie obrazi, obszedłem naszą rezydencje aby po chwili znaleźć się w ogrodzie, powolnym krokiem udałem się w stronę altany i zająłem miejsce w jednym z głębokich foteli i podciągnąłem kolana do klatki piersiowej.Wyjąłem jednego papierosa i go odpaliłem, raczej nie była to czynność którą często powtarzałem w przeciwieństwie do tony'ego, dobijała mnie myśl że nie było mnie przy nim kiedy on tego potrzebował, a tym bardziej że nic nie zauwazylem, jak mogłem być takim idiotą mój brat, mój młodszy bliźniak potrzebował mnie, głodził się i samookaleczał a ja nic nie zauważyłem,
jak mogłem być tak beznadziejnym bratem, to nie powinno tak wyglądać. Nawet nie zauważyłem kiedy zaczęliśmy się od siebie oddalać...
zostawiłem go samego...
to przeze mnie...
co jeśli mnie teraz nienawidzi?»»--->**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*<---««
Słowa: 977
Hejka, przepraszam, że taki krótki rozdział ale strasznie ciężko mi się go pisało ale mam nadzieje, że wam się spodoba, następny postaram się już zrobić dłuższy i szybciej go napisać
(Pare dziesiątki razy zaczynałam go pisać i po paru słowach zasypiałam z telefonem w ręce, mój plan lekcji w tym roku to nieśmieszny żart wiec sorki ale obecnie nie jestem w stanie zapewnić systematyczności w której będą pojawiać się rozdziały)
CZYTASZ
Rodzina Monet- Jestem problemem | Tony monet
Fanfiction❗TW❗ ⚠️w książce występuje⚠️ Depresja Bluźnierstwa Samookaleczanie Próby samobójcze Zaburzenia odżywiania Przemoc fizyczna i psychiczna Fanfiction na podstawie serii książek - Rodzina Monet Weroniki Anny Marczak. Książka będzie pisana głównie z pers...