.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.
Szpital to było chyba trzecie z kolei znienawidzone przeze mnie miejsce na ziemi, zaraz po szkole i moim domu. Nienawidziłam szpitali przez ten okropny zapach leków, starych ludzi i śmierci, zawsze mnie to przerażało. Każda sala wyglądała tak samo, ciasne, białe pomieszczeni, w którym znajdowało się zawsze łóżko i mała szafeczka. Jakby tego było mało dochodziło ledwo zjadliwe i niedoprawione jedzenie, oraz wenflony i kroplówki.
Ostatni raz jak byłam w szpitalu i próbowali założyć mi tego pieprzonego motylka, musiały mnie trzymać trzy pielęgniarki. To nie tak że bałam się igieł bo zwykłe pobrania krwi przeżywałam normalnie, pomijając stres na wysokim poziomie, po prostu zawsze czułam w ręce rurkę, która sprawiała dyskomfort i ostatecznie kończyło się na tym że nie mogłam poruszać kończyną.
W pewnym sensie cieszyłam się że pielęgniarki oszczędziły mi i sobie problemu, bo wenflon tkwił na mojej ręce, jakby był tam od zawsze. Ale z drugiej strony nie bardzo podobało mi się spanie na tym okropnie nie wygodnym materacu w otoczeniu tych oczojebnych ścian.
To wszystko stało się przez Chase'a Wilsona.
Gdybym wiedziała że przez tamtego chłopaka o błękitnych tęczówkach trafię do szpitala, nie pomagała bym nigdy chłopakowi, który został przez niego prawie skatowany na śmierć, patrząc również na fakt że sama się o nią otarłam. Nikt normalny nie celuje bronią w stronę niczego winnej osoby. Z całą pewnością Chase nie był normalną osobą.
Rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam na szafce swój telefon. Podniosłam się do siadu, chwyciłam go i zadzwoniłam do Aarona. Na korytarzu rozległ się dźwięk Without me - Dzwonek Aarona. Rozłączyłam się, a następnie mój przyjaciel wszedł do mojego pokoju wpatrzony w telefon.
-Nie spodziewałem się że tak szybko za mną zatęsknisz.- Powiedział z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Przewróciłam oczami, a on usadowił swój szanowny tyłek na łóżku przygniatając moje nogi. - Suń się kobieto.
-W skali od jeden do dziesięciu, jak bardzo mam przejebane w tej sytuacji?-Zapytałam waląc prosto z mostu. On jednak nie był by sobą gdyby nie zaczął udawać wielce zamyślonego.- Douglas kurwa, poważnie mówię!- Wrzasnęłam na niego a on ciężko westchnął zachowując powagę. Wiedziałam że miałam przejebane, on nigdy nie był poważny.
-Nie znam go za bardzo, jednak nie raz na jakiejś imprezie gadałem z Michael'em i wiem że raczej nie interesują go nudne niunie. Celował w ciebie bronią, a ty nic nie zrobiłaś z tym faktem. Myślę że może się tobą zainteresować, więc obstawiam że jakieś mocne siedem. Patrząc również na fakt że pomogłaś jego największemu wrogowi może szukać z tobą kontaktu, chociaż nie mogę mieć pewności. Naprawdę Aurora, nie znam typa, on raczej nie lubi być w centrum uwagi i nie gada z byle kim. Może i jest popularny, ale tak naprawdę każdy gówno o nim wie.
-Kurwa.-Powiedziałam i opadłam z bezsilności na poduszkę.-Moja mama wie, że tu jestem?
-Taaa, moja zadzwoniła do niej nie dawno, coś jej wkręciła że zasłabłaś przez anemię, ale to nic poważnego jednak ta się dosyć mocno przeraziła. Jest w szpitalu, widziałem ją jak rozmawiała z lekarzem i myślę że zaraz tu przyjdzie.- Ledwo skończył zdanie i jak na zawołanie w drzwiach stanęła Jannet, a jej rozbiegany wzrok spoczął na nikim innym jak na mnie. Super, zaraz się zacznie.
CZYTASZ
Chase
RomanceAurora Smith nigdy nie była jak wszyscy jej rówieśnicy, wolała raczej siedzieć z nosem w książkach i grać na gitarze elektrycznej. Lubiła swoje "poukładane życie" do póki pewien chłopak nie postanowił postawić je na głowie, jednocześnie je rujnując...