4. Bukiet róż

3 1 0
                                    

.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.。・゚゚・.・゚゚・。.✧.

Siedziałam zgarbiona nad książkami przygotowując się do egzaminu semestralnego. Przeglądałam sterty materiału i rozwiązywałam testy z poprzednich lat. Na słuchawkach leciał jeden z wielu moich ulubionych zespołów, tym razem postawiłam na Chase Atlantic. 

Cieszyłam się że w końcu wróciłam do domu, mimo że mogło oznaczać to kolejne kłótnie, po prostu lubiłam swój pokój. 

Tato przeprosił mamę już następnego dnia. Przyjechał do domu babci Beatric z bukietem pięknych białych róż, aby prosić by wróciła do domu. Na jego nieszczęście moja babcia otworzyła mu wtedy drzwi i od razu jak go ujrzała zaczęła wyklinać z chęcią wyrzucenia go na zbity pysk. Mama słysząc to od razu wyszła na ganek i chciała z nim porozmawiać na osobności. Oczywiście nie była by sobą gdyby mu nie przebaczyła.

Podpaliłam waniliową świeczkę stojącą na blacie biurka, a piosenka się zmieniła i zaczęłam nucić Into it, kolejną z moich ulubionych piosenek.

Mój telefon zadzwonił, przerywając lecącą w słuchawkach muzykę. Spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam nieznany numer. Przeciągnęłam słuchawkę i rozłączyłam się, nie mając ochoty rozmawiać prawdopodobnie z osobą wciskającą mi garnki lub propozycję o założeniu fotowoltaiki.

Atlas od dłuższego czasu kręcił się wokół moich nóg. Ten sierściuch od zawsze był leniwy, najlepiej spał by cały dzień, więc wnioskowałam że skoro ruszył swoje tłuste dupsko z łóżka, prawdopodobnie coś chciał.

Wstałam z fotela, odłożyłam słuchawki i rozciągnęłam się, a kot od razu pobiegł w stronę drzwi i mruknął coś w moim kierunku. Otworzyłam drzwi od pokoju i ruszyłam zaraz za kotem, który zatrzymał się tuż przy drzwiach tarasowych. Przesunęłam drzwi a Atlas wybiegł na dwór, zamknęłam je za nim i od razu wróciłam do siebie.

Telefon zadzwonił po raz kolejny. Ten sam numer. Westchnęłam i w końcu odebrałam.

-No któż to postanowił w końcu odebrać.-W słuchawce odezwał się nieznajomy mi męski głos.

-Przepraszam, chyba mnie pan z kimś pomylił.-Odparłam chcąc się rozłączyć.

-Myślałaś że tak łatwo ci odpuszczę, Auroro?-Powiedział z kpiną.

Rozszerzyłam ze zdziwienia oczy a telefon wypadł mi z rąk na podłogę. 

To nie możliwe.

-Skąd masz mój numer?-Warknęłam na Chase'a nie myśląc już o uprzejmości. 

Zaśmiał się co podwyższyło mi tylko bardziej ciśnienie. Moja reakcja pewnie go tylko usatysfakcjonowała, co mi się na pewno nie podobało. Powinnam ochłonąć.

-A czy to ważne?-Powiedział tylko a ja rozłączyłam się zirytowana.

Czy on musiał mi przypominać o sobie? Nie chciałam pamiętać tej sytuacji, a on na złość zatruwał mi powietrze. Mógł sobie oszczędzić zachodu i mnie nie szukać. Biedny, pewnie mu się w życiu okropnie nudziło. Jednak ja w przeciwieństwie do niego zawsze miałam co robić.

ChaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz