19

254 7 5
                                    

Uzui Tengen x Reader
★★★

Jasna cholera. Wszystko było zniszczone. W powietrzu unosił się ostry zapach dymu.

Drażnił on nozdrza Reader mimo, że jej twarz była zasłonięta chustą. Widać było tylko urokliwe oczy kobiety, teraz tak bardzo rozbiegane i wystraszone.

Pracowała w oddziale kakushi już długo, ale nigdy nie widziała takiego pobojowiska.  To na sto procent był wyższy księżyc.

Jej myśli wirowały. Gdzie ten cholerny Uzui, który zapewniał, że nie będzie musiała go zbierać z ziemi po walce? Gdzie Hinatsuru, Makio i Suma? Czy nic im się nie stało? Tyle pytań, a odpowiedzi żadnej. Nie wyobrażała sobie znaleźć ciała któregoś z jej bliskich.

Spotkali się dosyć przypadkowo. Reader sprzątała po walce z innymi kakushi i nagle pojawili się niespodziewani goście.

Trzy kobiety i jeden mężczyzna. A potem wszystko potoczyło się szybko. Zakochała się i wyszła za Uzuia. Jednak jako kakushi nie mogła z nimi podróżować. Oczywiście miała dni wolne, które najczęściej spędzała z nimi, no chyba, że byli zbyt daleko od siebie.

Korespondowali jednak na bieżąco. Z ostatniego listu, który wysłała jej Suma wynikało, że są na misji w dzielnicy uciech.

Teraz stała przedmiejscem, które niegdyś było nazywane dzielnicą uciech. To miejsce zostało zrównane z ziemią. Wszędzie leżał gruz.

Kobieta przełknęła gulę w gardle i zaczęła szukać zabójców. Standardowa procedura. I nagle udało jej się dostrzec trzy sylwetki.

-"Reader!"- krzyk z pewnością należał do Sumy. Kobieta natychmiast pobiegła w kierunku sylwetek.

Suma dopadła ją jeszcze w połowie drogi. Cała zalana łzami przytuliła się do jej boku. Zaczęła coś niewyraźnie bełkotać, a Reader mogła tylko objąć ją ramionami, podnieść i dowlec się do reszty z Sumą na rękach.

-"Reader...cieszymy się, że jesteś. Proszę musimy mu pomóc."- przywitał ją drżący głos Hinatsuru. Makio posłała jej mały uśmiech.

I wtedy na niego spojrzała. Cholera. Był w złym stanie. Wyciągnęła bandaże.

-"Reader, kotku miło cię widzieć."- opanowała łzy gdy usłyszała słaby głos jej męża.

Stracił oko i był cały w fioletowych śladach po truciźnie. Spojrzała na jego twarz i rozkleiła się.

Uśmiechał się. To przypomniało jej ostatnią misję. Tą ważną. Na którą jej oddział nie zdążył przybyć na czas. Uśmiech jej ukochanego przypominał uśmiech filara płomieni. Nie chciała, by Uzui podzielił los Rengoku.

Zaczęła go bandażować. W jej sercu rosła nadzieja. Ale nie oszukując się, było źle, było cholernie źle.

I kiedy mała dziewczynka podbiegła do nich, by pomóc jej serce boleśnie zabiło. Nezuko. Tak ta sławna w korpusie demonica właśnie leczyła Tengena. Udało się.

To był istny cud. Demonica gdzieś pobiegła po wylewnych podziękowaniach. Reader przytuliła się do Uzuia, zgarniając pozostałe kobiety do uścisku.

-"Huh, wyższa szóstka? Twój stan nie pozwoli ci już na dalszą walkę. Ale to wciąż wyższy księżyc więc gratulacje."- przerwał im opanowany głos.

Reader grzecznie wstała i pokłoniła się filarowi węża. Odpowiedział tym samym. Rzadko okazywał komuś szacunek, ale wiedział, że kakushi zwłaszcza Reader są niego warci.

-"Nie spieszyłeś się."- odburknął drugi filar. Po krótkiej wymianie zdań filar węża odszedł.

Kobiety pomogły wstać Uzuiowi i wszyscy zaczęli kierować się w stronę wschodzącego słońca. Oznaczało to ich nowy początek, bez walk i bitew.

Wreszcie mogli cieszyć się sobą.

/Zawieszone/Deszcz/Demon Slayer one shots/( Zamówienia otwarte)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz