CZĘŚĆ 7
-Było napisane... „jutro o 18:30 Bierzyńskiego 32/a restauracja „beringua."
Zamarłam. Zrobił to specjalnie. Mogłam pójść, a nie musiałam. Postanowiłam, że nie pójdę. Znowu mnie oczaruje i zostawi, a ja będę wypłakiwała się Vince'owi w ramię. Nie nie nie Hailie. Nie możesz. Schowałam marynarkę, liścik schowałam do toaletki. Zeszłam w średnim nastroju po wodę na noc. Oczywiście, że musiałam kogoś spotkać.. na dole siedział Vince z Dylanem i Tonym. Gdy zeszłam Dylan zaczął:
- Hejj Hailie. Co tam u ciebie ?
Denerwował mnie. Był dla mnie miły, alee.. dobra wszyscy mnie denerwowali. Rzuciłam:
- Daj mi spokój.I poszłam po wodę do kuchni. Czułam na sobie wzrok Dylana Tone'go i Vince'a. U Vince'a był przeszywający. Masakra, ale zignorowałam. Wzięłam wodę, ale nie dane mi było na spokojnie pójść do pokoju. Tony rzucił:
- E ty byś może milsza była dla swoich braci.- Odwal się.
Już stawiałam kroki na schodach, ale Vince przemówił:
- Hailie, poczekaj.Natychmiastowo się obróciłam.
- Tak?- zapytałam oczywiście oschle.- Co się dzieje? - zapytał z powagą w głosie.
Coś we mnie wstąpiło. Wydarłam się. Na Vince'a...
- JEZU NIC DAJCIE MI ŚWIĘTY SPOKÓJ!
I uciekłam do pokoju. Odłożyłam szklankę. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Z tej głupiej bezsilności! Nie mogłam nic zrobić, że tak na mnie działał Santan! Hailie dobra spokój. Jest połowa września, za tydzień wracasz do Barcelony bo od października zaczynasz nowy rok. Przeżyjesz do tego czasu. Spokój. Gdy już mój płacz ustał usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam z wciśnięta twarzą w poduszce.
Drzwi otworzyły się
- Hailie to ja Vincent, mogę?- zapytałBoże znowu on. Niech mi już da z Dylanem i Tonym święty spokój.
- No możesz- rzuciłam oschle.
Czułam jego wzrok. Po chwili poczułam jak po mojej lewej ugina się łóżko. Oj... bedzie tu długo siedział. Zapytał:
- Hailie co się dzieje? Nie będę zły obiecuję.Nie powiem mu
- Nic, mam gorszy dzień. To wszystko- powiedziałam, a moja twarz dalej była wciśnięta w poduszkę.
- Napewno?- zapytał po raz kolejny
- T.A.K- przeliterowałam.
Chwilę była cisza, tylko chwilę..
Powiedział coś co wiem, że już mi w nic nie uwierzy..- Hailie, spójrz na mnie.
Nie odpowiedziałam.. moja głowa była dalej w tej cholernej poduszce, cieżko było mi oddychać, uwierzcie.
-Hailie- powiedział już bardziej stanowczo - spójrz na mnie. Nie lubię jak się mnie lekceważy.
Uległam, wiedziałam, że nie odpuści.
Patrzył na mnie i ilustrował każdy kawałek mojej twarzy.
Oczy mojego najstarszego brata pociemniały.
- Płakałaś- rzucił.Hailie wymyśl coś, HAILIE WYMYŚL COŚ
- Mam alergię, na kurz wiesz o tym. To dlatego mam takie oczy- powiedziałam
Ta napewno mi uwierzy, napewno
- Nic mi nie wiadomo, żebyś była na coś uczulona. Hailie wiem, że płakałaś. Obydwoje o tym wiemy.- powiedział, a ja patrzyłam się na niego, a w końcu opuściłam głowę.
Hailie, jeszcze nie wszystko stracone, myśl.
- Czasami mam takie dni, muszę się wypłakać, pokrzyczeć. - odparłam, a teraz Vince patrzył na mnie jakby mi, uwierzył? To był bardzo, ale to bardzo dobry znak.
Zapytał:
- Hailie, dlaczego mówiłaś, że masz gorszy dzień i tak to jest wszystko okej, mogłaś odrazu powiedzieć, a tak to się zdenerwowałem.- Właśnie nie chciałam cię zamartwiać, ani denerwować- rzuciłam.
Vince jak to Vince, musi być dowcipny, odparł:
- To ci się nie udało.- Wiem - powiedziałam, po czym wcisnęłam moją głowę z powrotem w poduszkę. - muszę się położyć, głowa mi pęka - dodałam.
- Dobrze droga Hailie, dobranoc. - powiedział po czym zaczął się kierować w stronę drzwi.
- Dobranoc- rzuciłam.
Gdy już wyszedł, zgasiłam światło, a zapaliłam mała lampkę. Zestresowałam się trochę tą rozmową, ale wszystko się udało. Byłam strasznie zmęczona tym dniem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Hejj, przepraszam, że jeden z krótszych, als obiecałam, że będzie dzisiaj drugi, a jest 24:30, a wstaje o 6 więc mega przepraszam, jutro najprawdopodobniej pojawią się 2 rozdziały iii to mega długie 🥹😘🤭
615 słów.Opinia na temat książki ~~~~~~>>>>>>
CZYTASZ
Rodzina monet || Hailie monet x Adrien Santan
ActionKontynuacja od 17 rozdzialu dziela Pani Weroniki Anny Marczak. Mam nadzieje, że wm sie spodoba 🥹🥹