Rankiem przed wyjściem do Hogsmeade, Draco i ja byliśmy w naszym dormitorium, by spędzić trochę czasu w samotności. Blaise robił nie wiadomo co.
- Co to, do cholery, za wypracowanie... - mruknąłem, bardziej do siebie niż do Draco, przeglądając jego wypracowanie z Obrony Przed Czarną Magią... czy jakoś tak. - Ona zdaje sobie sprawę, że jeśli faktycznie spróbujesz komunikować się z bestiami w ten sposób, zostaniesz zabity szybciej, niż zdążysz zacytować prawo... prawda?
- Tak kazała nam książka. - Draco odparł, patrząc na esej z obrzydzeniem. - Ta kobieta sprawia, że zajęcia są coraz gorsze, mam wrażenie, że zapominam, jak działają zaklęcia. Harry, powiedziała, że nauczy nas praktycznego zaklęcia, jeśli wrócisz na zajęcia.
- Czyżby? - Przewróciłem się na brzuch na naszym wspólnym łóżku, opierając policzek na jego nodze. - Nigdy nie postawię stopy w jej klasie.
- Co próbujesz udowodnić? Minął miesiąc, a profesor Umbridge już próbuje znaleźć wymówkę, by zakazać ci wstępu do Hogsmeade! - Draco wziął esej z powrotem i wepchnął go do torby.
Kliknąłem językiem i przewróciłem się na plecy, pozwalając, by moje niezwiązane włosy pokryły całe kolana Draco jak nietkane jedwabne prześcieradło.
- Mógłbym udowodnić, że Voldemort powrócił, zwolnić ją. Ale jeśli nie zrobię tego we właściwym czasie, twoja rodzina znajdzie się w niebezpieczeństwie. Wy, Malfoyowie... - Podniosłem się i ująłem jego twarz, sprawiając, że spojrzał na mnie z góry. - ...przychodzicie w pełnym komplecie. Mógłbym cię ochronić, Draco. Ale nie mogę chronić twoich rodziców, zwłaszcza jeśli twój ojciec upiera się przy byciu Śmierciożercą.
- Dlaczego teraz o tym mówisz? - Draco pochylił się, czułem, jak jego oddech uderza w moje czoło. Zaparowało mi górną połowę okularów.
- Komunikacja jest kluczem do zdrowego partnerstwa... i dlatego chcę, żebyś wiedział, że w zależności od tego, jak potoczy się dzisiejszy dzień, będę miał przed tobą tajemnice.
- Harry, ty zawsze masz tajemnice. - Draco przewrócił oczami. - Powiedz mi coś nowego.
- Tak, ale będę robił różne rzeczy za twoimi plecami. - Patrzyłem, jak zmarszczył brwi. Jeśli Hermiona każe mi stworzyć Armię Dumbledore'a, zamierzam wykluczyć Draco ze wszystkiego. Jego umysł jest skarbnicą informacji dla Voldemorta. Tak więc, o ile nie chcę porwać mojego chłopaka i trzymać go jako zakładnika, choć byłoby to bardzo przyjemne, lepiej będzie dla wszystkich, jeśli nic mu nie powiem.
- Dopóki z nikim się nie spotykasz... - Mruknął Draco, odwracając wzrok.
- Fuj. Gdybym chciał spotykać się z kimś innym, po prostu bym z tobą zerwał. - Zmusiłem go, by na mnie spojrzał. - Nie, to tylko oznacza, że będę częściej wymykał się z dormitorium. Jeśli pójdziesz za mną, zrobię wszystko, żebyś mnie zgubił.
W chwili, gdy Draco zamierzał otworzyć usta, w pokoju rozległ się ostry trzask. Podskoczył i trzasnął mnie nogą w szyję. Przetoczyłem się, by gwałtownie odkaszlnąć i przywrócić przełyk na miejsce. Odkaszlnąłem.
- Harry Potter! Zgredek dostał paczkę od Syriusza Blacka do dostarczenia, proszę pana! - Obaj spojrzeliśmy w stronę źródła głosu i zobaczyliśmy Zgredka. Był ubrany w uroczy pomarańczowy sweter z jesiennymi liśćmi, który wyszyła Ginny, i spodnie z długimi nogawkami.
- Och, to musi być moje zamówienie. - Zsunąłem się z łóżka, cóż, raczej potknąłem się i upadłem na twarz. Podczas gdy Draco wydawał z siebie dźwięki zaniepokojenia. Przezwyciężony potrzebą bycia leniwym, użyłem stóp, by odepchnąć się od łóżka i skierować w stronę czekającego na mnie skrzata domowego. - Dzięki, Zgredku.
CZYTASZ
(5) Harry Potter and How Not to be a Teacher || tłumaczenie Harry Potter
FanfictionHarry wiedział, że ten rok nadejdzie. Rok który pamiętał najbardziej, a jednak znał najmniej. W pierwszym życiu nie lubił różu i z pewnością nie lubił go teraz. Nie pamiętał też, żeby ropucha była taka okropna. No cóż, nadszedł czas aby Harry poprac...