chapter four

96 8 11
                                    

Idąc do wytwórni przez ten sam park w którym byłem wczoraj, zauważyłem, że w moją stronę kieruje się ta sama blondynka, z którą robiłem sobie zdjęcie. Wiedziałem, że będzie pytała o to, czy coś się stało, bo oprócz jednej wiadomości wczoraj dostałem ich multum, wszystkie pytające o moje samopoczucie, więc stwierdziłem, że udam, że jej nie słyszę. Nie powinienem tak robić i czułem się z tym źle, ale nie byłem dziś w nastroju na pytania "czy wszystko okej?".

- Janek!- krzyczała.- Janek zatrzymaj się!- usłyszałem głos przy moim uchu, a chwilę później poczułem szarpnięcie moim ramieniem.

- przepraszam, zamyśliłem się. Coś się stało?- spytałem z uśmiechem.

- pisałam do ciebie o tym, ale pewnie masz dużo innych wiadomości i mogłeś nie zauważyć. Jak przyjrzałam się zdjęciu, które sobie wczoraj zrobiliśmy zauważyłam w twoich oczach łzy. Chciałam się upewnić, że wszystko dobrze.- powiedziała na jednym wydechu.

- wszystko okej, nie musisz się martwić. Muszę cię przeprosić, spieszę się.- powiedziałem i wynająłem ją żegnając się i idąc w stronę wytwórni, a kiedy byłem przed drzwiami zadzwoniła do mnie Ania.

- dżannie podłoga muzyka podłoga gdzie ty jesteś?- spytała.

- dosłownie przed wejściem, zaraz będę.- powiedziałem, czując pretensje w jej głosie.

- no tak, dzień bez spóźnienia dzień stracony. Następnym razem po prostu wyjdź szybciej.- zaśmiała się.

- byłbym szybciej, gdyby nie jakaś dziewczyna w parku.- wymamrotałem tak, żeby Ania tego nie usłyszała, ale zapomniałem o tym, że ma dobry słuch.

- co?! Opowiesz mi jak będziesz.- powiedziała kiedy wchodziłem przez drzwi. Nic już nie odpowiedziałem, tylko  rozłączyłem się widząc Anię.

- no to słucham o tajemniczej dziewczynie.-zaśmiała się przytulając mnie.

- nie ma co opowiadać, chciała zdjęcie, więc z nią zrobiłem i sobie poszedłem.- powiedziałem dbając o to, żeby nie zauważyła, że większą część tej historii pominąłem.

- czemu mam wrażenie, że nie powiedziałeś mi wszystkiego?- spytała.

- nie wiem, może masz zwidy.- zaśmiałem się.

- dobra, prędzej czy później się dowiem o co chodzi, a teraz praca.- stwierdziła, na co się lekko uśmiechnąłem i zaczęliśmy załatwiać sprawy służbowe.

***

Wracając do domu zauważyłem tą samą dziewczynę, która znów do mnie podeszła.

- Janek? Wiem, że mówiłeś, żebym się nie martwiła, ale nie mogę przestać o tym myśleć i mam wrażenie, że coś się stało.- wyznała, a ja mimowolnie się zakłopotałem.

Bo co miałbym jej powiedzieć, "nie, nic się nie stało, po prostu moja była wysyła mi zdjęcia swojej pociętej ręki i się o to obwiniam"?

- jest dobrze, nie dzieje się nic, z czym bym sobie nie poradził.- powiedziałem uśmiechając się, ale w środku krzyczałem z bezsilności.

- okej, ale jak coś to mów, pisz i nie wiem co jeszcze. Po prostu daj znać.- uśmiechnęła się, pocałowała mnie w policzek i wyminęła. Poczułem jak moje policzki zrobiły się czerwone i długi czas później stałem w osłupieniu przy jednej z ławek w przeklętym parku.

~~~~~
Hejo!

trochę mało, ale chciałam żeby w tym konkretnym momencie skończył się rozdział więc im so sorry


No i nie wiem, jak wam dzionek minął?

Miłego dnia/nocy słoneczka 💕

𝕺𝖓𝖊 𝖑𝖔𝖔𝖐 𝖋𝖗𝖔𝖒 𝖞𝖔𝖚// 𝕵𝖆𝖓𝖓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz