Rozdział V

77 5 5
                                    

            Następnego dnia Simon obudził się wciąż czując przy sobie Victora. Był otoczony jego ramionami zupełnie jakby tamten bronił go nawet przez sen. Uśmiechnął się sam do siebie na myśl o troskliwości swojego przyrodniego brata. Obrócił się w jego stronę uważając, aby go nie obudzić. Przez chwilę obserwował go, śpiącego i bezbronnego. Jego twarz wyrażała łagodność, jakiej jeszcze nigdy u niego nie widział.

Simon nie chciał przerywać snu chłopaka, starał się więc wyswobodzić z jego objęć tak, aby go nie zbudzić. Zamiast tego, gdy tamten poczuł, jak Simon stara się wysunąć spod niego, tylko zacieśnił uścisk, mrucząc coś pod nosem. Chwilę później otworzył oczy spoglądając prosto na Simona.

- Jest zdecydowanie za wcześnie na to, żeby wstawać – stwierdził i ponownie zamknął oczy wtulając się w niego.

- Śpij dalej, jeśli chcesz – powiedział cicho Simon wpatrując się w twarz chłopaka.

Sam Simon też nie miał ochoty wstawać z łóżka. Obawiał się jednak, że lada moment do pokoju ktoś wejdzie i zastanie ich w dwuznacznej sytuacji. I o ile nie martwił się znajomymi jego przyrodnich braci, którzy potraktowaliby to jako dobry pretekst do żartów, to nie sądził, aby Nicolas podszedł do tego w ten sam sposób.

W tej samej chwili, w której pomyślał o Nicolasie, ktoś zaczął pukać do ich drzwi. Nie czekając na odpowiedź intruz wtargnął do ich pokoju. Był to nikt inny, jak chłopak, którego Simon najmniej chciałby w tamtym momencie zobaczyć. Nicolas stanął jak wryty mierząc ich spojrzeniem pełnym obrzydzenia.

- To nie tak, jak myślisz – powiedział Simon zastanawiając się, skąd w ogóle przyszło mu na myśl, aby wypowiedzieć te słowa.

Victor leniwie obrócił się w kierunku drzwi. Spojrzał na Nicolasa i zupełnie nic nie robiąc sobie z jego obecności, przycisnął do siebie Simona i zamknął oczy. Zanim się jednak zdążył zorientować, co się dzieje, już stał na nogach. Nicolas patrzył na Victora z wściekłością wymalowaną na twarzy. Tamten jednak uśmiechnął się i odepchnął go od siebie.

- Widzę, że od rana jesteś w świetnym humorze – stwierdził i poszedł w kierunku swojej walizki.

- Mam być szczęśliwy widząc dwóch moich braci w jednym łóżku? – zapytał Nicolas. W jego głosie Simon wyczuł groźbę.

Chłopak nie miał pojęcia, jak powinien zachować się w tej sytuacji. Zdawał sobie sprawę z tego, jak mogło wyglądać to z perspektywy osoby trzeciej. Chciał wszystko wytłumaczyć, ale z jego ust nie wydobywały się żadne słowa. W głowie miał kompletną pustkę. Spojrzał prosząco na Victora mając nadzieję, że tamten zrozumie, że to on powinien mówić.

- Nie moja wina, że wchodzisz do cudzego pokoju bez zaproszenia.

Simon patrzył na Victora zbyt zszokowany, aby móc cokolwiek z siebie wydusić. Nie rozumiał, dlaczego tamten miałby nie zaprzeczyć temu, co jak mu się wydawało, krążyło po głowie Nicolasa. Chwilę mu to zajęło, ale widząc minę Nicolasa zrozumiał, że nie miało znaczenia, co powiedziałby którykolwiek z nich, tamten i tak by im nie uwierzył. Mimo to, czuł potrzebę, żeby w jakikolwiek sposób się usprawiedliwić. Wciąż jednak nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa. Zanim zdążył pozbierać myśli i w końcu coś powiedzieć na swoją obronę, Victor westchnął i znowu się odezwał:

- Durna historyjka Setha i Treya przestraszyła Simona na tyle, że nie mógł zasnąć – rzucił, jakby to wyjaśniało całą sytuację. Widząc jednak dalszy brak zrozumienia na twarzy Nicolasa, dodał: - Więc stwierdziłem, że może jak do niego przyjdę, to mu w ten sposób pomogę. Tak samo robiliśmy w dzieciństwie.

Braterska miłość (YAOI)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz