1

44 4 0
                                    

Czułam że coś się zbliża, czułam to w kościach, nawet gdy trenowałam nie potrafiłam się skupić a to mi się nigdy nie zdarzyło. Naciągnęłam strzałę gdy usłyszałam za sobą kroki, nim ktokolwiek mógł zobaczyć już byłam odwrócona celując w czarodzieja

-Co tu robisz czarodzieju?- zapytałam nie spuszczając go z oczu

-Poszukuję wojowników gotowych wyruszyć na przygodę- wytłumaczył, więc pomału opuściłam łuk

-Nie wiem czy kogoś tu znajdziesz- odpowiedziałam omijając go

-Znam cię Adelo, znam twój ród- gdy to powiedział spojrzałam na niego- Pora byś kontynuowała swoją misję i stanęła na straży w przygodzie, gdzie pójdziemy odzyskać Erebor na czele z Thorinem Debową Tarczą- dodał i na wzmiankę o królu wyprostowałam się, ale nic nie powiedziałam- Za dwa dni w Shire u pewnego hobbita, który ma znak na drzwiach- wytłumaczył

-Przybędę- mówiąc to weszłam do swojego domu, ponieważ zaczynało się ściemniać. Wzięłam coś do jedzenia i usiadłam przy stole grzebiąc w nim. Wiedziałam że najwyższy czas kontynuować obronę króla, już wystarczająco długo czekałam. Gdy zjadłam położyłam się i zasnęłam by z samego rana wyruszyć.

~Pora dokończyć misję~ to było pierwsze co pomyślałam otwierając oczy, wstałam i podeszłam do skrzyni przy której kucnęłam by następnie ją otworzyć. W moje oczy od razu rzuciły się bronie i strój, otrzymany w młodości od ojca. Pomału zaczęłam wszystko wyciągać, po chwili założyłam zbroję i zaczęłam przygotowywać broń. Koło pasa przypięłam miecz ojca, łuk i kołczan że strzałami przewiesiłam przez ramię, natomiast sztylety pochowałam tak by nikt ich nie zauważył, a samej łatwo będzie mi je wyciągnąć. Oprócz tego na szyję zapięłam naszyjnik należący do matki, a na palec założyłam sygnet rodowy od ojca, który przechodził z pokolenia na pokolenie. Następne co zrobiłam to zaplotłam dwa warkocze po jednej stronie głowy, a resztę włosów zostawiłam rozpuszczonych. Na końcu zapakowałam torbę do której schowałam mapę, bandaże, kilka tunik, kilka jabłek oraz jeszcze trochę sztyletów. Gotowa stanęłam przed drzwiami i gdy upewniłam się że wszystko mam, wyszłam na zewnątrz i podeszłam do swojego kuca, nienawidziłam tego wzrostu, który odziedziczyłam po ojcu, natomiast moja matka była człowiekiem i po niej odziedziczyłam to że nie mam zarostu tak jak wszyscy krasnoludowie. Przygotowałam konia do drogi i ruszyłam, raz do czasu patrząc na mapę by się nie zgubić.

Jechałam już prawie cały dzień i z powodu tego że słońce zaczęło zachodzić postanowiłam zrobić postój, więc na najbliższej polanie zatrzymałam kuca i zsiadłam z niego. Przygotowałam drewno i rozpaliłam ogień by chodź trochę się ogrzać, ale to był zły pomysł, bo po chwili zaatakowali mnie orkowie było ich może z tuzin, stanęłam na równe nogi i wyciągnęłam miecz. Zaczęłam ich atakować, w ciągu niespełna 10 minut zabiłam wszystkich, dla pewności zaczęłam się rozglądać wokół ale oprócz ciał tych gnid nie widziałam nikogo. Usiadłam przy ogniu i zaczęłam jeść jabłko zaczynając analizować mapę, by mniej więcej wiedzieć ile jeszcze zajmie mi droga do Shire. Nie spałam całą noc, będąc gotowa że w każdej chwili orkowie mogą ponownie mnie zaatakować, byłam przyzwyczajona do braku snu dlatego razem ze wschodem słońca zgasiłam ogień, wzięłam swoje rzeczy i wskoczyłam na konia ruszając dalej.

Wiedziałam że się spóźnię, wiedziałam to w momencie gdy zgubiłam drogę, co nigdy mi się nie zdarzyło. Ale najważniejsze że dojeżdżałam do Shire i musiałam teraz tylko znaleźć ten znak na drzwiach, domyślałam się że zebranie się już zaczęło i przybędę jako ostatnia, dlatego ucieszyłam się gdy po jakimś czasie zobaczyłam długo wyczekiwany znak. Od razu zeszłam z konia i przywiązałam go do najbliższego drzewa, gdzie zobaczyłam inne kuce. Upewniłam się że wzięłam torbę, bronie i podeszłam do drzwi w które zapukałam. Po chwili usłyszałam jakieś głosy po drugiej stronie a sekundę później drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłam krasnoludów, tego czarodzieja i hobbita.

Obrońca KrólaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz