Człowiek w ogrodzie

1 0 0
                                    

W czwartek podcas drugiej lekcji nagle rozbolał mnie brzuch i zaczęło mnie drapać w gardle. Pod koniec lekcji zrobiło mi się tak słabo, jakbym miała za chwilę paść na ziemię i zemdleć. A w dodatku chciało mi się wymiotować. Z tego powodu zdecydowałam się zwolnić szybciej do domu. Przed wyjściem z budynku zaczepiła mnie Kate i zapytała mnie, czy możemy dziś wracać razem, ale powiedziałam jej, że nie, ponieważ wracam szybciej do domu. Ulice były idealnie puste. W dodatku było strasznie cicho. Było ciepło, ale niebo było przysłonięte chmurami, więc było dość ciemno. Budowało to swego rodzaju klimat grozy. Gdy przekraczałam ogrodzenie prowadzącego do przydomowego ogrodu, zaczął wiać chłodny wiatr. Weszłam do ogrodu. Był cały porośnięty roślinnością, w której można było się zgubić, niczym w dżungli. Było w nim wiele drzew, więc cały ogród był bardzo cienisty. Zaczęłam iść w kierunku drzwi wejściowych. Nagle za moimi plecami usłyszałam trzask. Odwróciłam się, ale nikogo nie ujrzałam. To przypominało mi niektóre sytuacje z zeszłego miesiąca. Natychmiast sięgnęłam ręką do kieszeni jeansów. Wyciągnęłam smartfon, jednak nie dostałam żadnej nowej wiadomości. Dziwne. Lepiej szybko schować się w domu, zanim stanie się coś złego. Jednak nagle usłyszałam za jednym z drzew głośne westchnienie. Przez parę chwil zbierałam w sobie resztki odwagi, a potem na palcach ruszyłam w kierunku drzewa. Kilka milimetrów od niego poczułam drapanie w gardle. Próbowałam to sobie zdusić, ale w moich ust wyrwał się głośny kaszel. Wtem zza drzewa wyskoczył jakiś zamaskowany człowiek, wyciągnął zza pleców jakąś tubkę i rozpłyskał mi na oczach jakąś substancję. Z mojego gardła wyrwał się głośny jęk. Cały obraz mi się zamazał. Oczy piekły mnie niemiłosiernie. Jakiś impuls zmusił mnie do zrobienia na oślep kilku zdjęć przy użyciu mojego smartfona. Nagle uderzyłam o coś glową.- Córeczko, coś nie tak? - usłyszałam głos mamy- Jakiś. Jakiś człowiek w naszym ogrodzie. Teraz nic nie widzę - mój głos był słaby i się łamał. Nagle zaczęłam mocno kaszleć. Tak mocno, że całe moje ciało się zatrzęsło.- Wszystko w porządku? Powinnyśmy pojechać do szpitala - powiedziała mama i mnie przytuliła. Mama zawołała tatę i całą trójką pojechaliśmy do miasta Lavengood, gdzie znajdował się szpital. Przypomniałam sobie, jak byłam tu pierwszy raz. A potem drugi raz z babcią. Za każdym razem miało to jakiś związek z tym, co złego dzialo się w tym mieście. Moje serce się ścisnęło.Dwie godziny później okazało się, że zostałam potraktowana gazem pieprzowym. Miałam zostać w szpitalu na dwa dni w celu leczenia wzroku. W dodatku okazało się, że jestem przeziębiona i po wyjściu ze szpitala powinnam skontaktować się z lekarzem. Zrobiłam to zaraz, gdy wyszłam ze szpitala. To znaczy, mama zapisała mnie na wizytę dziś o dwudziestej trzeciej. Ja w tym czasie wróciłam do domu. Przed domem unosiła się gęsta mgła. Byłam osłabiona, więc zostawałam za rodzicami w tyle. Nagle usłyszałam coś, co brzmiało jak odgłos wystrzału. Zerknęłam w lewą stronę i oniemiałam, gdy zobaczyłam pocisk, który utkwił w pniu drzewa. Moje serce zaczęło walić mi tak szybko, jak jeszcze nigdy dotąd. Wbiegłam szybko do domu. Chciałam iść do pokoju, ale byłam zbyt osłabiona, więc z ciężkim westchnieniem usiadłam na schodach. Potem przyszedł tata, który pomógł mi wejść na górę. Potem zaprowadził mnie do pokoju i położył na łóżku. Gdy wyszedł, zrobiło mi się słabo. A potem gorąco. Zmierzyłam sobie temperaturę i okazało się, że mam gorączkę. Rozebrałam się, tak, że jedyne, co na mnie zostało to bielizna. Położyłam się na łóżku i wypiłam połowę butelki wody gazowanej. Po godzinie wzięłam syrop na gorączkę, jednak mi nie pomógł. W dodatku zaczęło mi się lać z nosa. Nagle poczułam się senna i w kilka sekund zasnęłam. Obudziłam się o drugiej w nocy, ponieważ nagle zachciało mi się wymiotować. Wyszłam do łazienki. Gdy już miałam tam wejść, zobaczyłam na parterze światło. Zeszłam na dół walcząc, aby nie przewrócić się i nie rozbić sobie głowy. Weszłam do kuchni skąd dobiegało światło. Mama siedziała przy stole przy zapalonym świetle i cicho płakała.- Mamo? - mój głos był słaby i drżący. Mama podniosła mokre podkrążone oczy na mnie. Gestem zaprosiła mnie, abym usiadła przy stole wraz z nią- Posłuchaj mnie. Błagam, nie zadawaj się z Kate Smith - jej głos był błagalny. Patrzyłam na nią nie rozumiejąc. Mama westchnęła i kontynuowała:- Ona nie jest bezpieczna - po tych słowach, w mojej głowie wszystko zaczęło się układać, trochę jak puzzle. Mama ostrzegała mnie przed Kate zaraz po tym, jak zostałam potraktowana gazem pieprzowym i po tym, jak ktoś do mnie strzelił. W dodatku przeprowadzka Kate do miasta po zaginięciu Elizabeth Shadow była dziwna. Kate na pewno wszystko to ukartowała. A potem przypomniałam sobie, jak w zeszłym miesiącu podczas prowadzenia śledztwa, Alexander dostał groźbę. Musiałam go ostrzec przed Kate. Ale jak? Przecież on mi nie uwierzy. Będzie wytykał, że chcę zniszczyć mu życie miłosne po tym, jak dałam mu kosza. Zaczęłam szukać swojego smartfona, ale potem przypomniałam sobie, że jest w moim pokoju. Nagle zrobiło mi się słabo. Mama pomogła mi iść do pokoju i zmierzyła mi temperaturę. Miałam bardzo wysoką gorączkę. Mama podała mi jakąś tabletkę. Popiłam ją wodą. Potem niespodziewanie zasnęłam.

Miasto (nie)zwyczajne TOM II Nowe faktyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz