𝟎,𝟓

107 10 1
                                    

Uśmiechnęła się delikatnie, próbując ukryć swój smutek tą przymusową mimiką, gdy uradowany ojciec przytulał ją do swojej piersi u progu drzwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Uśmiechnęła się delikatnie, próbując ukryć swój smutek tą przymusową mimiką, gdy uradowany ojciec przytulał ją do swojej piersi u progu drzwi.

⎯⎯ Jestem z Ciebie naprawdę dumny. - rzekł kładąc szorstką dłoń na jej delikatnym policzku, kciukiem gładząc jego powierzchnię. Kobieta położyła swoją dłoń na zewnętrznej stronie odpowiedniczki swojego ojca, wtulając w nią delikatnie policzek. 

⎯⎯ Cieszę się, że nie zawiodłam Cię, Ojcze. - skłamała, choć nie w całości. W rzeczy samej była zadowolona, że nie zawiodła swojego rodziciela, jednak nie była zadowolona z tego powodu, że musiała porzucić swoje prawdziwe marzenia oraz pragnienia, aby to uczynić.

Mężczyzna odsunął się od swojej jedynej pociechy, aby móc przyjrzeć się jej dokładnie. Nie była w stanie opisać swojego szczęścia, widząc córkę w policyjnym mundurze. Nic nie dodał, jedynie ponownie uściskał [y/n] powtarzając, jak to nie jest z niej dumny.

[Y/N] poklepała mężczyznę po plecach, dodając mu otuchy. 

⎯⎯ Przepraszam za ten upust emocji. - powiedział odsuwając się od kobiety i kładąc dłonie na jej ramionach. - Po prostu z niecierpliwością wyczekiwałem tego dnia, gdy moja córka przyjdzie do mnie ubrana w policyjny mundur. 

⎯⎯ Tak samo jak ty, dziadek i reszta rodziny, prawda? - zagadnęła próbując ukryć łamiący się głos.

Mężczyzna jedynie kiwną głową, aby potwierdzić słowa córki. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę kuchni, a [y/n] podążała za nim.

⎯⎯ Napijesz się kawy?

⎯⎯ Poproszę. - odpowiedziała spokojnie, siadając na wysokim, barowym krześle. Podpierając podbródek o zamkniętą w pięść dłoń, obserwowała każdy najmniejszy ruch swojego rodziciela.

══•●•══

Choso westchnął ciężko, kładąc dłonie na biodrach i z dezaprobatą spoglądając na Mahito.

⎯⎯ Mieliśmy zachować dyskrecję. - rzekł ponuro w stronę siwowłosego chłopaka.

⎯⎯ Jaka jest z tego frajda? - odpowiedział mu z dziecinnym wyrazem twarzy, siadając na plecach związanego i leżącego na podłodze mężczyzny.

Ponowne westchnięcie wydostało się z jego ust. Przykładając palce do kości nosowej, modlił się, aby nie zrobić krzywdy młodszemu ''koledze''. Odwrócił się plecami do wspólnika, spoglądając na jasno świecący księżyc za oknem. Nikły, prawie niezauważalny uśmiech pojawił się na chwilę na jego ustach, gdyż pomyślał o jednym ze swoich braci, który pewnie zamiast spać, obserwuje jaskrawą satelite.

Z jego refleksji wyrwał go, wchodzący do pokoju Jogo, kolejny wspólnik w zbrodni. Choso prześlizgnął wzrokiem po jego niskiej, ale masywnej sylwetce. 

⎯⎯ Nawet nie pytam, wolę nie wiedzieć. - mruknął zirytowany, widząc na ubraniach mężczyzny świeże plamy krwi. - Za jakie grzechy muszę znosić, akurat was. - mruknął pod nosem niby do siebie, ale jednak na tyle głośno, aby obydwoje to słyszeli.

⎯⎯ Masz z tym jakiś problem? - burknął Jogo podchodząc do wyższego od siebie bruneta.

⎯⎯ Mam. - odpowiedział zgodnie z prawdą, nachylając się na wspólnikiem, aby móc spojrzeć wprost w jego oczy.

⎯⎯ Hej, hej. - wtrącił się Mahito, stając pomiędzy dwójką, która niemal nie skakała sobie do gardeł. ⎯⎯ Spokojnie, pozabijacie się po robocie. Najpierw chodźmy zobaczyć co ciekawego i drogocennego tu trzymają. - ponownie na jego twarzy pojawił się dziecinny wyraz twarzy, przez który zarówno Jogo jak i Choso patrzyli na niego jak na skończonego kretyna.

sweet criminal✦𝐂𝐡ō𝐬ō✦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz