Rozdział 9

48 4 0
                                    

Okręt zaczął sam się obsługiwać i wpadł do wody. Zajrzałam przez peryskop widząc jak Bee przytrzymuje się górnej części okrętu.  Moje miejsce zajął Cogman, a ja podeszłam do szyby obserwując głębiny. Nie minęło nawet 10 minut gdy znowu między Cade'em, a Cogmanem zaczęła się kłótnia o peryskop. Jak dzieci. 

C: Nie przeszkadzaj. To woda?

Cg: Brawo Sherlocku.

V: Pewnie, że woda.

C: Wiesz, jak tym pływać? On powiedział, że ty tu rządzisz.

L: Cade nie panikuj. Ten okręt to Transformer nie musisz nim kierować. Jak powiedział Edmund on zna drogę. Wyluzuj.

Cg: Daj zobaczyć.

C: Nie dotykaj mnie! Odczep się!

Cg: To, co się tu zdarzy, tutaj pozostanie. Rozniosę cię w pył!

L: Ej! Ma być mi tu spokój bo inaczej wyrzucę was z tego okrętu! Cogman schowaj broń! Nie mam zamiaru iść na dno przez waszą dwójkę!

Popatrzyli się na mnie ze strachem, może to z powodu unoszących się włosów. Cogman schował broń i obaj się rozeszli. W końcu spokój. Wypłynęliśmy z Anglii gdy na radarze pokazało się kilka sygnałów. No pięknie nawet w wodzie nie mamy spokoju. Okręt zanurzył się płynąc dalej, a w tle rozbrzmiał sygnał alarmowy.

V: Cogman? Tak ma być?

Cg: Tak. To znaczy, że za nami płynie atomowy okręt wojenny.

V: Co!

Cg: Za mną. Szybko.

Szybko biegliśmy za Cogmanem na przód okrętu. 

C: To twój okręt, nie mój.

V: Mój? Siedem godzin temu byłam tylko profesorem.

L: Nie panikujcie. Zaufajcie mu.

Byliśmy już z przodu okrętu gdy rozbrzmiał alarm.

C: Alarm. Nie dobrze.

V: Czemu nas tu przysłał?

C: Żebyśmy zginęli pierwsi!

L: Cade wiesz, że cię lubię ale teraz doprowadzasz mnie do szału! Nie zginiemy.

Wtedy koło nas przepłynęła torpeda. Czy TRF jest normalne! Kazałam im się mocno czegoś chwycić, sama złapałam jakiejś rury. Jak na znak okręt płynął na powierzchnie poziomo. Cogman nie zdążył się czegoś złapać i poleciał na koniec okrętu uderzając o ściany. Ał to musiało boleć. Gdy byliśmy nad łodzią TRF nasz okręt skierował przód kadłuba w kierunku łodzi pod nami i z zawrotną prędkością popłyną prosto na niego. Uderzył w bok łodzi tak, że straciła panowanie. My natomiast płynęliśmy głębiej aż wrócił do poziomu płynąc dalej. Uspokajając się od wrażeń dołączył do nas Cogman.

Cg: Jesteśmy bezpieczni.

Gdy tylko zobaczył jak Vivian leży na Cade'ie trochę się zdenerwował i pomyślał nie wiadomo co. 

Cg: Ręce precz! Na wszystko jest czas i miejsce. A to ani czas, ani miejsce.

Pomógł wstać Vivian i mnie potem odszedł. Zakryłam ręką usta by głośno się nie śmiać. Cade krzyczał na niego ale ten nawet nie zwracał na niego uwagi. 

C: Hej!

Cg: Nie teraz!

C: Dokąd to!?

Cg: Jak najdalej stąd!

Było słychać dźwięk zamykanych drzwi. Po chwili słychać był wystrzał, patrząc przez szybę widzieliśmy, że to Cogman. Dobra, tego się nie spodziewałam.

Transformers: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz