Rozdział 12

56 4 0
                                    

Pov Cade

Po uruchomieniu machiny Megatron wraz z conami odlecieli na Cybertron. Przegrupowaliśmy się koło Stonehenge. Części Cybertronu zaczęły się łączyć niszcząc wszystko na swojej drodze, a większe części zderzały się ze sobą. To co nie dało rady utrzymać spadało na Ziemię.  Musimy uciekać i to już. 

C: Zaraz nas zmiażdży. Zabierzcie stąd ten statek!

WL: Zwijamy się!

S: Do ospreyów!

Złapałem Vivian za rękę i pobiegliśmy w kierunku statków jednocześnie unikając spadających odłamków.

S: Dalej, dalej! Jazda do ospreyów!

H: Zaraz nas przygniecie! Jazda!

Biegnąc wzdłuż kawałka planety na polanie wylądował statek autobotów, który wcześniej należał do Lockdowna. Wbiegliśmy do środka, a ospreye wylądowały w środku. Gdy mieliśmy pewność, że wszyscy już są wystartowaliśmy. Wszyscy szykowali się na szturm do komory zapalnej. Byliśmy podzieleni na dwie grupy, pierwsza miała zdobyć włócznię i uratować Lunę, a druga miała zająć się decepticonami, a potem zniszczyć komorę. Każdy szykował się do swojej roli. Im wyżej byliśmy tym ciężej było mi oddychać. TRF to zauważyło i dało mi maskę tlenową. Po chwili Lennox powiedział, że zostały nam dwie minuty. Ja z Vivian byliśmy już gotowi i czekaliśmy tylko aż zaczną wchodzić na ospreye.

V: " Kilku śmiałków, gotowych poświęcić wszystko". Mówiłam moim studentom, że to bzdury.

WL: Ładować sprzęt! Ruszamy!

Złapałem Vivian za rękę zatrzymując ja na chwilę. Wiem, że to nieodpowiedni moment by zaprosić ją na randkę ale raz się żyje.

C: Co robisz jutro?

V:Pytasz mnie o to teraz?

C: Tak. Nie masz planów? To dobrze.

V: Do samolotu.

?: Ruchy, szybko!

WL: Szybciej!

Oboje wbiegliśmy do samolotu, w którym był Lennox i Santos. Siadając na miejsce dostaliśmy instrukcję od żołnierzy jak używać spadochronu. Nie powiem denerwowałem się i to strasznie. Vivian coś do mnie mówiła ale nie zwracałem uwagi na to. Muszę jeszcze napisać do Tessy. 

poprosiłem jednego z żołnierzy o telefon i napisałem do niej sms'a " Spójrz na niebo, jestem tam dla ciebie". Oddałem gościowi telefon. Vivian złapała mnie za rękę w geście pocieszenia co trochę pomogło. Jak Luna mogła tak żyć jako żołnierz tego nigdy nie zrozumiem.

WL: Zrzut za 30 sekund! Oby myśliwce przetarły nam szlak.

C: Nie brzmi to pokrzepiająco.

WL: Ospreye mają pułap do 3,6km, my to podwajamy. Za rzadkie powietrze, śmigło traci nośność. Będziemy spadać.

C: Złe wieści.

WL: O tak.

S: W porządku, Yeager? Chcesz nam coś powiedzieć?

C: Wciąż ścigaliście mnie i Lunę.

S: Takie rozkazy. Byłeś z nimi, a Luna jedna z nich.

C: Z "nimi"? Nigdy nie straciłem wiary w Optimusa Prime'a i Autoboty. A wy-tak. Wraz z całym światem. A Luna, przecież też była żołnierzem i w nią też straciliście wiarę. A teraz ze mną lecicie. Doceniam to, że zmieniliście zdanie. Dzięki.

S: Zdobędziemy włócznie i wrócimy do domu.

Santos zdjął odznakę TRF podobnie jak cały oddział. Wtedy Lennox odebrał krótkofalówkę.

Transformers: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz