Rozdział 13

45 2 0
                                    

Pov Luna

Nie wiem ile już tak wiszę. Z minuty na minutę Quintessa odbiera mi więcej mocy, opierając się jej starałam się spowolnić proces odbudowy Cybertronu. Słysząc strzały na zewnątrz moja nadzieja wzrosła i z większą determinacją opierałam się jej z czego nie była zadowolona.

Q: Na nic się zda twój upór. Jestem od ciebie silniejsza!

L: Heh może i tak, a-ale nie pozwolę ci zniszczyć mojego domu. 

Q: Zobaczymy.

Nagle kopułą za trzęsło, widząc jak komnata się rusza zaczęłam się denerwować. Co oni tam wyprawiają? Po chwili było słychać zbliżające się krzyki i strzały. Z wejścia do komnaty ześlizgiwali się boty oraz Cade i Vivian. Cade i Vivian złapali się części posągu ale komora dalej się obracała i stracili przyczepność lądując na podłodze ślizgając się dalej.  Użyłam mocy by ich zatrzymać i się udało. Teraz Hot Rod osłaniał Vivian i Cade'a by dostali się do włóczni. Przez to, ze byłam skupiona na przyjaciołach, Quintessa zabierała mi więcej mocy  bez żadnych oporów. Ciężko dysząc czekałam tylko aż przyjaciele zdobędą włócznie ale na ich drodze stanął Megatron. Miał już zaatakować Hounda ale w porę Hot Rod wystrzelił w niego pocisk zwalniający czas. Hound odwrócił się przodem do Megatrona strzelając w niego serią pocisków, a gdy kopuła pękła pociski trafiły w cel. Widząc jak Vivian jest blisko włóczni uśmiechnęłam się do Quintessy złośliwie.

L: Twój sprzymierzeniec sobie nie radzi. To koniec Quintessa. 

Q: Megatronie, zabij ją!

Megatron strącił Bee z pleców i gdy miał już strzelić, Optimus odciął mu rękę. Ale to nawet nie powstrzymało Megatrona i przygwoździł Optimusa przyciskając miecz do jego szyi. Wtedy Optimus strącił go z siebie i kopnął go w brzuch tak, że przebił ścianę komnaty i wyleciał z niej. Znowu za trzęsło komnatą przez co odwróciła się przez co wszyscy stracili grunt pod nogami, a Vivian uścisk na włóczni. Znów użyłam mocy by ich zatrzymać. Nie tracąc czasu skorzystali z warunków i Bee wraz z Cade'em pomogli Vivian dostać się do włóczni. Kątem oka widziałam jak Optimus się zbliża. 

Op: Quintesso, wypuść Loadstar i wynoś się z naszej planety!

Wtedy uderzył mieczem w wiedźmę przerywając połączenie między nami i włócznią. Teraz mogłam w pełni się skupić na utrzymaniu ich i zostawić wszystko w rękach Optimusa. 

Q: Zdrajco!

Zatrzymała Optimusa swoimi mocami. Widząc jak Bee chowa się za filarem wiedziałam co chcą obaj zrobić. 

Op: Przywitaj się z moim przyjacielem, Bumblebee.

Bee wyłonił się zza filara i zanim Quintessa zdążyła zareagować strzelił jej w plecy. Puściła Optimusa i krzycząc rozbłysła niebieskim światłem i zniknęła. 

Bb: Żądle jak pszczoła.

Obaj podlecieli do mnie uwalniając mnie z kajdan i podtrzymując. Gdy Vivian wyciągnęła włócznie maszyna została zatrzymana, a komnata zaczęła się rozpadać. Widząc jak Cade i Vivian zaraz uderzą w posąg kazałam Optimusowi po nich lecieć i gdyby nie Hot Rod nie zdążyłby. Trzymając się Bee obaj przebiliśmy się przez ścianę komnaty na zewnątrz. Resztami sił utrzymałam nas obu w powietrzu i odstawiłam na ziemię obserwując jak, niektóre części Cybertronu spadają. Bee pomógł mi usiąść potem zmieniłam się w człowieka by było mi łatwiej się zregenerować, a on transformował się otwierając drzwi pasażera. Wsiadłam do niego i ruszyliśmy szybko by nie zostać zmiażdżonym, a w oddali widziałam jak z kłąb dymu wyjeżdża Optimus. Dołączyliśmy do niego i jechaliśmy do reszty. Czekali na nas wszyscy na wzgórzu w polach. Będąc na miejscu Optimus wypuścił Cade'a i Vivian by mógł się transformować. Natomiast Bee zrobił to ze mną w środku i na końcu wylądowałam na jego ramieniu, wziął mnie w ręką i odstawił na ziemię. Będąc na ziemi zostałam nagle przewrócona przez dwie osoby. Byli to Sqweeks i Izabella. Śmiejąc się uściskałam ich czując jak Izzy płacze. O rany.

I: Tak się bałam, że ciebie nie zobaczę. Gdy Cade powiedział mi, że cię porwali myślałam, że cię straciłam.

L: Ooh młoda. Nigdy mnie nie stracisz, zawszę będę przy tobie. I Sqweeksie też. Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie.

Chwilę przerwał nam Cade pomagając mi wstać. Oczywiście nie obyło się bez sprawdzenia czy nie jestem poważnie ranna. Gdy był pewny, że nic mi nie jest też mnie uściskał. Potem dołączył do Vivian. Słysząc ciężkie kroki odwróciłam się by zobaczyć zbliżającego się Optimusa z włócznią. Będąc blisko uklęknął na jedno kolano i wystawił mi rękę bym na nią weszła co zrobiłam bez zastanawiania. Podnosząc mnie do swojej twarzy przyglądał mi się, a nawet zeskanował by się upewnić, że jestem cała. Czy oni muszą mnie tak sprawdzać? Już się boję co będzie jak Ratchet wróci. O ile wróci ale mam nadzieję. Na razie im o tym nie powiem, niech to będzie niespodzianka. Oprócz zmęczenia i kilku mniejszych zadrapań to nic mi nie było. Wystarczy mi kilka godzin odpoczynku i będzie dobrze. 

L: Nic mi nie jest Optimusie. Nie musisz się martwić.

Op: Wiem. Przepraszam, że nie byłem wstanie cię ochronić. Gdybym tylko...

L: Optimus, nie musisz mnie przepraszać za każdym razem. Nie gniewam się na ciebie czy ty to wreszcie zrozumiesz. Nie obwiniaj się za wszystkie błędy, których nie popełniłeś. Liczy się to, że po mnie wróciłeś i to mi wystarczy.

Op: Ale...

L: Żadnych ale. Masz mi w tej chwili przestać się obwiniać. Rozkazuję ci jako przyszła władczyni.

Uśmiechnął się kiwając głową potem odstawił mnie na ziemię. Czując jak ktoś stuka mnie po ramieniu odwróciłam się do tej osoby. Był to Lennox, a za nim jakiś facet, czekaj jak mu było? A tak Santos. Za nimi był jeszcze oddział TRF. No chyba teraz mnie nie zamkną, prawda? Czekałam na ich ruch i pierwszy był Lennox.

  WL: Jak tam dzieciaku? Nic ci nie jest?

L: Znasz mnie, wyliże się z tego. Co teraz mnie zamkniecie?

WL: Nic z tych rzeczy. Otrzymałem wiadomość od generała, że ty z Cade'em macie czystą kartę.

L: Oo. I musiał nastąpić prawie koniec świata byście sobie uświadomili, że się mylicie? Szybcy jesteście.

WL: Wiesz, że nie mogłem z tym nic zrobić. 

L: Wiem. Dlatego cię nie winię. Mam tylko nadzieję, że to wydarzenie da do rozumu waszym przywódcom. A tak z innej beczki, jak tam Sarah i Annabelle?

WL: Dobrze, Annabelle ma teraz 13 lat. Opowiadałem jej, niektóre akcję z twoim udziałem. Gdy tylko wracam do domu pyta się o ciebie. Jest twoją fanką.

L: Naprawdę jej o mnie opowiadałeś? Nie przeszkadza jej, że byłam "kryminalistką i zdrajcą"?

WL: Nie, wręcz przeciwnie teraz jeszcze bardziej chcę cię poznać. 

L: A pamięta Hide'a?

WL: Oczywiście. Bardzo za nim tęskni. Gdy dowiedziała się o jego śmierci była zdruzgotana. Ma mnóstwo jego zdjęć w pokoju i twoich też. Nie wiem skąd ona je ma ale podejrzewam, że Hide musiał je jej dać.

L: Ta, cały on. Teraz jak jestem uniewinniona to odwiedzę ją jak tylko skończę z Cybertronem. 

WL: No tak, przeznaczenie. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć wam powodzenia. Cieszę się, że do nas wróciłaś.

L: Też się cieszę. A ty co Santos chciałeś?

S: Jedynie podziękować za pomoc. I przekazać, że generał chce z tobą się spotkać podobnie jak z innymi botami. 

L: Powiedz mu, że skontaktuję się z nim jak będę miała czas. Na razie chcę się skupić na odbudowie domu.

Kiwnął głową i odszedł. Pożegnałam się z Lennoxem i odeszłam do grupy. Wszyscy żegnaliśmy się z przyjaciółmi obiecując sobie, że ich odwiedzimy. Potem zaczęliśmy wchodzić do statku szykując się do powrotu do domu. Na razie postanowiliśmy poczekać z odbudową do końca dnia bym mogła do końca się zregenerować. Lądując na Cybertronie. Wylądowaliśmy w ruinach jakiegoś miasta. Nie wychodząc nawet ze statku zgodnie postanowiliśmy w nim odpocząć. Zmieniając się w bota każdy poszedł do swoich kajut. Gdy tylko weszłam do swojej od razu padłam na koję jak długa zasypiając. Jutro czeka mnie ciężki dzień. 

Transformers: Ostateczne starcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz