XXVIII: Wartość poświęcenia

39 9 0
                                    

Czekałam w milczeniu wsłuchując się w ciszę na to co miało się wydarzyć.
Z zamkniętymi oczami i mocno zaciśniętymi dłońmi powtarzałam sobie w myślach jedyne słowa jakie teraz,choć trochę mogły mnie uspokoić i przygotować na to,co było nieuniknione,lecz na to...na spotkanie z nim nie dało się przygotować.

- To wszystko się skończy.
Każde cierpienie prędzej czy później dobiegnie końca. Przeżyłam już tak wiele i jestem gotowa na wszystko, co mnie czeka - powtarzałam te słowa starając się w nie uwierzyć...
Chciałam w nie uwierzyć,choć wiedziałam,że w ten sposób okłamywałam samą siebie.

Tym razem nie musiałam długo czekać na dalszy rozwój wydarzeń,bo już po chwili poczułam dłoń na swoim ramieniu przez co spięłam się i poczułam jak zimny dreszcz przebiega po moim ciele.
Wzięłam głęboki wdech,jak gdyby bojąc się,że już nigdy więcej nie będę mogła tego zrobić,po czym odwróciłam się i wreszcie otworzyłam oczy.
Ciemność,która przez ten cały czas spowijała to miejsce,zniknęła.
Mój strach też zniknął,tak samo jak nieprzyjemne uczucie otaczającego mnie chłodu.
Spojrzałam na mężczyznę stojącego za mną.
Pierwsze na co zwróciłam uwagę to jego oczy,
ciemnobrązowe oczy, które błyszczały w nieodgadniony,a zarazem niezwykły sposób.
Tego,co zobaczyłam w jego oczach nie dało się opisać żadnymi słowami.
To było coś,co pozwoliło mi zobaczyć jego uczucia...duszę, która była niczym lustro. Zwierciadło,w którym mogłam zobaczyć nie tylko jego uczucia,ale także te moje.
Tak,jak gdyby On mógł poczuć to,co czułam ja.
Jak gdyby był w stanie odczuwać wszystkie moje emocje.
Jak gdybm znów patrzyła w lustro,w którym widziałam prawdziwą siebie...Emily.

- To naprawdę godne podziwu.
Dziewczyna,która w swoim życiu pragnęła tylko jednego...szczęścia była gotowa poświęcić siebie,swój los i szansę na prawdziwe szczęście dla dziewczyny,która kiedyś zrobiła to samo dla niej.
Udowodniłaś,że nie jesteś Cierniem,Emily. Udowodniłaś,że nie jesteś zła,choć ja od zawsze o tym wiedziałem. Wiedziałem to kiedy tylko na Ciebie spojrzałem i wiem,że Ty w głębi duszy też o tym wiesz,ale boisz się w to uwierzyć - zamilkł na chwilę przyglądając się uważnie mojej reakcji. Prawdopodobnie czekał na jakieś pytanie lub jaką kolwiek reakcję z mojej strony,lecz w tej chwili nie miałam żadnych pytań.
Liczyło się dla mnie tylko to,co mówił.

On widząc,że nie zamierzam się odezwać,kontynuował:
- Korytarz wspomnień...miejsce próby miało na celu uświadomić Ci to kim naprawdę jesteś.
Chciałem,żebyś przypomniała sobie co kryje się pod tą maską Ciernia,a także zdała sobie sprawę z tego,że możesz uwolnić się od koszmarów z przeszłości,lecz później zrozumiałem,że to nie przeszłość jest Twoim wrogiem... Ty sama nim jesteś.
Chcesz uwolnić się od przeszłości,lecz nieświadomie sama się w niej zatracasz.
Chcesz szczęścia,ale nie pozwalasz sobie na nie,bo uważasz,że na nie nie zasługujesz.
Jesteś gotowa zawalczyć o dobro Bloom,a nie jesteś w stanie zawalczyć o własne szczęście,bo najbardziej boisz się...odrzucenia.
Jeśli w Twoim życiu pojawi się szansa na szczęście nie skorzystasz z niej,bo będziesz bała się,że kiedy dostaniesz to,o czym marzysz prędzej czy później stracisz to bezpowrotnie. Boisz się zawalczyć o prawdziwą siebie,Emily.
Wolisz ukrywać się pod maską Ciernia. Jesteś jak kwiat,który nie wiedząc czemu wstydzi się swojego piękna.
Być może dlatego,że...po prostu go nie dostrzega,bo boi się spojrzeć w lustro,zdjąć swoją "maskę" i zobaczyć swoją prawdziwą twarz?

Nie wiem na jak długo przestałam oddychać. Czułam jak z każdym jego słowem tlenu w moich płucach jest coraz mniej,a ja, choć mogłam,nie potrafiłam złapać oddechu.
Wiedziałam,że to,o czym mówił było prawdą.
Prawdą,którą znałam od zawsze,ale bez przerwy starałam się jej zaprzeczać,bo choć nienawidziłam kłamstw...bałam się prawdy,która czasem potrafiła zranić bardziej niż najgorsze kłamstwo,lecz bolesna prawda mimo wszystko zawsze była lepsza od kłamstwa.

𝑆𝐴𝑀𝑂𝑇𝑁𝑌 𝐶𝐼𝐸𝑅𝑁́                     𝑬𝒎𝒊𝒍𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz