I: Czerń i biel

161 15 5
                                    


Chłodny wiatr zaczął wiać silnej niż wcześniej.
Krople deszczu bezustannie spadały z nieba próbując ugasić płonące drzewa i domy,lecz ogień,zrodzony z mrocznej magii,okazał się być zbyt silny.
Straszne odgłosy dzikich zwierząt, które prawdopodobnie uciekły z płonących lasów,zbliżały się w moją stronę.
Kolejny błysk na niebie na chwilę rozświetlił wszechobecną ciemność.
Czuję jak krople wody spływają po moich policzkach.
Nie jestem pewna czy to krople deszczu,czy może jednak moje własne łzy.
Czuję ogromny ból rozchodzący się po całym moim ciele.
Ból głowy nie pomaga mi się skupić.
Mimo to wiem,że nie mogę dłużej tu zostać.

Muszę stąd uciekać.

Powoli podnoszę się z zimnej i mokrej od deszczu ziemi.
Ból nasila się, przez co kolejne łzy wypływają z moich oczu.
Z całych sił staram się ignorować nasilający się ból,choć nie jest to łatwe. Biorę głęboki wdech i zaczynam biec przed siebie.
Czuję jak gdyby wszystkie moje kości miały się za chwilę rozpaść na kawałki. Staram się nie płakać,ale nie potrafię.
Przez kolejne łzy obraz przed moimi oczami staję się bardziej niewyraźny. Nawet nie zauważam kiedy znajduję się w samym środku Mrocznego Lasu.
Czuję, że nie dam rady już dłużej biec,jednak gdy niedaleko mnie zauważam leżącą na ziemi znajomą postać czuję nagły przypływ energii. Niewiele myśląc zaczynam biec w jej stronę, zapominając o bólu. Siadam na mokrej ziemi obok niej i odsuwam rude włosy z jej twarzy.

- Mamusiu...- szepcze i dotykam jej zimnego policzka.
- Mamusiu, obudź się - zaczynam potrząsać jej ramieniem,ale Ona nie reaguję.

Oślepiający błysk i głośny odgłos grzmotu sprawiają, że mimowolnie piszczę. Zaczynam głośniej płakać i przytulam się do mojej mamy. Kiedy kładę głowę na jej klatce piersiowej słyszę szybkie bicie jej serca.

- Emily...- słyszę cichy szept.
Unoszę głowę i patrzę w zaszklone oczy mojej mamy.
Przytulam ją mocniej.

- Tak się bałam,mamusiu - mówię przez łzy.

- Ja też się bałam,córeczko.
Bałam się,że straciłam też Ciebie.
Muszisz uciekać,Emily.
Tu nie jest bezpiecznie.

- Mamusiu,nie zostawię Cię tutaj.
Chodź ze mną.

- Nie mam już siły.
Tylko bym Cię spowalniała.
Musisz uciekać zanim On Cię znajdzie. Przepraszam Cię,córeczko. Starałam się, ale nie mam siły,żeby Cię obronić.
Nie mam siły,aby dłużej walczyć. Musisz uciekać,Emily.

- Nie...nie ucieknę bez Ciebie. Zostanę tu z Tobą.

- Nie możesz. On wciąż Cię szuka.
Nie mogę pozwolić by Tobie też coś się stało. Kocham Cię, córeczko - Bloom z trudem uniosła dłoń i pogłaskała mnie po policzku.

Nawet w pół mroku dostrzegłam łzy spływające po jej policzkach.

- Ja Ciebie też kocham,mamusiu - uśmiechnęła się słabo i z dużym trudem podniosła się do siadu.

Zobaczyłam jak zdejmuję z szyi swój złoty wisiorek w kształcie serca i zawiesza mi go na szyję.

- Niezależnie od tego co się wydarzy pamiętaj jak bardzo wyjątkowa jesteś,Emily.
Pamiętaj,że byłaś i zawsze będziesz moją córką,a przede wszystkim pamiętaj o tym jak bardzo Cię kocham - powiedziała całując mnie w czoło.
- Idź już,córeczko. Biegnij najszybciej jak możesz i nie oglądaj się za siebie. Biegnij jak najdalej stąd. Jeśli poczujesz, że nie dasz rady dłużej biec spróbuj znaleźć miejsce,w którym będziesz mogła się schować. Pamiętaj,że możesz ufać tylko sobie. Czasem najlepszy przyjaciel może okazać się Twoim największym wrogiem - Bloom poraz kolejny uniosła swą drobną dłoń i otarła łzy z moich policzków.

𝑆𝐴𝑀𝑂𝑇𝑁𝑌 𝐶𝐼𝐸𝑅𝑁́                     𝑬𝒎𝒊𝒍𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz