Ostry kac i dodatkowe problemy

187 7 8
                                    


//Od tego momentu styl pisania powinien się TROSZECZKĘ poprawić bo zaczęłam nad tym pracować :3


Obudziłem się dopiero jakoś po południu z najbardziej zblurrowanym mózgiem na świecie. Leżałem na jakimś starym materacu wtulony w Ukrainę, której zaplątał się we włosy jakiś pająk (najpewniej Australii, ale kto wie) i próbował się desperacko z nich wydostać. 

Odsunąłem się od niej z lekkim obrzydzeniem i zwlokłem się z materaca. Kiedy tylko podniosłem głowę od razu zalała mnie fala bólu i prawie natychmiast położyłem się z powrotem. 

Musiałem podjąć decyzję- wstać i zaryzykować omdlenie z bólu czy zostać w łóżku z samicą i pająkiem. 

Wybrałem tą drugą opcję- głownie dlatego że wolałem uniknąć niezręcznych pytań i potencjalnych alimentów. 

W końcu udało mi się stanąć na nogach I wywlec z pokoju. Stanąłem w kuchni oparty o ścianę i rozejrzałem się dookoła. 

Nie wszyscy wrócili po imprezie do domu i sporo osób nadal tu było. Hiszpania z Kanadą spali sobie na kanapie, a Wietnam zezgonował przy drzwiach wejściowych. 

Podszedłem do zlewu, chwyciłem pierwszy lepszy kubek i zacząłem pić wodę jak opętany budząc tym chyba kogoś z pokoju obok. 


Po pewnym czasie kiedy ból głowy stał się jakkolwiek zdatny do tolerowania go odłożyłem kubek i oparłem się o blat. 

-Czas się zbierać...- Wymamrotałem do siebie i wypełzłem za drzwi wejściowe. 

Przez chwilę myślałem sobie czy nie znaleźć Rosji i się z nim nie pożegnać, ale uznałem że raczej wybaczy mi jak raz o nim zapomnę. 

Od razu praktycznie oślepiło mnie światło słońca i to tak bardzo że aż musiałem zmrużyć oczy. Myślałem że będzie trochę wcześniej...

Jakimś magicznym cudem udało mi się wrócić do domu oraz uniknąć konfrontacji z ojcem który raczej nie byłby zadowolony moim obecnym stanem. Zamknąłem się w pokoju i zasłoniłem rolety i zasłony tak żeby do środka nie wpadało już żadne światło. 

Rzuciłem się na łóżko i leżałem przez dłuższy czas gapiąc się w sufit i starając się zapomnieć o bóli głowy, który z jakiegoś powodu nie chciał się skończyć.

I wszystko byłoby zupełnie ładnie pięknie, gdyby nie fakt że nagle usłyszałem dość głośny jęk z pokoju obok.

Momentalnie zamarłem i przez chwilę zastanawiałem się czy się nie przesłyszałem. To brzmiało zupełnie jak ojciec... Skrzywiłem się lekko, bo nawet nie chciałem sobie wyobrażać co on tam wyprawia i dlaczego. 

Zamknąłem oczy i westchnąłem głośno znowu starając się trochę ochłonąć. Ból nie chciał ustać więc dla własnego spokoju spróbowałem się jakoś wyłączyć i po prostu zasnąć.. trzeba było jednak iść na ten kurs medytacji kiedy była okazja. 


Po jakimś czasie chyba w końcu udało mi się zasnąć, ale praktycznie od razu obudził mnie ktoś wchodzący do pokoju. Nawet nie otworzyłem oczu tylko wymruczałem coś co od biedy brzmiało jak  'Nie teraz, tato..'' i przykryłem głowę poduszką. 

-Słucham?- Głos który się odezwał wcale nie był głosem mojego ojca więc praktycznie od razu otworzyłem oczy i usiadłem.

Moje oczy potrzebowały chwili żeby przyzwyczaić się do światła, a kiedy już to się stało ze zgrozą zauważyłem że stał przede mną IR wyglądający na dość skonfundowanego.

-Co ty tu..- Zacząłem.

-Zostałem wczoraj na noc- przerwał mi- RON kazał mi sprawdzić czy wszystko gra.

-Tak.. tak jasne, wszystko w porządku- uśmiechnąłem się sztucznie i modliłem się w duchu żeby on już sobie poszedł.

-Na pewno?

-Na pewno.

-Wyglądasz źle, jesteś brudny- wskazał na brzeg mojej bluzki- coś się stało?

-Nie, wszystko jest w porządku.

-Niech będzie, to, uhh... Chcesz to możesz zejść na śniadanie lub-

-Możesz wyjść?- Przerwałem mu tym razem bardziej stanowczo.

-Jasne..- wymamrotał i opuścił pokój.

Co on tu niby do jasnej cholery robił?! To była chyba jedna z bardziej nienaturalnych sytuacji w jakich się znalazłem... przecież nie mógł tu tak po prostu zanocować bez większego powodu, zwłaszcza że ojciec mimo wszystko chyba nie lubił go na tyle.

A może lubił...?



...


Dojście do stanu zupełnej przytomności umysłowej zajęło mi trochę dłużej niż początkowo się spodziewałem. W międzyczasie siostra chyba już też zdążyła wrócić do domu bo słyszałem przez drzwi jak gadała o czymś z ojcem. 

Ja natomiast zająłem się bardzo poważnym zajęciem jakim była próba odrobienia pracy domowej z Fizyki. Niestety na próbie tylko się skończyło bo po jakichś 20 minutach uznałem, że po prostu skończę to 5 minut przed lekcja i wtedy jakoś magicznie zajmie mi to dużo mniej czasu niż powinno. Nigdy nie umiałem zrozumieć na jakiej zasadzie to działało, ale może to kwestia adrenaliny czy czegoś takiego.

Za resztę pracy nawet się nie brałem, bo typa od Historii pewnie jak zwykle nie będzie w szkole, a matematyczka i tak nigdy tych prac nie sprawdzała więc nie było sensu się wysilać bez potrzeby. W końcu moje drogocenne komórki mózgowe wymagały również odpoczynku.

Pozostałem w swojej jaskini praktycznie do końca dnia i dosłownie zapomniałem o fakcie że mój organizm potrzebuje składników odżywczych. Chociaż akurat to zdarzało mi się ostatnio coraz częściej, bez większej przyczyny- po prostu nie miałem ochoty na jedzenie.

W końcu zrobiło się już na tyle późno, że postanowiłem od razu pójść spać. W końcu musiałem zresetować mój zegar biologiczny jeśli chciałem wstać jutro rano do szkoły o jakiejś ludzkiej porze. 


"Nudne życie" GerPolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz