Remus był w szoku.
Syriusz zabrał go do małej kawiarenki w pobliskim mieście. Stresował się tym bardzo. O 18 wyszli z akademika i szli blisko siebie trzymając się za ręce. Zerkali na siebie co chwila, jednak nie rozmawiali. Łapa był wyjątkowo cicho, co wywołało większy stres. A jak powie mu, że jednak nic do niego nie czuł i mu się tylko przywidziało? Nieee. Syriusz mu tego nie zrobi, nie?
Jak zajęli swoje miejsce i zamówili jedzenie usiedli po obu stronach stoliczka. Lupin rozejrzał się po pomieszczeniu. Było ładne, przytulne i nie wiedział dlaczego mu się kojarzy. Może tutaj był już?
- Jeżeli zamierzasz mi się oświadczyć to proszę cię, nie przy ludziach.- Remus mruknął jak zobaczył czarnowłosego robiącego coś pod stołem.
- Nie miło.- bruknął oburzony i spojrzał na jego buzie I złapał jego rękę ponownie w swoją. Z wesołym uśmiechem obserwował go.- Po za tym jakbym miał to zrobić to byłoby przedstawienie zapamiętane na lata...Remus? Stresujesz się? Czujesz się tutaj źle? Bo jeżeli tak to...
- Nie, spokojnie.- powiedział rozbawiony I ścisnął jego rękę.- Poza tym zamówiliśmy jedzenie. Nie wypada wyjść. Dlaczego uważasz, że się stresuje?
- Booo cię znam moja księżniczko. Stresujesz się.- westchnął- Nie chce by było źle. Chce by ten dzień zapadł w pamięć nas obu.- uśmiechnął się delikatnie.
- Myślisz?- podniósł brew, a drugi pokiwał głową na zgodę od razu I podniósł jego rękę, całując ją delikatnie.- Przestań...to jest zawstydzające...nie przy ludziach...
- Oj no weź. Sam dałeś mi buziaka przy ludziach, a teraz się wstydzisz.- zaśmiał się cicho pod nosem.
- Będziesz mi to wypomniał do końca życia?- jęknął zakrywając oczy dłońmi.- Nie będzie mnie stać na to, bo wszystko wydam na czapki i opaski by się chować przed ludźmi.
- Oj stać mnie na ciebie. Na wszystko co sobie zażyczysz.- powiedział nachylając się do niego.- Zabawki, stroje...ubrania...mogę cię utrzymywać...mogę być twoim tatusiem..- puścił mu oczko.
Remus pierw zmarszczył brwi i w szoku poczerwieniał, a po chwili skrzywił mocno w niedowierzaniu.
Jak to brzmi.- Fuj...to jest obleśne...jak tak można? Przestać mówić tak przy ludziach. Nie możemy rozmawiać na normalne tematy- jęknął jak dziecko.
- Możemy...ale przy tobie nie mogę się powstrzymać.. chce widzieć twoje zmieszanie... a niebawem może i rozkoszy...- zamyślił się patrząc mu w oczy z błyskiem i znacząco.
- Jesteś...jesteś...- zaciął się czerwony w jednej sekundzie, zamrugał oczami.
- Boski, piękny, przystojnym, bogaty, zajebisty, strony, najlepszy...- zaczął wymieniać na palcach zadowolony obserwując jego reakcję.
- Nie...jesteś po prostu głupi.- westchnął ciężko na to przymykając oczy.
Ich zamówienie przeszyło po chwili i w przyjemnej atmosferze zjedli, wyszli na zewnątrz trzymając się blisko siebie.
- Teraz skoczymy w jedno miejsce.- zerknął na niego z uśmiechem i zaczął ich prowadzić.
- Czy...twoje zachowanie było konieczne?- zaczął Remus oburzony po chwili ich spaceru podczas którego był prowadzony przez drugiego.
- Jakie zachowanie?- zaskoczony Black zerknął na niego kątek oka.
- Musiałeś z nią flirtować?- zapytał z pretensją w głosie i spojrzał w niebo. Było tak ładnie, a on czuł się paskudnie w środku. Nie mógł się powstrzymać od tego. Kumulowała się w nim to od momentu, kiedy zapłacili za jedzenie. Byli na randce, a on musiał być sobą aż za bardzo.
- Ona flirtowała ze mną, a nie ja z nią. Ale nie mogłem jej zbyć byłoby smutno.- mruknął oburzony.- Nie byłbym sobą gdybym...chwila...czy moja księżniczka jest zazdrosna?
- Nie jestem zazdrosny!- krzyknął na to oburzony i zatrzymali się przed drzewem w lesie przy ich szkole.- Nie jestem...nie patrz tak! Nie jestem zazdro....
- Jesteś.- powiedział kładąc mu ręce na biodrach.- Wiesz gdzie jesteśmy?- powiedział rozglądając się.
Lupin westchnął oburzony i rozejrzał się na boki I zastanowił. Spojrzał na drzewo i uśmiechnął się z rozczuleniem.
- Tak...wiem..- zerknął na Blacka zadowolony.- To tutaj uciekliśmy jak gonił nas Filch w trzeciej klasie.- zaśmiał się cicho pod nosem
- Tak!- pokiwał głową szybko, przez co jego włosy zaczęły latać na boki.- To w tedy...
- Co w tedy? Wdrażaliśmy się na nie. W połowie byliśmy nie?- zerknął w głowe zamyślony.
Syriusz uśmiechnął się delikatnie na to I przyglądał jego twarzy.
To w tedy po raz pierwszy moje serce zabiło mocniej, gdy patrzyłem na Twoje oblicze, Lunio- pomyślał nadal przyglądając mu się.- Łapo słuchasz mnie? Wchodzimy?- powiedział zielonooki odsuwając się od drugiego i obchodząc ogromny pień wokół. - Dawaj. Jak za dawnych lat.- szturchnął go lekko I wskoczył na gałąź pierwszą.
Powoli wchodził coraz wyżej i usiadł na grubszej gałęzi spuszczając nogi. Czarnowłosy wchodził za nim powoli I po chwili oboje siedzieli przy sobie i zaczęli dyskutować patrząc na resztę lasu.
- Chce...- zaczął Black i złapał znów dłoń Lupina w swoją.- Byśmy mogli...
- Będziesz z nieznajomymi flirtował?- przerwał mu drugi wiedząc do czego to zmierza.- Nie jestem zazdrosny...ale...to dziwne uczucie w środku...chce byś flirtował sobie z osobami które znam albo ty znasz...bo jak nieznajomi będą się do ciebie dobierać? Albo będą chcieli pocałować?- zaczął mamrotać pod nosem nie patrząc na niego jednak ścisnął mocniej jego dłoń.
- O czym ty mówisz? Mogę sobie gadać co chce, ale to ty dla mnie znaczysz najwięcej. Niech sobie robią co chcą...- przeniósł powoli jego dłoń na swoją klatkę piersiową w miejsce serca- Ty jesteś tutaj. Tylko ty. Wiesz? Nikt inny. Wiem, że nie jestem najnormalniejszy jednak nadrabiam pięknem i zajebistością...wracając...naprawdę chce żeby ...ty i ja...na poważnie...wiesz...Będziesz...czy chcesz być moim? W każdym tego znaczeniu? Tylko moim a ja będę tylko twój.- mówił spokojnie i pod koniec udało mu się wyłapać jego spojrzenie.
- Nawet jakbym chciał, nie umiem ci odmówić.
- Czyli...chciałbyś mi odmówić?- powiedział tępo.- Myślałem że.. wiesz...czujesz to co ja i wiesz...
- Oj cicho bądź na chwilę Black. Nawet jakbym chciał...to I tak bym tego nie zrobił.- mruknął lekko czerwony.
- O tak. Czyli mogę zmienić sobie status na zajęty na profilach?- podniósł brew od razu z szerokim uśmiechem.
- Ty...naprawdę...? Tak.- dodał lekko w szoku I rozbawieniu.- Chce byś twoim.
Syriusz uśmiechnął się delikatnie I pocałował jego dłoń sięgając ostrożnie do jego policzka, który pogładził kciukiem. Remus sam nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, który wkradł mu się na twarz.
Nie odrywali od siebie wzroku przez dłuższy czas. Dla nich czas się zatrzymał. Byli sami. Sami na gałęzi wielkiego drzewa.
Gdy ich usta się złączyły, oboje w środku zapłonęli. Gorąco wypełniło ich ciała od palców u stóp do włosów. Mimo, że to było delikatnie muśnięcie warg znaczyło wiele. Zwłaszcza dla nich. Mogłaby teraz być zagłada ludzkości, a dla nich i tak by to nie miało znaczenia. Nie zwróciliby na to uwagi.
W końcu Syriusz dopiął swego i rozdziewiczył go. Rozdziewiczył jego wargi. Piękne, wilgotne, pełne, różowe...idealne dla Blacka. Tylko dla niego.
Uśmiechnął się lekko na skojarzenie i odsunął się jednak delikatnie od jego twarzy . Uchylił jedno oko zerkając na drugiego.
- To był nasz pierwszy buziak.- mruknął, gdy Lunatyk sam otworzył swoje oczy.
- Tak. Nasz pierwszy buziak.- skinął głową na zgodę.
Złączyli swoje dłonie szczęśliwi. Z szerokimi uśmiechami do końca tego dnia, gdzie przed snem i położeniem do łóżek pożegnali się również delikatnym pocałunkiem
🌟 🌟 🌟
CZYTASZ
Nowe spojrzenie
FanfictionHuncwoci są w szkole z internatem. Nie ma magii a oni nadal robią dowcipy. Kary i podrywy to dla nich codzienność. Co może pójść nie tak? Opowiadanie - 18+ - bxb - mogą być błędy ( za nie przepraszam) - historia jest zmieniona w większości - w...