4# To ja jestem problemem

197 10 10
                                    


Chłopak wyjął telefon i wystukał numer alarmowy. Cała czerwona, chwyciłam go za ramię, a tona myśli przemknęła przez mój umysł w ułamku sekundy. A ja oczywiście wybrałam to najdziwniejsze wyjście, które mój mózg mi podsunął. Wyrywałam brunetowi z dłoni telefon i z szeroko otwartymi oczami nie dowierzałam sytuacji.

– Posłuchaj mnie, Killian, to wcale nie jest tak, jak myślisz! – zaczęłam, uciekając z telefonem na drugi koniec pokoju, w stronę jednego z łóżek. – Daj mi proszę minutę na wyjaśnienia.

– Lepiej oddaj ten telefon, bo za minutę będziesz martwa! – warknął, zbliżając się cięższym krokiem.

Przełknęłam głośniej ślinę, rozumiejąc w jakiej sytuacji się znalazłam. Chłopak był przecież w liceum kapitanem zespołu footbollowego, więc nie łatwo było go wyminąć. Może minął rok od jego wybycia ze szkoły, ale wciąż chyba co nieco pamiętał – nokaut gwarantowany. Nie ma to jak pierwszy dzień na uczelni zaliczyć z limo pod okiem...

– Znasz Dana Pattinsona, prawda? – zaczęłam na jednym wdechu. – Chciałem dać mu nauczkę. Myślałem, że to był jego motor.

Uchylił lekko usta, lecz nie usłyszałem ani jednego słowa. Dzieliło mnie od niego parę centymetrów. Przejęłam się tym, jak purpurowy zrobił się z wściekłości. Chciałam go wyminąć, kierując się w kolejny kąt pokoju, gdy nagle grzmotnęłam nogą o ramę łóżka. Ze strachem machnęłam ręką w stronę chłopaka i chwyciłem jego ramię. Głośno runęłam na materac, trzymając przy tym kurczowo telefon w dłoni. Z bólem głowy uchyliłam powieki i dojrzałam Killiana nachylonego nade mną. Będący na czworaka nad moim ciałem blokował mi nogi, a ręką chwycił za moją dłoń, chcąc odebrać mi urządzenie. Zaczęłam wierzgać się na boki, czując się niekomfortowo. Na litość, półnagi facet właśnie na mnie siedział!

– Kurwa, Killian, puść mnie! – krzyknęłam zdezorientowana, rzucając się w każdą możliwą stronę.

Podniósł znacząco jedną brew i zmierzył mnie wzrokiem, lecz zanim cokolwiek był w stanie odpowiedzieć, to przez szamotaninę mocno uderzyłam go głową prosto w czoło. Skrzywił się z bólu i osunął się na kraniec łóżka. Trzymając się za czarne włosy, rzucił mi piorunujące spojrzenie.

– Nie mów tylko, że twoim znakiem zodiaku jest baran – rzucił, pocierając ranę.

Prychnęłam, zbierając się z miękkiej kołdry. Szybko zeszłam z łóżka i oparłam się biodrem o blat biurka. Położyłam za sobą skradziony telefon i wzięłam głęboki wdech, by tym razem lepiej dobrać słowa.

– Nie obchodzi mnie, jaki miałaś powód, było to szczeniackie zachowanie – skomentował w końcu, przerywając niezręczną ciszę.

– Proszę, ja naprawdę... – zaczęłam, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

– Kontrola! – odezwał się męski głos za drzwiami. – Jest już dawno po ciszy nocnej!

Brunet wypuścił powietrze, czochrając przy tym swoje niesforne włosy. Z poirytowaniem wypisanym na twarzy, ubrał czarną koszulkę, która była zawieszona na krześle, i powędrował ku drzwiom. Chwycił za klamkę, lecz zanim otworzył, spojrzał na mnie pytająco.

– A ty co? Czekasz na coś? Wypad, bo inaczej cię nakryją i wtedy to ja będę miał kłopoty – powiedział półgłosem. – Już dość zrobiłaś – mruknął, a ja bez komentarza przedostałam się na schody przeciwpożarowe. Na całe szczęście obchód się już skończył, więc skryłam się w półmroku za oknem.

Po kilku minutach siedzenia na zewnątrz, wyszła mi już gęsia skórka. Nawet bluza nic mi nie dawała, ziąb czułam nawet przez tenisówki. Powoli również kleiły mi się oczy do snu. Niespodziewanie jednak poczułam męską dłoń na ramieniu. Wzdrygnęłam się i o mało nie pisnęłam. Nie spodziewałam się żywej duszy na tych schodach o tej godzinie.

The Stolen Heart | YA | 14+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz