17

316 9 2
                                    

Hira:

Przerażona ruszyłam od razu do pokoju małej Seher tam czułam się spokojnie i bezpiecznie. Wiedziałam, że przy niej powstrzymywał się i nie robił mi krzywdy. Nawet o tym nie pomyślał przy jego córce był całkiem inny. Spokojniejszy a teraz go wkurzyłam wiec wole mu się nie pokazywać. Niestety gdy tylko postawiłam kilka kroków na schodach poczułam szarpnięcie. Zrobił to z taką siłą, że wylądowałam na jego torsie a nasze oczy niebezpiecznie się skrzyżowały.

- Jutro jest impreza zaręczynowa dla mojej rodziny masz być gotowa na 16 - powiedział wciąż patrząc mi w oczy.

- Nie zrozumiałeś czegoś co ci powiedziałam ? - westchnęłam odsuwając się od niego stając prosto - Nie zostanę twoja żoną! Po moim trupie!

- To akurat można załatwić - przerwał mi mówiąc prosto w oczy.

- Zabijesz mnie jak się nie zgodzę ? - zapytałam tracąc swoją odwagę zastępując go strachem.

- Jak się nie zgodzisz będę musiał się ciebie pozbyć - odezwał się po chwili dodając - Wybieraj życie albo śmierć - powiedział z powagą.

Minął mnie wchodząc na górę stałam jak słup nie mogłam się ruszyć. Z szoku wyrwał mnie głos małej Seher. Szybko wytarłam łzy i spojrzałam na nią z uśmiechem.

- Dlaczego tu stoisz ? Tata mówił, że idziesz do mnie.

- Tak kochanie idę do ciebie zamyśliłam się wiesz przepraszam - mówię ledwo idąc po tych schodach.

Niespodziewanie źle stanęłam i zjechałam po kolanach z kilku schodów. Zaczęłam histerycznie płakać coś we mnie pękło nawet nie opanowałam się przy Seher. Która zaskoczona patrzyła na to wszystko a zaraz za nią pojawił się najgorszy potwór ze wszystkich.

- Co się stało?

- Przewróciła się.

Zszedł szybko po schodach kazać małej iść do pokoju. Zaś sam uklęknął przy mnie patrząc na moje zapłakane oczy. W jego oczach widziałam troskę i smutek?

- Dasz radę wstać ? - zapytał patrząc na moje kolana.

Nic nie odpowiedziałam próbując wstać lecz nieudolnie znów upadłam na pośladki. Schowałam twarz w dłoniach wciąż płacząc i wyklinać pod nosem. Orhun bez zastanowienia pochylił się i wziął mnie na ręce o dziwo nie poszedł w stronę piwnicy. Po schodach wszedł na górę. Idąc do sypialni w której już byłam. Ostrożnie położył mnie na łóżku.

- Lepiej będzie jak odpoczniesz - powiedział wychodząc z pokoju.

Zamknęłam powieki opadając na poduszkę. Nie mogę pozwolić by został moim mężem taki człowiek. Zawsze wyobrażałam sobie miłość i ślub z mężczyzną którego będę kochać. To był mój priorytet by mieć ślub z miłość. A teraz ? Czy on naprawdę mnie zmusi ? A jak nie zrobię tego to mnie zabije ? Naprawdę jest do tego zdolny? Już raz próbował i stchórzył. Ale czy drugi raz nie będzie tym ostatnim na którym się odważy? Zatopiłam twarz w poduszce płacząc z bezsilności. Nagle usłyszałam kroki w korytarzu w drzwiach on się pojawił. Patrząc prosto w moje oczy położył na szafce nocnej maść.

- Powinno ci pomóc - powiedział chcąc wyjść.

Bitwa w moim sercu trwała co mam zrobić lecz moj rozum podpowiadał jedno.

- Zaczekaj - odezwałam się z trudem spuszczając wzrok - Zgadzam się zostaje twoja żoną - mówię zalewając się łzami.

- Dobra decyzja więc jutro bądź gotowa i idealna dla mnie - powiedział puszczając mi oczko znikając za drzwiami.

A ja znów kolejny raz dzisiejszego dnia zalałam się łzami.

NiewolnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz