Hira:
Nie wiedziałam tego czego mogę się spodziewać. Niczym mysz uciekająca przed kotem który jest nie obliczalny. Chciałam uciec schować się w środku lecz nie pozwolił na to. Wiedział co się wydarzyło i musiał matkę za gadanie ukarać. Ni stąd ni zowąd podszedł do niej i wymierzył jej policzek w twarz. Zasłoniłam dłońmi usta by nie krzyknąć. Podnosić rękę na własną matkę ? Nie, nie to nie może być prawda.
- Ty jesteś chory! - krzyknęłam.
Tym razem odwrócił się w moją stronę patrząc na mnie z nienawiścią.
- Z tobą to ja sobie jeszcze pogadam - warknął - A teraz obie do środka już - wskazał na drzwi.
Złapałam za ramię mamę tego diabła idąc z nią do środka.
- Przepraszam cię dziecko - mówi z płaczem - Przepraszam cię, że wychowałam takiego potwora - mówi z żalem.
Zaskoczyły mnie jej słowa lecz nie miała racji.
- To nie pani go takiego wychowała i sprowadziła na świat. To życie go takiego zrobiło przeżył traumę. I nie mumie z tego wyjść. Dlatego taki się stał to nie pani wina.
Czy ja go właśnie bronie ?
Jego mama spojrzała na mnie gładząc mnie po policzku.
- Jesteś tak dabra, że nie widzisz wszystkiego. Mimo tego co z tobą robił jeszcze go bronisz - mówi kręcąc przy tym głową - Mój syn nie zasługuje na ciebie. Na żadną inną - dodała gdy usiadłyśmy razem przy stole.
- Nie zasługuje ale zanim go karać spróbujmy mu pomóc.
Znów na nie spojrzała.
- Da się mojemu synowi pomoc ?
- Za pomocą małej Seher ale myślę, że dam radę.
- Gdy skończą się zaręczyny na pewno cię skrzywdzi.
- Nie boje się go już.. - mówię - On nic mi nie zrobi jedynie będzie warczał ale jestem wręcz pewna, że nawet na mnie rękę nie podniesie.
- Skąd ta pewność ? - zapytała zaciekawiona.
- Bo ma do mnie słabość zauważyłam to po moich ostatnich przewinieniach jedynie krzyczał - mówię.
- Poważnie ?
- Tak niech się pani o mnie nie martwi.
Bo na sama o siebie się martwię - pomyślałam.
Kobieta uśmiechnęła się lekko. Wtedy podszedł do nas właśnie on.
- Choć - mówi łapiąc mnie za rękę.
Jednym zwinnym ruchem zerwał mnie z krzesła prowadząc na środek sali.
- Naszym zaręczynowym rytuałem rodzinnym jest taniec.
Mówi przyciągając mnie do siebie tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi. Światła przygasły a muzyka zabrzmiała w naszych uszach. Wtedy dostrzegłam jego spokój na twarzy. To maska która szybko ściąga. W pewnym momencie się zatrzymał i pochylił mnie ku podłodze.
- A drugim pocałunek więc bez żadnych ceregieli po prostu daj się pocałować i miejmy to już za sobą.
Tylko wypowiedział ostatnie słowo i od razu zatopił się w moich ustach. Początkowo nie drgnęłam nawet na milimetr jednak gdy poczułam mocny uścisk. Zrozumiałam, że choć raz muszę to zrobić. Z wielką niechęcią wręcz pogardą oddałam mu pocałunek. Po czym on zabrał mi kolejne dwa. I odsunął się ode mnie nie patrząc mi nawet w oczy. Złapał mnie za rękę prowadząc do stolika przy którym siedziała jego matka. Patrząc w naszą stronę z zaskoczeniem. Usiadłam na miejscu nic nie mówiąc a gdy tylko Orhun ruszył przed siebie do rodziny. Jego mama złapała mnie za rękę patrząc na mnie i mówiąc:
- Mam nadzieję, że zrobisz z mojego syna człowieka.
CZYTASZ
Niewolnica
Short StoryGdy nagle zostajesz zamknięta w jednym pomieszczeniu o chlebie i wodzie? Potem przychodzi on i każe mówić do siebie „panie". Jest oschły i zły a ty nie rozumiesz dlaczego tak cię traktuje. I dlaczego cię własna matka wydała na takie życie? Zaprasza...