On i ja. Ja i on.

2K 113 38
                                    

Hej!

Ten rozdział jest jedynie dodatkiem do rozdziału 3.

Wstawiam wam go, ponieważ czuje, że jestem wam to winna i dużo osób mnie o to prosiło. Póki co następny rozdział nie wpadnie w najbliższym czasie i nie jestem w stanie powiedzieć kiedy ale wróciłam już do mediów więc zapraszam na ig oraz tt gdzie co jakiś czas wpadają spoilery następnych rozdziałów oraz fajne ankiety.

*Nazwa w opisie

Mam nadzieję, że wam się podoba i nie zapomnijcie o komentarzach oraz gwiazdkach!

-------------------------------------------


Lily

Moje jedno słowo wzbudziło w nas milion emocji.

Na jego twarzy pojawił się ból. Czysty ból w jedynej postaci.

Na moją jednak wkradło się obrzydzenie. Tylko tyle poczułam w tym momencie.

Obróciłam swoje ciało i od razu pospieszyłam w stronę drzwi. Słyszałam za sobą jego ciężkie kroki. Dochodziły do mnie jak echo odbijające się o puste ściany, czarnego pokoju.

- Zaczekaj - Dłoń mężczyzny zacisnęła się na moim nadgarstku. Automatycznie poczułam ucisk w brzuchu. Całą swoją siłą, zaczęłam się wyrywać. - Zaczekaj, Lily - Powtórzył dobitniej, a moje ciało zesztywniało.

Nieśpiesznie zebrałam w sobie odwagę i uniosłam swój wzrok wprost na jego twarz.

Znajdując jego oczy, czas się zatrzymał. Moje serce się zatrzymało. I nasze ciała.

Bo znów się znaleźliśmy.

On i ja. Ja i on.

Dwóch skrzywdzonych przez życie nastolatków, odnalazło się w dorosłym, nowym życiu.

On - raniący ją, chłopak, który zostawił na jej duszy ogromną bliznę.

Ona - nie radząca sobie dziewczyna, mająca złudną nadzieję na szczęśliwe zakończenie.

Oni - dwójka ludzi, z ostatkami sił, próbująca poskładać siebie nawzajem chociaż od zawsze była skazana na niepowodzenia.

Bo to tym byliśmy. Innymi światami. Nie dorastającymi do siebie osobami. Osobami poza naszym zasięgiem.

A teraz ponownie, chłopak z mojej przeszłości stał właśnie przede mną. Ale była zasadnicza różnica. Chłopak z przeszłości nie był już chłopakiem z teraźniejszości. Bo to już nie był ten sam nastolatek sprzed lat. To był mężczyzna. Mężczyzna, który ani na chwilę o mnie nie zapomniał...

I tylko jedna rzecz pozostała bez zmian.

Ich obojgiem się brzydziłam. Ich obojga nienawidziłam. I ich dwójka już dla mnie nie istniała.

Patrząc w jego brązowe, przepełnione bólem oczy, pokiwałam tylko głową. Uścisk mężczyzny znacznie się poluźnił, a ja wysunęłam swoją dłoń.

- Porozmawiaj ze mną

- Nie mamy o czym rozmawiać.

- Proszę cię. Proszę

Oliver Evans, uronił łzę, która zleciała na jego czarną koszulę, zostawiając na niej mokrą plamę. Z jego ciała wydobywały się emocje, które zalegały w nim od kilku lat. A moja twarz wciąż pozostawała bez wyrazu.

- Jesteś moją przeszłością, Olivierze.

- Proszę, Lily... Błagam - Zbliżył się do mnie o krok, ale moje ciało od razu odsunęło się od niego.

- Nie chcę cię w moim życiu - Mówiłam dalej. Mówiłam to co kiedyś chciałam wykrzyczeć prosto w jego twarz. Bo marzyłam aby bolało go równie mocno jak mnie.

- Nie... - Chciał mi przerwać ale nie pozwoliłam mu na to.

- Nie chcę cię znać.

Te słowa wypłynęły ze mnie jako ostatnie, a ja nie obdarowując go ani jednym spojrzeniem, wyszłam z gabinetu.

Szłam w amoku. Czułam się jak siedemnastoletnia Lily, wybiegające ze stołówki, i szukająca schronienia przed światem. A ja nie chciałam się tak czuć. Nie zasługiwałam na to.

- Jak poszła rozmowa? - Wpadłam nagle na dziewczynę sprzed kilkunastu minut.

- Przepraszam - Wyminęłam ją tylko.

***

Siedziałam na ulubionej ławce. W ulubionym parku. W znienawidzonym mieście.

Uświadomienie sobie, że wróciłam tutaj, aby pójść do wymarzonej pracy, a moim szefem okazał się być Oliver Evans - zajęło mi 56 minut.

Uświadomienie sobie, że on wrócił do mojego życia - zajęło mi 58 minut.

Uświadomienie sobie, że jeśli nie przyjmę tej pracy to nie zdołam się utrzymać - zajęło mi 60 minut.

I to właśnie po upłynięciu godziny, emocje wzięły górę, a ja zanurzyłam się w morzu własnych łez.

Oliver

Nadzieja złudną jest.

Czy ja naprawdę chociaż przez moment myślałem, że Lily będzie chciała ze mną porozmawiać? Wysłuchać? Co za idiotyczny pomysł.

Kilka godzin temu, najpiękniejsza Lily Clarke, stanęła mi przed oczami po pięciu latach nieobecności.

Pierwszy przyszedł strach - słyszałem jej każdy krok. Jej oddech przyśpieszony równie bardzo jak mój. Czułem jej stres i wzrok zawieszony na mojej osobie. Łączyłem się z nią.

Drugie pojawiło się szczęście - no bo kurwa, ona tu była. Moja jedyna i najprawdziwsza miłość pojawiła się tutaj. Mogłem ją zobaczyć i usłyszeć jej delikatny głos.

A wisienką na torcie był ból - poczułem go najmocniej i od razu gdy tylko jej oczy popatrzyły wprost w moje. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz, a ja na chwilę zapomniałem jak się oddycha. Bo to ona, po tych 1938 dniach, patrzyła na mnie z tą samą odrazą w oczach co na ognisku. Nienawiść, żal, obrzydzenie - to przewijało się przez jej wzrok. Nic więcej. Bo czego ja mogłem od niej oczekiwać? Że rzuci mi się w ramiona? Żałosne.

Pokazałem jej swoją słabość. Bo ona właśnie tym była. Moją słabością. Byłem gotów zrobić wszystko. Byłem gotów przed nią uklęknąć i przyznać się do najokrutniejszego błędu. Byłem gotów zamknąć nas w tym jednym pokoju i nie opuścić go póki nie zrozumielibyśmy każdego naszego potknięcia. Byłem gotów zrobić każdą rzecz jaką tylko by zapragnęła aby już więcej mnie nie opuściła.

Byłem gotów dopóki nie dotknąłem jej dłoni aby zatrzymać ją u swojego boku, a ona jedynie spojrzała na mnie jak na nikogo i pokiwała ze zrezygnowaniem głową.

Lily Clarke wymazała mnie ze swojego życia. Nie chciała mnie w nim. Brzydziła się mną. I ja już dla niej nie istniałem.

Ale zapomniała o jednym - Oliver Evans nie daje za wygraną.


----------------------------------------

To tyle na dzisiaj :) Wiem, że króciutki ale tak jak mówiłam - to jedynie dodatek

Kocham was i do następnego

JESTEŚCIE MOIMI ULUBIONYMI OSOBAMI! <33

Always and ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz