Możesz na mnie liczyć

1.9K 114 44
                                    

Nie zapominajmy o gwiazdach i komentarzach!

---------------------------------------

Lily

- Zadzwonisz, proszę? Naprawdę potrzebuje tego na jutro. Nie pojutrze, albo i wczoraj. Na jutro.

Zapytałam Flora gdy ten, zaczął przechadzać się po pokoju.

- Jasne, daj mi chwilę

Chłopak wyszedł na podwórko gdzie w dalszym ciągu stały nasze walizki, a ja odsłoniłam każdą roletę aby wleciało tu trochę światła.

Każdy kwiat stojący na parapecie, zostawił po sobie jedynie cienkie, kruche patyczki. Wszystko straciło tu życie.

Powolnym krokiem skierowałam się na górę, do swojego dawnego pokoju. Wchodząc po schodach, przejeżdzałam opuszkami palców po ścianie obok. Ta sama tekstura. Ten sam delikatny zapach. Te same obrazy na ścianach.

Złapałam klamkę i przymknęłam powieki. Wzięłam głęboki wdech.

- Jeden, dwa, trzy... - Wyszeptałam do siebie.

Otworzyłam drzwi i lekko je popchnęłam.

Moje oczy mimowolnie się otworzyły. A łzy, które od razu zebrały się w kącikach, popłynęły powoli, spadając na moją beżową bluzkę.

Myślałam, że będę na to gotowa. Byłam pewna, że dam radę wejść tutaj po pięciu latach. Łudziłam się, że zdołałam przejść przez wszystko co mnie spotkało i nie wracać do tego myślami. Miałam nadzieję, że po takim czasie nie będę już bezsilna.

Rozmazanym wzrokiem błądziłam po ścianach, meblach, zdjeciąch, które ciągle wisiały nad moim łóżkiem. I nagle spojrzałam w dół. Na podłogę. Na to miejsce. Łzy zaczęły spływać, ze zdwojoną siłą, a ja łkałam w zapomniane.

- Lily! Gdzie jesteś?

- Lily?!

Usłyszałam za sobą kroki, a kilka sekund później, na moim ramieniu spoczęły duża dłoń.

- To tutaj - Wyszeptałam krztusząc się łzami. - Przepraszam, to z emocji

Chłopak od razu mnie objął i zaczął gładzić moje plecy, a ja natychmiast wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową.

- Tak bardzo mi przykro, Lily. Tak bardzo... - Szeptał mi do ucha.

Floro wie co przeszłam i co zrobiłam. Opowiedziałam mu o tym gdy pokazał mi, że na to zasługuje.

Od początku mieszkania z nim, trzymałam dystans pomimo dobrego kontaktu. Potrafiliśmy się super dogadać ale na tym się kończyło. Dwóch najważniejszym mężczyzn, zostawiło na moim ciele ogromne blizny. Nie mogłam ani nie potrafiłam pozwolić zbliżyć się do mnie, komuś jeszcze.

Do naszego pierwszego bliższego kontaktu doszło dopiero po ponad dwóch latach. Oglądaliśmy jakiś horror, ponieważ oboje akurat mieliśmy wolny wieczór, a ja, jak kilka lat temu, dalej panicznie się ich bałam. Zaczęliśmy go, siedząc po dwóch stronach, średniej wielkości kanapy, a skończyliśmy w swoich ramionach. Tamten wieczór mogłabym skomentować dwoma słowami-było strasznie. Po tamtej sytuacji, takie incydenty, zdarzały się częściej. Po jakiś 6 miesiącach było to już dla nas całkiem normalne. Floro z dnia na dzień coraz bardziej okazywał mi swoje zainteresowanie oraz codziennie udowadniał mi swoje dobre intencje. Aż do teraz.

- Spokojnie, naprawdę jest...dobrze - Wydukałam po chwili.

Chłopak odsunął mnie od siebie na wyciągnięcie rąk, otarł z moich policzków łzy, które tam widniały oraz te które jeszcze nie zdążyły po nich spłynąć, a następnie ucałował moje czoło, dając znak, że ciągle przy mnie jest.

Always and ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz