Oliver
12.12.2006r
6 lat.
Wielkimi krokami zbliża się wigilia. Kocham święta prawie tak bardzo jak prezenty. Razem z mamą, dwa dni temu napisałem list do św.Mikołaja. Zażyczyłem sobie latawiec, taki w autka, bardzo dużo słodyczy, motor chodź mama powiedziała, że jest niemal pewna, że Mikołaj niestety nie będzie mógł mi go kupić dlatego na boku napisałem, że w sytuacji awaryjnej może być on zabawkowy i wielkimi literami, z pomocą mamy, dopisałem, że pragnę znaleźć kolegów. Co prawda życzyłem sobie wiele, ale cieszyłbym się również z jednego przyjaciela. Po co mi ich dużo jeśli mógłbym mieć jednego prawdziwego?
Zbiegłem po schodach do ogromnej kuchni i pierwsze co wziąłem w swoje ręce, to kalendarz adwentowy. Otworzyłem delikatnie kartonowe drzwiczki i uchyliłem je. Moim oczom ukazał się mały czekoladowy elf, a na moje usta od razu wkradł się ogromny śmiech. Wyjąłem go i niechlujnie odłożyłem kalendarz na blat.
- Mamo! Mamo! - Krzyczałem biegnąc do sypialni rodziców.
Codziennie od 12 dni, tak wyglądały poranki mojej rodzicielki. Z samego rana od razu po przebudzeniu otwierałem okienka i biegłem pochwalić się nową zdobyczą. Moja mama pomimo tego, że wyglądem o tej godzinie nie powalała z nóg i najpewniej pragnęłaby dłużej pospać, to nigdy nie powiedziała mi nic złego.
- Spójrz co mam! - Pisnąłem radośnie, podbiegając do wielkiego łóżka. Szturchnąłem wolną ręką, ramię mamy, co sprawiło, że kobieta delikatnie podniosła głowę i spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.
- Oliverek - Powiedziała zaspanym głosem, a ja rzuciłem się jej na szyję. Kocham ją ponad wszystko. - Pokaż mi co dzisiaj dostałeś. - Potargała moje ciemne włosy, które opadły mi na czoło i odsunęła się lekko.
- Elf!
- Csii - Uciszyła mnie przykładając mi palec do ust i zachichotała. - Tata śpi.
Przytaknąłem głową i cicho się zaśmiałem. Tata nie lubił gdy się go budziło i na pewno by się na mnie zdenerwował. Zawsze pracował do późnej godziny, a potem spał całą wieczność. Jak niedźwiedzie, które zapadają w sen zimowy. Naprawdę.
- Jaki piękny. - Wyszeptała spuszczając wzrok na czekoladkę, która zaczęła lekko topić się w moich palcach.
- I wiesz co muszę z nim zrobić? - Zapytałem poważnie i podniosłem do góry brwi.
- Co?
Wrzuciłem sobie ją do ust i zacząłem głośno mlaskać aby pokazać jaka jest dobra.
- Zjeść - Odpowiedziałem z pełną buzią, uśmiechając się dziecięco.
Mama pokręciła z rozbawieniem głową i powiedziała:
- Oj, mój łobuzie.
***
20.12.2006r
6 lat.
Za 4 dni wigilia. W całym domu panuje chaos, ponieważ wiele osób pracuje nad tym aby święta były udane. W tym roku spędzam je nie tylko z rodziną ale również ze znajomymi moich rodziców. Mama mówiła, że to dla dobra ich pracy, i że tamci ludzie nie mają bliskiej rodziny - tylko siebie, tak jak my.
Salon, w którym teraz przebywam, jest pięknie udekorowany. Przy ogromnym oknie, w rogu, znajduje się wysoka choinka, która sięga prawie do sufitu. Na kominku, powieszone są materiałowe buty, a na nim, postawione są świąteczne ozdoby. Wszystko wygląda jak w bajce.
![](https://img.wattpad.com/cover/347621530-288-k263020.jpg)
CZYTASZ
Always and Forever
RomanceII tom dylogii „Always" Minęło 5 lat odkąd Lily Clarke próbowała popełnić samobójstwo. Dziewczyna po nieudanej próbie odebrania sobie życia, ułożyła je na nowo. Żyła w innym świecie z dała od przeszłości. Miała przyjaciół i wymarzoną pracę. Chodził...