Madeline
Dość że rodzice rano wyprowadzili mnie dostatecznie z równowagi, dowiedziałam się, że wraca mój ukochany brat to jeszcze autobus sie spóźniał. Nie ma nic lepszego z rana kiedy jesteś wściekły na wszystko, nawet na złe ułożoną kostkę chodnikową niż spóźniający się autobus. Potrafi przyprawić mnie to o zawroty głowy. Niestety odkąd pamiętam w Redwood City to żadna nowość, a ludzie mieszkający tu już się nawet nie dziwią tylko cierpliwie czekają. Oczywiście większość z nich przestawiła się jednak na samochody rezygnując z chronienia planety od smrodu spalin. Ja niestety nie miałam takiej możliwości, z której sama siebie wykluczyłam. Kiedy już z łaski swojej postanowił zajechać spóźniony o paręnaście minut wsiadłam do niego i zajęłam ostatnie wolne miejsce na tyle pojazdu, założyłam słuchawki i w tle mogłam usłyszeć moją ulubioną playlistę. Z głośników rozlegało się Treat you better Shawna Mendesa i oddałam się przyjemnym dźwiękom wystukując rytm palcami na swoim kolanie. Zamknęłam oczy i próbowałam nie myśleć o tym czego rano dowiedziałam się od mamy, nie byłam jeszcze na to gotowa, a tym bardziej nie spodziewałam się tego tak szybko. Byłam żywym przykładem tego, że nasze życie jest się nagle w stanie odwrócić o sto osiemdziesiąt stopni niespodziewanie i gwałtownie. Byłam w stanie przetrawić pobyt wakacyjny, ale całego roku nie byłam w stanie znieść. Ktoś mógłby pomyśleć, że przesadzam przecież nie może być tak źle, wkońcu jesteśmy rodziną, mamy prawo się nie lubić i nie dogadywać, ale to przesada, by tak panikować i się unikać. Jednak nikt nie znał mojego brata i problem polegał na tym, że ja też go nie znałam. Bardziej znałam go z opowieści różnych osób czy samych rodziców. Ja jedynie wiedziałam o nim same podstawowe rzeczy typu gdzie mieszka, ile ma lat i gdzie studiuje, na tym moja wiedza się kończyła i nie czułam potrzeby by ją zmieniać wkońcu za niecałe 365 dni zniknie z mojego życia raz na zawsze, a ja będę mogła decydować o sobie. Ta myśl dawała mi nadzieję, na przeżycie tego wszystkiego.
Z moich rozmyślań wyrwało mnie szturchnięcie w ramię, co ponownie tego dnia mnie rozjuszyło, bo znowu ktoś śmiał mi przerywać chwilę dla siebie i jeszcze bezczelnie dźgając mnie palcem. Niech ja Cię tylko dorwę.... Otworzyłam oczy i ujrzałam wysokiego blondyna o zielonych oczach, który szczerzył się od ucha do ucha wyciągając mi z jednego ucha słuchawkę i wkładając do swojego. Parsknęłam śmiechem, bo tego już na pewno się nie spodziewałam. Nicholas Mendez we własnej osobie, spóźniony na ten sam egzamin co ja i w tak samo beznadziejnej sytuacji jak moja. Jednak było coś gorszego, nie byłam w tym całym bagnie sama. To pocieszające.
- Jesteś ostatnią osobą, której bym się tutaj spodziewał. - powiedział z rozbawieniem w głosie. - Myślałem, ze tylko mój dzień jest dzisiaj tak totalnie do bani, póki nie ujrzałem Ciebie i twojej ponurej miny i już wiedziałem że masz gorzej. – parsknął śmiechem, a mi wcale do śmiechu nie było, posłałam mu tylko gniewne spojrzenie jednak jak to Nicholas nic sobie z tego nie zrobił a jego uśmiech się tylko powiększył. Gnojek.
- Nic nawet nie mów, to chyba mój najgorszy dzień w życiu. - powiedziałam załamana.
- Co się stało Mad, nie gadaj że Jake wylądował w nocy helikopterem na dachu i cię nawiedził. – powiedział totalnie nie zdając sobie sprawy z powagi jego słów.
- Gdybyśmy grali w bingo zdobyłbyś punkt.
Normalnie jakby czytał mi w myślach. Nicholas to jeden z dwójki moich najlepszych przyjaciół. Znamy się praktycznie od dziecka, kiedyś nawet mieszkaliśmy praktycznie obok siebie, gdyby nie rozwód jego rodziców. Zawsze wie co mnie gryzie, potrafi mi pomóc i zawsze mogę na niego liczyć, jednakże był ostatnią osobą, której powierzyłabym jakikolwiek sekret. Uwielbiał kłapać jęzorem na prawo i lewo, to było jego główne hobby poza zgrywaniem grupowego clowna. Nicholas doskonale wiedział jakie relacje są pomiędzy mną a moim bratem i tak samo jak ja za nim nie przepadał. Znaczy tak zawsze twierdził w mojej obecności, jednak zdawałam sobie sprawę, że mają wspólnych znajomych, a na imprezach na które mnie nie zapraszano robili jedno wielkie zamieszanie. Tak właśnie było w naszym mieście, młodzież znała się w różnym wieku, żadne z nas nie dzieliło się na tych co chodzą jeszcze do licem i na tych co już studiują. Tutaj wszyscy byli równi, a najlepsze znajomości zawierało się na gówniarskich imprezach organizowanych przez coraz to ciekawsze i podejrzane osoby.
CZYTASZ
Hope for us | Zakończone |
Lãng mạn17-letnia Madeline Torres od zawsze zastanawiała się jakby wyglądało jej życie gdyby jej rodzina była tak idealna, na jaką się kreuje. Będąc dzieckiem wydarzyło się coś czego nigdy nie potrafiła zrozumieć. Cała rodzina na czele z jej ukochanym brate...