Rozdział 20 - Dziękuje że sprawiłeś że na chwilę zapomniałam

771 26 0
                                    

Właśnie przekroczyliśmy znak informujący, że znaleźliśmy się z powrotem w Redwood City, jakoś wyjątkowo nie ucieszył mnie ten stan, nie miałam ochoty wracać do domu. Czym byłam dalej od niego tym czułam się bardziej wolna. Nie pomagała myśl w powrocie do domu, że pewnie mama już co nieco wspomniała ojcu o moim zachowaniu i czekała mnie surowa reprymenda jaka to jestem okropna i niewychowana. Nie wątpiłam w to, że usłyszę słowa z ust słowa mówiące, że mam go nie zawieść, bo nie chce się mnie wstydzić. To było takie normalne i przewidywalne, że już nawet nie bolało. Słowa potrafiły czasem ranić bardziej niż czyny, jednak kiedy przywykniemy do tego tak bardzo nie czujemy gdy ktoś nas rani celowo czy przez przypadek, a tym bardziej nie zauważymy kiedy ktoś w ogóle nas rani. Staje się to codziennością, którą zdecydowaliśmy się zaakceptować, przede wszystkim ja tak zdecydowałam. Rozmowy z ojcem wyglądały za każdym razem w identyczny sposób, przerabialiśmy to już tyle razy, że mogłabym to wszystko spisać w zeszycie i powstała by z tego nawet pożywna książka. Tylko kto by chciał ją czytać, byłaby tak ciekawa jak moje życie, czyli w skali od zera do dziesięciu, minus jeden.

Z radia leciała piosenka Classic MKTO . Nie dało się przejść koło niej obojętnie i nie wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Jednak nie wiedziałam, czy wypada w towarzystwie chłopaka, więc musiałam walczyć ze sobą wewnętrznie. Spoglądnęłam na chłopaka obok, który stojąc na światłach wystukiwał rytm na swoim kolanie, i ten mały gest dał mi znak, że mogę zacząć śpiewać idealnie się złożyło, bo akurat wleciał refren, który każdy znał i zaczęłam głośno śpiewać wraz z radiem.

You're over my head

I'm out of my mind

Thinking I was born in the wrong time

One of a kind, living in a world gone plastic

Baby you're so classic

Baby you're so classic

Baby you, Baby you'reso classic


Poczułam rozbawione spojrzenie Scotta, który był ewidentnie rozbawiony moimi wrzaskami. Nuciłam sobie pod nosem ignorując jego spojrzenie. Te cholerne światła okazały się trwać wieczność. Spojrzałam w stronę Scotta miał otwarte okno po swojej stronie i moja uwagę przykuł podjeżdżający obok nas samochód i to znajomy samochód. Zerknęłam ukradkiem w lewo i nie dowierzałam własnym oczom, no kto jak nie ja. Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w filmach.

- Dobrze, że znasz chociaż tekst, bo talentu za grosz nie masz. – parsknął odzywając się nagle Scott, który chyba zauważył, że przestałam z siebie wydawać odpowiednie dźwięki i zapanowała w samochodzie absolutna cisza. Nie zdawał sobie sprawy, że przechodzę szok życia i załamanie nerwowe.

- O mój boże Scott, jedź szybko! – krzyknęłam, a ten posłał mi zdziwione spojrzenie.

- Przecież jest czerwone. – powiedział jakbym była idiotką. To co mówił było całkiem sensowne, lecz miałam teraz w nosie jego zasady przestrzegania ruchu drogowego jak należy. Wskazał dłonią na sygnalizację świetlną wyraźnie wskazując mi jaki kolor ma światło. Idiota.

- Ja pierdolę! Scott mówię jedź! – wykrzyczałam w panice, ręce zaczęły mi drzeć, pot leciał mi po czole, chyba miałam zawał. Kiedy ten nie ruszył się o milimetr, myślałam że wywalę go z samochodu i sama ruszę. – Jedź do cholery! – wydarłam się ponownie zdzierając sobie całe gardło. Czułam jak pali mnie w środku.

Scott spanikowany ruszył przed siebie przejeżdżając na czerwonym świetle. Na skrzyżowaniu został strąbiony przez innych kierowców. Ale to nie było ważne, oglądnęłam się za nas i zobaczyłam, że po chwili światło zmieniło się na zielone bo samochód, który prowadził mój brat ruszył i powoli nas doganiał.

Hope for us | Zakończone |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz