Rozdział 8

174 7 40
                                    

Voldemort rano obudził się pierwszy, gdy zobaczył Belle na łóżku przytuloną do niego, uśmiechnął się. Po 30 min obudziła się Bellatrix.
-Dzień dobry księżniczko- powiedział mężczyzna i pocałował ją w czoło.
-Dzień dobry- odpowiedziała i się uśmiechnęła.
- Bello muszę iść pracować- powiedział nie
zadowolony.
- Nigdzie nie idziesz- stwierdziła Bella przytulając się do niego mocniej.
-Naprawdę muszę iść poza tym śmierciożercy z Azkabanu zaraz będę- powiedział mężczyzna.
- No dobra- powiedziała i przewróciła oczami.
-Kocham cię- powiedział wychodząc.

Bella wstała z łóżka i poszła do łazienki, umyła włosy, ubrała się w czarną sukienkę do kostek, czarny gorset, czarne szpilki ze srebrnymi zdobieniami i srebrną biżuterię. Zrobiła sobie dosyć mocny makijaż. Zaczęło jej się trochę nudzić, gdy nagle usłyszała głos Czarnego Pana.
- Wy idioci czego nie rozumiecie i gdzie jest Bellatrix, ona jest jedyną kompetentną osobą tutaj!- wykrzyczał Voldemort.
Bella domyśliła się, że już są śmierciożercy z Azkabanu. Po chwili zeszła na dół.
-Tu jestem Panie- powiedziała ukłaniając się.
Wszyscy wpatrywali się w Belle bo wyglądała przepięknie. Nawet Czarny Pan nie mógł oderwać od niej wzroku.
-Yyyyy no dobrze, Bello chciałabym żebyś pokierowała tymi idiotami podczas misji o której ci ostatnio mówiłem- powiedział Czarny Pan cały czas wpatrując się w Belle.
-Oczywiście Panie, zajmę się tym,  a kiedy ma być ta misja?-zapytała Bella.
-Jutro wieczorem i musisz wybrać sobie osobę do współpracy- odpowiedział.
-Dobrze więc wybieram Lucjusza- powiedziała.
-Dobrze rozejdźcie się wszyscy do swoich komnat, a Bellatrix ze mną do mnie do biura- powiedział Voldemort.

Wszyscy się rozeszli, a Bella poszła z Czarnym Panem do jego biura, gdy tylko weszli do biura odrazu ją pocałował.
-Jesteś tak cholernie idealna, przez ciebie nie mogłem się nawet skupić na tym co mówię- powiedział jeszcze raz ją całując.
-Czyżby Czarny Pan się we mnie zakochał?- zapytała śmiejąc się.
-Zdecydowanie tak- powiedział Voldemort, poraz kolejny ją całując.
Chwilę się tak całowali gdy Bella nagle zaczęła rozpinać jego szatę.
-Podoba mi się ten pomysł - powiedział rozwiązując jej gorset, gdy nagle usłyszeli pukanie.
Szybko się od siebie odsunęli Bella zawiązała gorset, a Czarny Pan zapiął szatę i starł szminkę Belli z ust.
- Wejść- krzyknął.
Do gabinetu wszedł Rudolf mąż Bellatrix. Gdy Bella go zobaczyła automatycznie zrobiła krok do tyłu.
- Panie czy mógłby wziąć Bellatrix na chwilę, w końcu to moja żona i nie widziałem się z nią tyle lat?- zapytał Rudolf.
- No dobra, tylko szybko bo muszę porozmawiać z Bellą na temat misji- odpowiedział Czarny Pan.
-Oczywiście-powiedział Rudolf i pociągnął Belle za rękę.

Kobieta odwróciła się do Czarnego Pana i popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem, ale on nie zdążył nic powiedzieć bo Rudolf wyciągnął ją z pomieszczenia.
-Tu głupia szmato co ty sobie wyobrażasz, dlaczego niby wzięłaś Lucjusza do tej misji a nie mnie?- zapytał agresywnie uderzając ją w policzek.
-J-j-ja- nie była wstanie powiedzieć nic więcej, bo była za bardzo przerażona.
- Nawet mówić nie potrafisz idiotko, a po za tym wyglądasz jak dziwka, masz się tak nie ubierać - powiedział, po czym uderzył ją w brzuchu z pięści i w ogóle trochę pobił, po czy odszedł.

Bella weszła do gabinetu Czarnego Pana że łzami w oczach, ledwo przytomna, jedną ręką podpierając się ściany, a drugą trzymając za brzuch bo tam najbardziej oberwała. Gdy mężczyzna ją zobaczył przestraszył się, że jedynej osobie na której mu zależy dzieje się krzywda. Odrazu do nie podszedł.
-On ci to zrobił?- zapytał biorąc ją na ręce.
-T-tak i dam radę iść sama- powiedziała.
-No właśnie nie dasz rady- odpowiedziała zanosząc ją do swojej komnaty i położył ją na łóżku.
-Zaraz dam ci eliksir przeciwbólowy, a jego chyba zabije - powiedział zirytowany.
-Nic mi nie jest- powiedziała po czym zaczęła kaszleć krwią.
-No właśnie widzę jak nic ci nie jest, pij- powiedział kładac jej głowę na swoje kolana i dając jej eliksir.
Bella posłusznie wypiła i przytuliła się do niego cicho płacząc.
-Spokojnie księżniczko nie płacz- powiedział przytulając ją i głaszcząc po włosach.
Kobieta po chwili zasnęła wtulona w Czarnego Pana. Mężczyzna zastanawiał się co zrobić żeby Rudolf już nigdy nie skrzywdził Belli.

Przepraszam, że rozdział tak późno ale strasznie źle się czułam

A love story of bellamort Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz