Rozdział 11

187 6 7
                                    

Aż nagle zobaczył Belle walczącą z Moody'm i Potterem, była ledwo przytomna i cała zakrwawiona, ale i tak dużo lepsza w walce. Moody gdy zobaczył Voldemorta uciekł, a Harry nadal walczył z Bellą. Nagle wybraniec rzucił na kobietę crucio, a ona upadła na ziemię. Tom gdy to zobaczył strasznie się zdenerwował. Bella leżała na ziemi smutna, ale gdy zobaczyła Czarnego Pana zaczęła się śmiać. Potter odwrócił się i zobaczył Voldemorta.
-Crucio!- wrzasnął po chwili Czarny Pan, celując w Pottera. Wybraniec upadł na ziemię i krzyczał z bólu. Bellatrix wstała z ziemi i śmiała się z cierpiącego chłopaka, aż nagle poczuła że ktoś ją szarpnął i przyłożył jej nóż do szyi.
- Puść mnie w tej chwili!- wrzasnęła.
- Puszczę cię jeśli ten wasz cały "Czarny Pan" przestanie torturować Harrego -powiedział.
Bella próbowała się wyrwać, ale jej się nie udało, nożyk lekko wbił jej się w szyję i wtedy syknęła z bólu.
-Trzeba było się nie ruszać - zaśmiał się mężczyzna.
- Nie śmiej się plugawy mieszańcu, Czarny Pan zaraz cię zabije!- stwierdziła Bella.
-Mi się wydaje że to ty zginiesz pierwsza - powiedział i przejechał jej nożem po brzuchu, a ona krzyknęła. Gdy Tom usłyszał jej krzyk odrazu się odwrócił, nie przestając torturować Harrego.
- Wypuść ją w tym momencie!- wrzasnął zdenerwowany.
-Zostaw chłopca w spokoju albo ona zginie- powiedział mężczyzna który trzymał Belle.
-Panie, zabij chłopaka, będziesz miał władzę- powiedziała Bellatrix.
Voldemort przestał torturować Harrego i schował różdżkę. Mężczyzna puścił Belle podbiegł do Pottera i gdzieś się z nim teleportował, a Voldek teleportował się z Bellą do Malfoy Manor.

Gdy już byli w Malfoy Manor, Tom wziął Bellatrix do swojej komnaty i zaczął opatrywać jej rany.
-Panie, mogłeś zabić chłopca, jakbyś go zabił nikt by ci się nie sprzeciwił -powiedziała brunetka.
-Bello jakbym go zabił, tamten człowiek zabiłby ciebie- stwierdził Czarny Pan.
-I co z tego? Miałbyś władzę.
-Bello władza to nie wszystko, ty jesteś ważniejsza niż władza- zaczął mówić i spojrzał jej w oczy biorąc jej twarz w dłonie.
-Ty jesteś wszystkim, bez ciebie władza nie miałaby sensu, bez ciebie nieśmiertelność nie miałaby sensu, bez ciebie poprostu nic nie miałoby sensu- powiedział i ją pocałował.
-Kocham cię- szepnęła Bella.
-Ja ciebie też - odpowiedział i jeszcze raz ją pocałował.

Po chwili skończył opatrywać jej rany, a Bella poszła się przebrać i ogólnie doprowadzić się do porządku. Po trzydziestu minutach wróciła do komnaty Toma w czarnej, przylegającej sukience,  także czarnych szpilka i w nowym makijażu oraz ułożonych włosach.
-A ty się nie ogarniasz? za dwadzieścia minut kolacja ze wszystkimi śmierciożercami- powiedziała .
-Yyyyy tak, tak ogarniam się- powiedział i wstał żeby się ogarnąć, ale nadal nie spuszczał wzroku z Belli.
-Mam nadzieję że na tej kolacji nie będziesz się aż tak we mnie wpatrywać- zaśmiała się kobieta.
-Oczywiście że będę się w ciebie wpatrywać, jesteś piękna -powiedział i ją pocałował, a ona się uśmiechnęła.
Po piętnastu minutach oboje byli już gotowi żeby zejść na dół, na kolację. Gdy schodzili po schodach wszyscy patrzeli tylko na nich, ale ich to w ogóle nie interesowało. Impreza się zaczęła, Bella piła wino rozmawiając z Cyzią, a Tom stał i co jakiś czas rozmawiał z jakimś śmierciorzercą.

Hej wszystkim, przepraszam że tak długo nie było rozdziału ale w moim życiu dużo się działo. Obiecuję że 24/25 grudnia pojawi się rozdział z balu bożonarodzeniowego i będzie w nim kilka specjalnych rzeczy.

A love story of bellamort Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz