Rozdział 2

1K 71 130
                                    

Tae-hyung w pierwszym momencie zbaraniał.

To było do mnie? — zapytał sam siebie i zmierzył pogardliwym spojrzeniem chłopaka idącego w jego stronę. — Neandertalczyku? — dodał drwiąco, ale wciąż tylko w myślach.

Chłopak wyglądał na pierwszy rzut oka groźnie, a byli w zaułku, w którym, gdyby go dopadł i skopał mu gębę, to nikt by go nie usłyszał, nawet obsługa tych pawilonów po prawej.

Nie mógł jednak zaprzeczyć, że na takich jak on najczęściej zwracał uwagę, bo wpisywał się w jego typ idealnie. Wysoki, dobrze zbudowany i w dodatku w białej, ubrudzonej smarem koszulce oraz roboczych spodniach wyglądał pociągająco, ale ten tygrysek to była obelga.

Pewnie heteros — stwierdził zdegustowany tak bardzo, że aż nie był w stanie tego ukryć. Wykrzywił usta w grymas i uchylił okulary, żeby mu się lepiej przyjrzeć.

Na swoją zgubę, bo chłopak podszedł bliżej i uśmiechnął się tak, jak lubił najbardziej. Zadziornie i z błyskiem w oku. Wyszczerzył te swoje białe kły niczym wilk na polowaniu i złapał za rąbek jego koszuli, jakby się znali od wieków.

— Ładna, jak cały ty — pochwalił z przekorą w głosie.

Rwał go żywcem! Bez słowa wstępu!

— To panterka — prychnął w odpowiedzi Tae-hyung i odchylił okulary na włosy. — Z Celine, delikatny materiał, więc gdybyś był tak uprzejmy i nie dotykał...

Neandertalczyk natychmiast puścił koszulę i uniósł ręce w obronnym geście, ale nie przestał się uśmiechać.

— Dla mnie to może być nawet zebra ze stepów Akermańskich — powiedział żartobliwie i opuścił ręce. — Ważne co jest w środku. Ładnie ci w niej — pochwalił znów.

Tae-hyung aż zamrugał oczami. On go naprawdę podrywał?

— Dzięki — stęknął speszony. Było mu trochę głupio, że tak na niego naskoczył, dlatego darował sobie wytknięcie mu, że stepy akermańskie to dzisiejsza Ukraina i że tam zebry raczej nie występują.

Neandertalczyk przygryzł dolną wargę i wciąż patrzył na niego jak na kawałek mięsa. Poprawił palcami do tyłu przydługawe, ciemne włosy, które nie chciały go słuchać i opadały na czoło pojedynczymi kosmykami. Wyglądał obłędnie jak z jakiegoś rozbieranego magazynu o motoryzacji.

Są w ogóle takie? — zaczął się zastanawiać Tae-hyung, ale doszedł do wniosku, że chyba stracił rozum.

— No to jak, zgubiłeś się... Panterko z Seleny? — zapytał z żartem obiekt jego rozproszenia.

Tae-hyung zmieszał się jeszcze bardziej. Uciekał wzrokiem, choć usta Neandertalczyka przyciągały go jak magnes.

— Z Celine — poprawił go nieśmiało, bo tej obelgi już nie umiał przemilczeć. To była jego ulubiona marka i NIKOMU nie wolno było jej mylić z żadną inną. — Właściwie to chyba tak — wyznał, stawiając wszystko na jedną kartę.

Błądził po tej ulicy już dobre pół godziny i nie umiał znaleźć odpowiedniego zaułku.

— Szukam salonu kosmetycznego. Lachimolala.

Neandertalczyk wskazał natychmiast ręką na pawilon na samym początku ich ciągu.

— O tam jest, za daleko zaszedłeś.

— Aaaa dzięki — odpowiedział zmieszany Tae-hyung.

Klatka piersiowa Neandertalczyka, gdy się tak napiął była imponujących rozmiarów. Oczu nie umiał od niej oderwać. Opamiętał się jednak i cofnął się o dwa kroki. Poczuł, jak Neandertalczyk łapie go za przedramię silnym uściskiem, nim zdążył się do niego odwrócić plecami.

My bad || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz