Popołudnie zbliżało się nieuchronnie z każdym tyknięciem wskazówki sekundnika na zegarze zawieszonym na ścianie salonu, gdy przez otwarte drzwi na zewnątrz, bo było dziś wyjątkowo słonecznie i ciepło, zajrzał JK.
— Dzień dobry? — zagadał wesoło, a oczy Tae-hyunga uśmiechnęły się na jego widok.
— Dzień dobry — odpowiedział mu zdawkowo, bo miał klientkę.
JK wszedł do środka i na kontuarze przy kasie postawił kubek z bubble tea, potrząsając nią uprzednio w powietrzu, aby przywołać znów na chwilę jego wzrok.
— Zostawiam i już mnie nie ma. Miłego popołudnia — życzył wszystkim i faktycznie zniknął, zostawiając po sobie miły zapach męskich perfum.
Ji-min uśmiechnął się pod nosem nikczemnie, a gdy klientki wyszły, spojrzał na Tae-hyunga, pociągającego bubble tea z mlekiem i malinowymi kulkami przez słomkę.
— Dba o ciebie — powiedział niby od niechcenia o JK'u.
Tae-hyung się speszył, ale przytaknął skinieniem głowy.
— Wczoraj zaserwował mi takie śniadanie, że do dziś nic nie jadłem — zażartował.
Ji-min wytrzeszczył na niego oczy, ale szybko się opamiętał i znów uśmiechnął się jak diabeł.
— Śniadanie? Chcesz mi powiedzieć, że była przed nim kolacja? — zapytał podchwytliwie.
Tae-hyung miał taką minę, że wszystko było od razu wiadomo.
— Błagam, nie pytaj już o nic więcej.
Ji-min parsknął śmiechem.
— Wcale nie mam zamiaru, ale... — urwał i zaśmiał się znów chytrze. — Wiedziałem, że przypadniecie sobie do gustu — dodał i potarł ręce. — Wiedziałem, że jesteś w jego typie.
Tae-hyung się zaśmiał.
— Ty łajzo, specjalnie podałeś mi zły numer salonu? Żebym zawędrował do jego warsztatu?
Ji-min przewrócił oczami.
— Oj tam, lekko mi się przejęzyczyło — zbagatelizował.
Tae-hyung pogroził mu pięścią i znów się zaśmiał, ale za plecami usłyszał czyjś głos.
— Dzień dobry?
Struchlał. Znał go bardzo dobrze. Zakrztusił się bubble tea, którego łyk znów upił przez słomkę i odwrócił przodem do drzwi, trzymając za usta.
Tuż za nimi stał wysoki, dobrze ubrany i uczesany na gładko facet. Zapach jego drogich perfum, widok czarnego, dobrze skrojonego garnituru budził respekt. Sun-joon. Ten sam, który mu obiecał we wczorajszych wiadomościach, że gdy go dopadnie, to zdepcze go jak robaka. Uciekł od niego niespełna trzy miesiące temu. Ledwo stanął na nogi, a on już go odnalazł. Wszystko przez to zdjęcie, które JK umieścił na Instagramie. To był fatalny błąd.
Nie długo było mi dane cieszyć się wolnością — pomyślał z trwogą Tae-hyung.
— Wyjdziesz, czy mam po ciebie wejść i wywlec cię na zewnątrz? — zapytał jadowicie Sun-joon, a na jego twarzy w jedną sekundę przeładowały się emocje.
Znów miał oczy szaleńca, a grymas na jego twarzy przyprawiał o ból brzucha.
— Wyjdę — zgodził się natychmiast Tae-hyung. Zbladł w jedną chwilę i ruszył do wyjścia.
— Chwila — zaoponował Ji-min. — Kim jesteś? — zwrócił się do faceta na zewnątrz.
Sun-joon zaśmiał się jak hiena.
![](https://img.wattpad.com/cover/354954646-288-k299140.jpg)
CZYTASZ
My bad || Taekook
FanfictionKim Tae-hyung to zwykły chłopak, poszukujący pracy. Ukończył kurs pielęgnacji i stylizacji paznokci, a znajomy polecił go do pracy w niewielkim salonie, w kórym sam pracuje. W zaułku, w kórym mieści się salon znajduje się również niewielki warsztat...