Rozdział 8

983 59 131
                                    

Popołudnie zbliżało się nieuchronnie z każdym tyknięciem wskazówki sekundnika na zegarze zawieszonym na ścianie salonu, gdy przez otwarte drzwi na zewnątrz, bo było dziś wyjątkowo słonecznie i ciepło, zajrzał JK.

— Dzień dobry? — zagadał wesoło, a oczy Tae-hyunga uśmiechnęły się na jego widok.

— Dzień dobry — odpowiedział mu zdawkowo, bo miał klientkę.

JK wszedł do środka i na kontuarze przy kasie postawił kubek z bubble tea, potrząsając nią uprzednio w powietrzu, aby przywołać znów na chwilę jego wzrok.

— Zostawiam i już mnie nie ma. Miłego popołudnia — życzył wszystkim i faktycznie zniknął, zostawiając po sobie miły zapach męskich perfum.

Ji-min uśmiechnął się pod nosem nikczemnie, a gdy klientki wyszły, spojrzał na Tae-hyunga, pociągającego bubble tea z mlekiem i malinowymi kulkami przez słomkę.

— Dba o ciebie — powiedział niby od niechcenia o JK'u.

Tae-hyung się speszył, ale przytaknął skinieniem głowy.

— Wczoraj zaserwował mi takie śniadanie, że do dziś nic nie jadłem — zażartował.

Ji-min wytrzeszczył na niego oczy, ale szybko się opamiętał i znów uśmiechnął się jak diabeł.

— Śniadanie? Chcesz mi powiedzieć, że była przed nim kolacja? — zapytał podchwytliwie.

Tae-hyung miał taką minę, że wszystko było od razu wiadomo.

— Błagam, nie pytaj już o nic więcej.

Ji-min parsknął śmiechem.

— Wcale nie mam zamiaru, ale... — urwał i zaśmiał się znów chytrze. — Wiedziałem, że przypadniecie sobie do gustu — dodał i potarł ręce. — Wiedziałem, że jesteś w jego typie.

Tae-hyung się zaśmiał.

— Ty łajzo, specjalnie podałeś mi zły numer salonu? Żebym zawędrował do jego warsztatu?

Ji-min przewrócił oczami.

— Oj tam, lekko mi się przejęzyczyło — zbagatelizował.

Tae-hyung pogroził mu pięścią i znów się zaśmiał, ale za plecami usłyszał czyjś głos.

— Dzień dobry?

Struchlał. Znał go bardzo dobrze. Zakrztusił się bubble tea, którego łyk znów upił przez słomkę i odwrócił przodem do drzwi, trzymając za usta.

Tuż za nimi stał wysoki, dobrze ubrany i uczesany na gładko facet. Zapach jego drogich perfum, widok czarnego, dobrze skrojonego garnituru budził respekt. Sun-joon. Ten sam, który mu obiecał we wczorajszych wiadomościach, że gdy go dopadnie, to zdepcze go jak robaka. Uciekł od niego niespełna trzy miesiące temu. Ledwo stanął na nogi, a on już go odnalazł. Wszystko przez to zdjęcie, które JK umieścił na Instagramie. To był fatalny błąd.

Nie długo było mi dane cieszyć się wolnością — pomyślał z trwogą Tae-hyung.

— Wyjdziesz, czy mam po ciebie wejść i wywlec cię na zewnątrz? — zapytał jadowicie Sun-joon, a na jego twarzy w jedną sekundę przeładowały się emocje.

Znów miał oczy szaleńca, a grymas na jego twarzy przyprawiał o ból brzucha.

— Wyjdę — zgodził się natychmiast Tae-hyung. Zbladł w jedną chwilę i ruszył do wyjścia.

— Chwila — zaoponował Ji-min. — Kim jesteś? — zwrócił się do faceta na zewnątrz.

Sun-joon zaśmiał się jak hiena.

My bad || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz