Przepraszam

602 17 3
                                    

*Cztery godziny później*
* Pov Vincent*
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy, którego sam jestem sobie winien. Leżałem przez chwilę na łóżku przypominając sobie co się wydarzyło. Hailie. Ona widziała mnie w takim stanie. Płakała. Tak strasznie płakała a ja nic z tym nie zrobiłem, muszę do niej iść i jej wytłumaczyć wszystko. Wstałem i poszedłem do jej pokoju, drzwi były zamknięte i gdy lekko je uchyliłem zauważyłem Hailie siedzącą w koncie. Główkę miała schowaną między kolanami, jakby się przed czymś chowała. Podszedłem do niej i kucnąłem kładąc rękę na jej plecy. Wzdrygnęła się i uniosła na mnie swój wzrok. Była cała zapłakana i nadal miała wilgotne policzki. Przytuliła się do mnie od razu, a ja ją podniosłem przyciskając do swojej klatki.
- Przepraszam - Wyszeptałem, tuląc ją do siebie.
Spojrzała na mnie tymi smutnymi oczkami.
- Długo płakałaś ? - zapytałem
W odpowiedzi dostałem wzruszenie ramionami co niezbyt mnie usatysfakcjonowało, ale nie zamierzałem więcej pytać. Skierowałem się w stronę fotela, na którym usiadłem wciąż przytulając do siebie Hailie.
- Nie powinnaś tego widzieć, przepraszam. To była chwila słabości, która nie powinna mieć miejsca
- Nic się nie stało, tylko się wystraszyłam i bałam tego pana - powiedziała bardzo zachrypniętym głosem. Mam odpowiedź na to czy dużo płakała. - Will i ten pan krzyczeli a ja tak nie lubię i kiedy Will chciał podejść to się odsunęłam i chyba się zdenerwował bo wyszedł - Zacisnąłem szczękę. Jak to wyszedł ?! Miał tu z nią być, a nie wyjść bo nie umiał uspokoić dziecka. I jeszcze krzyczeli przy niej. Świetnie po prostu coraz lepiej.
- To się więcej nie powtórzy, obiecuję - Pocałowałem ją w czubek głowy, cały czas przytulając ją do siebie.
- Kocham cię Vince wiesz ? - spojrzała na mnie, a ja uśmiechnąłem się delikatnie. Nigdy bym nie pomyślał, że ta mała istotka tak będzie na mnie działać.
- Ja ciebie też kocham, nawet nie wiesz jak bardzo - Przysięgam, że nigdy więcej nie dopuszczę do takiej sytuacji.
Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale w pewnym momencie Hailie usnęła. Wstałem powoli nie chcąc jej budzić. Zastanowiłem się przez chwilę czy położyć ją do jej łóżka, lecz zdecydowałem, że wezmę ją ze sobą. Najciszej jak się da poszedłem do mojej sypialni i delikatnie ułożyłem na łóżku Hailie. Poszedłem się umyć i położyłem się obok małej. Obróciła się w ten sposób, że teraz leżała wtulona we mnie na co się uśmiechnąłem.
*następnego dnia*
Obudziłem się o godzinie 07.34, powinienem iść popracować, ale Hailie wciąż spała a do tego dalej była przytulona do mnie więc nie chciałem jej budzić. Leżałem rozmyślając trochę o tym co się wydarzyło, aż poczułem jak Hailie się rusza i w końcu usiadła przecierając oczka.
- Vince ? - zapytała zaspana
- Tak, słonko ? - Nie wiem jak to się stało, ale skradła moje serce i tyle mogę powiedzieć.
- Bałam się, że cię nie ma - Przytuliłem ją od razu do siebie.
- Jestem. Już zawsze będę - uśmiechnęła się i też się do mnie przytuliła. - Idziemy na śniadanie co ty na to ? - Zapytałem chodź i tak nie ma innej odpowiedzi niż twierdząca.
- A możemy później? - uśmiechnęła się niewinnie.
- Jak pójdziemy teraz to szybciej będziesz miała z głowy i będziesz mogła się pobawić. - Pogłaskałem ją po włosach
- A pobawisz się ze mną - zapytała tak uroczo, że przecież nie mogłem odmówić. - Albo możemy pojechać na plac zabaw proszeee
- Jasne, że możemy - No bo przecież możemy prawda ? Wcale nie tak że mam dużo pracy załatwię kiedy indziej.
Zjedliśmy śniadanie dość szybko a następnie poszedłem ubrać Hailie. Nie długo po tem siedzieliśmy w aucie i jechaliśmy na plac zabaw.
Gdy dojechaliśmy najpierw obeszli nas ludzie i od razu zaczęli zadawać pytania pchać ręce i wszystko inne. Wziąłem Hailie na ręce ponieważ nie chciałem aby coś jej się stało. Stresowała się, ale które dziecko by się nie stresowało.
- Czemu małe dziecko ma tak drogi strój czy to oryginał czy pana garnitur jest szyty na miarę ? - Zapytał jakiś kretyn. Oczywiście nie odpowiedziałem.
- Czemu pan nie odpowiada?
- Mówiłem że nie udzielam wywiadów - Jak tacy ludzie mnie irytują.
- Dlaczego? - Na Lorda bo nie. Gdybym mógł to wszystkich bym ich z tego stanu wywalił.
- Nie rozpowiadam wieści o mojej rodzinie.
- Ale mamy informacje prawie o wszystkich z wyjątkiem pana siostry dlaczego? - Boże nie wytrzymam trzymaj mnie.
- Bo o niej nie mówimy.
- Dlaczego - przysięgam, że zaraz go zastrzelę.
- Żeby takie cymbały jak wy jej nie nachodzili
- Mocne słowa za strony Vincenta Moneta - przewróciłem oczami mając serdecznie dość tych jakże tępych istot.
- Vince boję się - Usłyszałem cieniutki głos mojej siostry i to był ten moment, w którym szybko przepchałem się przez tłum ludzi i wyszedłem do jakiejś restauracji.
- Spokojnie już nie ma czego - Powiedziałem spokojnie i głaskałem jej plecy żeby się uspokoiła.
Patrzałem przez okna wyczekując aż ci ludzie sobie pójdą i będę mógł wziąć Hailie na obiecany plac zabaw, ale widząc, że ci ludzie nie są zbyt chętni do odejścia zamówiłem herbatę dla Hailie a dla siebie kawę i trochę rozmawialiśmy.

Hejka !!!
Ogólnie nie zabijajcie mnie za tak ogromną przerwę, ale chyba przestanę to pisać. Mam ewentualnie pomysł na jakąś wymyśloną historię o tym jakby Vincent miał córeczkę za to nie byłoby Hailie, ale sama nie wiem dajcie znać.
Do zobaczenia <333

Mała Hailie Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz