Rozdział 10

32 2 0
                                    

      Zbliżała się godzina jedenasta, mam zatem około czterdzieści pięć minut do wyszykowania się na losowanie i później rozpoczynający się turniej.

     Cały wieczór spędziłam przy książce. Miałam tylko jedną większą przerwę na zjedzenie kolacji w stołówce, trochę rozmyślałam w tym czasie o wszystkim. Nie widziałam się po drodze z nikim z królewskiej rodziny. Zapewne muszą się szykować do konkurencji, o ile dobrze trafią na to jaka się pojawi. Ciekawe czy ćwiczyli do każdej o wiele wcześniej, czy liczyli na farta i powtarzali sobie najważniejsze i te najbardziej prawdopodobne do wylosowania. Słyszałam, że jest ich aż 50.

     Otworzyłam szafę i postawiłam na długą, bordową suknie. Miała długie rękawy odkrywające ramiona. Wzdłuż rąk, aż do nadgarstka biegł przezroczysty materiał pokryty czerwoną koronką ze złotymi drobinkami diamencików. Pokryta nimi była również na górze, gdzie tworzyła obcisły gorset. Wyglądała i dostojnie i bogato. Błyszczące zdobienia kończyły się w miejscu talii. Jej dół był obcisły i dopasowany do mojej figury. Złapałam ją pod ramię i sięgnęłam po czarne szpilki. Postanowiłam nie brać ich w tym samym odcieniu. Ze swoim dzisiejszym outfitem udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic by się nieco bardziej odświeżyć i zaczęłam się szykować. Ubrałam się, a następnie zrobiłam w szybkim tempie makijaż, który składał się z pomalowania ust w typowym dla mnie kolorze, bronzera, rozświetlacza, czarnej kociej kreski i pomalowania rzęs. Założyłam kolczyki, które znalazłam przy toaletce w łazience. Miałam spory wybór odnośnie biżuterii, ale wybrałam złote długie zakończone czerwona kropelką zrobioną z rubinu. Miałam do nich pasujący naszyjnik w tym samym stylu. Swój magiczny miałam też założony, ale ukryłam go pod materiałem sukni.

      Po ogarnięciu dekoracji, wzięłam się za włosy. Spięłam je w koronę zrobioną z warkoczy. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze i wyszłam całkowicie wyszykowana. Wzięłam ze sobą klucz i wyszłam z komnaty, następnie ją zamykając.

     Byłam niesamowicie podekscytowana. Teraz właśnie zaczynał się mój czas. Powinnam skupić się szczególnie na misji i nie dać nigdzie żadnej plamy. Każdy błąd kosztowałby mnie wiele trudności i opóźniał atak na Lucyfera.

     Mam jeden główny cel, doprowadzić do tego by Kiran zajął miejsce króla, musi wygrać każdą z konkurencji. Oby trafił na te, w których jest niezwyciężony i z łatwością pokona swojego brata. Nie wspomnę już o tym by mianował mnie na swoją prawą rękę, tak jak Deimos zrobił to z Iris. Szanse mam małe, gdyż nie zapominajmy o Chrisie, jest on z Kiranem przez długi okres czasu i Książę Dnia na pewno bierze to pod uwagę, może go obdarzyć zaufaniem, ze mną mogłoby się to okazać ryzykowne. Owszem wykazałam się parę razy, jednak czy to wystarczy by spojrzał na mnie jak na swoją główną pomoc? A może zdecyduje się nie brać nikogo pod skrzydła chcąc udowodnić Deimosowi, że jest wystarczający i nie jest mu to potrzebne. Czekam z niecierpliwością na jego decyzję. Kto wie, może zaprosił mnie na losowanie by przed wszystkimi ogłosić mnie jego prawą rękę?

     Uspokajam swoje myśli i żądze władzy i kieruje się prosto do sali tronowej gdzie odbędzie się losowanie i gdzie będzie można bezpośrednio oglądać rozgrywający się turniej. Jedno jest pewne, szybko spać to my nie pójdziemy. Zamierzam być świadkiem całej rozgrywki, nawet gdyby miała ona trwać całą noc. Chcę analizować każdą ich zagrywkę, zrozumieć sposób ich walki, odkryć słabe i mocne punkty by później, po powrocie móc je na spokojnie ułożyć w głowie.

     Znajduję się pod salą, drzwi stoją otworem dla każdego. Ludzie zaczynają zbierać się do środka. Przybyli mieszkańcy i służba. Wchodzę do pomieszczenia, rozglądam się. W miejscu gdzie wcześniej stały stoliki na balu, teraz zostały zastąpione mnóstwem krzeseł ustawionych w stronę tronów. Zerkam na półpiętro, tam również znajdowały się miejsca siedzące. Sala koronacyjna zmieniła się w teatr. Za tronami na ścianie wisi biały materiał. Natomiast przed nimi postawiony został wysoki złoty stolik, na którym stała jakaś zamknięta mała szkatułka z symbolem Soltenbrea na grzbiecie.

Naznaczona krwią - Urodzona by nieść śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz