Rozdział 20

56 5 3
                                    

     – Gotowa jak zawsze – dumnie unoszę głowę, patrząc w oczy Księcia, stojącego przede mną

     – Na taką odpowiedź liczyłem – klepie mnie po plecach i ciągnie mnie delikatnie za kitkę – Zabieramy się za pracę mała. Wchodzimy do zagrody i przypominam, że jeśli zauważysz smoka machającego ogonem to nie biegniesz w jego stronę bo on wcale nie chcę abyś go pomiziała za uszkiem. Jasne laleczko? – otwiera mi bramkę i przepuszcza mnie przodem – Jestem za twoimi plecami, więc się nie bój.

      Odwracam się by sprawdzić czy rzeczywiście się tam znajduję i wchodzę do zagrody. Wokół mnie chodzą sobie swobodnie smoki, które tak jak wcześniej reagują pozytywnie na pojawienie się Deimosa. Musi je naprawdę dobrze traktować, że tak się cieszą na jego widok. Chyba tylko one cieszą się na widok Księcia Nocy w całym Soltenbrea. Unoszę kąciki ust na tą myśl i próbuje się nie zaśmiać.

     Powinnam chyba zastopować takie myśli, jednak nie patrząc na to jaki jest, wciąż mi pomaga i ułatwia mi każdą sytuację. Jestem przekonana, że ma w tym ukryty cel, ale przynajmniej nie rzuca mi kłód pod nogi. To też powinnam wziąć chyba pod uwagę w rozmowie z nim. Owszem jest dalej zarozumiałym Księciem, ale wcale nie jest tak głupi i zlewczy, jak wydaje się większości osobom na zamku. Ludzie patrzą na niego przez pryzmat opinii i tego co on sam sobą pokazuje. Problem w tym, że Deimos nie szuka poklasku i łatka tego gorszego wcale mu nie przeszkadza. Nie udowadnia słowami, a czynami i to nawet nie starając się za bardzo. Jestem nim zaskoczona i nie wiem czy mi się to podoba. Nie mogę zmienić stron i nie mogę się też za bardzo zbliżyć. On w coś gra, dopóki gramy do tej samej bramki to jest dobrze, ale nie wiem na jak długo będziemy sojusznikami. 

      – Pora by smok cię wybrał i byśmy mogli zacząć dzisiejszy trening – gwizda i stojąc tyłem łapie mnie za ramiona.

      Na dźwięk gwizdania wokół nas zbierają się wszystkie smoki. Patrzę w niebo i zauważam jak nawet tamte szykują się już do wylądowania przed nami. Czuje podmuch wiatru spowodowany ich lądowaniem. Jesteśmy otoczeni wielką grupą śmiercionośnych istot, które mogłyby mnie zdmuchnąć jak ja płomień świeczki. Ta wizja mnie przeraża, a jednocześnie ekscytuje. Mając taką grupę śmiało mogłabym spalić Piekło, że ja też nie wiedziałam szybciej czym zajmuję się czarnowłosy. Szanse wydają się większe niż posiadając armię żołnierzy Kirana. Cholera, że ja już nie mogę się wycofać. Odtrącam od siebie tą myśl i wracam do rzeczywistości.

      – To nie żołnierz wybiera smoka? – odwracam głowę by spojrzeć na Deimosa, który już leniwie uśmiecha się w moją stronę, a ja mam świadomość, że tak nie jest.

      – Nie wydaje mi się by ludzie potrafili odpowiednio wybrać smoka. Chciałaś podejść do Sybil bo machnęła ogonem – przypomina mi – Wygląd i jedna sytuacja nie pomoże ci w dokonaniu wyboru. Musisz poznać smoka. Wiedzieć jaki ma temperament, usposobienie czy charakter. Warto poznać też jego zwyczaje, pochodzenie czy moce. Musicie się dopełniać. Mając istotę przeciwną do siebie jesteś skazana na klęskę jako towarzysz i człowiek. Będąc istotą o ciemnej energii nie mogę wybrać sobie tego o jasnej bo któreś z nas przyćmi sobą tego drugiego. Nie będziecie w stanie się komunikować poprawnie i nie zrozumiecie swoich potrzeb, które są przeciwne do siebie nawzajem. Podsumowując to wszystko potrzeba sporo czasu i wiedzy by samemu zadecydować z kim zacząć współpracę. Na szczęście smoki mają własny dar wyczuwania istot ludzkich i tych nadprzyrodzonych. Samym spojrzeniem będzie wiedział z kim ma do czynienia. Będzie to osoba podobna do niego – rozgląda się po smokach i znajduję w tłumie niebieskiego smoka, z którym miałam niedawno do czynienia.

     Smoczyca patrzy na Księcia, a pozostałe robią jej miejsce. Zmierza ona teraz prosto do Deimosa stojącego w dalszym ciągu za mną. Zatrzymuje się tak blisko mnie, że niemal jej ostre łuski przy torsie dotykają mojej szyi. Pochyla głowę w taki sposób, że znajduje się po mojej lewej stronie policzka. Czuję ciepło, które od niej bije. Wciągam powietrze. Staram się nie poruszyć by jej ostra jak sztylet łyska przy głowie nie przecięła mi tętnicy. Mężczyzna wyczuwa mój lęk i masuje mi ramiona. Jedną ręką sięga do Sybil, którą głaska pod podbródkiem.

Naznaczona krwią - Urodzona by nieść śmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz