jeziorko

393 17 0
                                    

Wybiegłam w las.
Ściemniło się.

Nagle zobaczyłam jeziorko.

Obok drzewo A na nim huśtawke.
Usiadłam na niej.
Poczym popłakałam się.

Nagle usłyszałam głos.
- to nie jest twoja wina Hailie. - spojrzałam na jeziorko a nad nim unosił się..... nie to nie możliwe.
- Nathan?....
- Tak... przepraszam was... nie wiedziałem że wda mi się zakażenie.
- To moja wina....
- nieprawda.. Hailie... Słuchaj teraz mnie.. Przyjdź tu z emily jutro o 18... proszę... musze jej coś powiedzieć...
- dlaczego tu jesteś...?
- Bo muszę się z wami pożegnać...a wy ze mną... żebym mógł odejść w spokoju muszę się pożegnać z osobami które najbardziej kocham....
- Nathan... - popłakałam się - proszę cię nie odchoć....- ryczałam jak nigdy.
- Hailie nie mogę tu zostać
- jutro musimy się z tobą pożegnać?...
- Tak.
- to ja tu zostaję całą noc...
- Hailie wracaj do domu.
- Nie...- powiedziałam a potem chcąc się do niego przytulić i zapominając że on naprawdę nie istnieje wybiegłam na środek jeziorka.
Niespodziewałam się że jest tak głębokie... I zaczęłam tonąć....

Nie mogłam wziąść oddechu.
Straciłam przytomność.

☆☆☆

Obudziłam sie w szpitalu.
I zaczęłam płakać.
- Hailie!- krzykną dylan. - Co się stało? Ej nie płacz. Dlaczego płaczesz?
- Nathan on umar przezemnie....
- Hej, hej, nie prawda.- mówili chłopcy.
Ja płakałam.
Shane odgarną mi włosy i mnie przytulił.

Cześć!
Nie wiem dlaczego ale książka z Emily zeszła na drugi tor i teraz więcej się dzieje z hailie jak ktoś ma pomysły co jeszcze zrobić z Emily to piszcie.

Papa<3

rodzina monet nowa siostra □Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz