1

1.9K 56 26
                                    

Moja przyjaciółka przechodzi ostatnio trudne chwile. Jej związek wisi na włosku, przez odległość która nie jest sprzymierzeńcem dla wielu par. Dzisiaj przypadają jej urodziny, dla większości z nas dzień radości i świętowania otoczony górą prezentów. Nie dla niej, siedzi na tarasie który jest pięknym wykończeniem naszego domu za 7 milionów. Przybrała pozycję skulonego misia, uczepiła się poduszki jakby miała jej uciec. Nie chce jeść, pić patrzy się tylko i wyłącznie w jeden punkt. Jej ciało w dalszym ciągu oplata piżama, nie ma ochoty jej ściągać. Nie mogę uwierzyć, że to ta sama osoba która wczoraj tryskała energią i robiła nam głupie żarty. Jeden telefon potrafił zabrać z niej całe życie, zadzwonił Kuba który poinformował, że nie ma czasu przyjechać na jej urodziny bo ma trening. Nie rozumiem tego, naprawdę nie może odpuścić jednego treningu ? Świat by się zawalił ? Jej tęsknota i poczucie samotności nabrała na sile. Była tylko jedna osoba, która mogłaby jakoś na nią wpłynąć. Nie mam tu na myśli siebie, tylko Bartka Kubickiego. Ostatnio ich relacja bardzo się poprawiła i często jako jedyni są w stanie wzajemnie poprawić sobie humor. Bartek zadzwonił do mnie i powiedział, że raczej nie da rady wrócić od rodziców na urodziny Fausti. Myślałam wtedy, że wybuchnę. Był moją ostatnią nadzieją i deską ratunku dla niej, inaczej urodziny się nie odbędą. Przygotowaliśmy dla niej cały dzień niespodzianek a z Fausti nie ma kontaktu. Powiedziałam jaka jest sytuacja i że ma natychmiast wracać, bałam się że powie iż to nie jest jego dziewczyna i nie musi się nią zajmować, ale o dziwo powiedział że dodaje gazu i postara się być jak najszybciej. Nie minęła godzina i usłyszałam otwierające się drzwi wejściowe.

- Hej! Jak sytuacja ? - zapytał zdyszany, jakby biegł.

- Cześć, bez zmian. Proszę Cię zrób coś a ja lecę z resztą Genziaków wszystko szykować, dołączysz do nas.

- Pewnie, wszystko się uda. Zobaczysz, nie martw się! - przytulił dziewczynę.

- Mam nadzieję, bo serce mi pęka jak na nią patrzę. Piłkarzyk cholerny!

Zaprowadziłam Bartka na taras, gdy zobaczył naszą przyjaciółkę spojrzał na mnie i pokiwał głową. Przejechał dłońmi po swojej twarzy na znak załamania.

- Bartek przyjechał. - rzuciła.

- O cześć... - obróciła się delikatnie w naszym kierunku.

- Cześć! - podszedł do dziewczyny, usiadł obok i z całych sił przytulił, po jej policzku spłynęła łza. Wiktoria zniknęła za drzwiami zostawiając dwójkę bohaterów samych w domu.

- Dobrze wyglądasz. - spojrzała nieśmiało.

- Ty też. - uśmiechnął się i jeszcze raz objął dziewczynę.

Usiadła przed nim po turecku umieszczając poduszkę na swoich kolanach, chłopak złapał ją za dłonie i spojrzał głęboko w oczy.

- Myślałam, że będziesz ze swoją dziewczyną.

- Noo, ale jestem sam. Rozstaliśmy się... A gdzie Kuba ?

- Nie przyjedzie, ma jakiś super ważny trening. - spuściła wzrok.

- Nie martw się, jego strata. - podniósł jej podbródek, otarł łzy i posłał uśmiech.

- Dziękuję Bartek, że przyjechałeś. - zacisnęła swoją dłoń na jego ręce.

- Nie ma sprawy, jakbym mógł odpuścić sobie Twoje urodziny.

- Mój chłopak nie miał z tym problemu. - westchnęła. - Znalazłeś dla mnie czas, zupełnie inaczej niż mój chłopak...

- Nawet gdybym nie miał czasu, to i tak bym przyjechał. Prawdą jest, że ostatnio tego czasu mam nawet za dużo.

- Zawsze mogę na Ciebie liczyć, nigdy Ci tego nie zapomnę. Nie wyglądasz najlepiej, co u Ciebie w ogóle ?

- A wiesz, że średnio. - posmutniał.

- A u Ciebie ?

Nic nie odpowiedziała tylko przysunęła go do siebie, położyła jego głowę na swoim ramieniu i wspólnie trwali w tej chwili. Chłopakowi ostatecznie udało się przekonać dziewczynę, aby wykorzystała ten dzień jak najlepiej i zaczęła korzystać z niespodzianek. On w tym czasie pojechał pomóc domownikom w przygotowaniu imprezy na krakowskim rynku. Podczas dobierania stylówki w domu, miała jeszcze nadzieję że gdzieś zza rogu wyjdzie jej ukochany, ale po pewnym czasie wybiła sobie z głowy ten absurdalny pomysł. Urodziny pozwoliły jej się porwać, wykorzystała tę noc do końca. Wieczór kończyła z Bartkiem, ledwo stali na nogach. Niekoniecznie była to wina alkoholu, który uderzył do ich głów chociaż z pewnością się do tego przyczynił. Głównie objęło ich zmęczenie, po całej tanecznej nocy. Wspólnym krokiem udali się do windy, podparci o siebie wybrali na jednym z przycisków poziom 0. Śmiali się do rozpuku, gdy w pewnym momencie zwaliło ich z nóg nagłe zatrzymanie. Niestety, winda uległa awarii.

- Co to ? - szepnęła dziewczyna.

- Nie mam pojęcia, w najgorszym wypadku zepsuła się winda. - przewrócił oczami.

- Nieee, tylko nie to. Na dodatek zgasło światło, boję się ciemności.

- Może za chwilę ruszy. Chodź do mnie, przytulę Cię. Przy okazji zadzwonię do Natalki i powiem o co chodzi.

- Masz zasięg ?

- Słaby, ale jest.

Managerka odebrała i powiedziała, że się wszystkim zajmie. Zaleciła im nie panikowanie i poczekanie na pomoc.

- Haha, ale jaja no tego to jeszcze nie było.

- Taaa, zawsze jak jest jakiś przypał to bierzemy w nim udział ja i ty. - podsumowała blondynka.

- Dlaczego tak trzesz oczy ?

- Bolą mnie od światła latarki. - ciągle je mrużyła.

- Mogę wyłączyć, ale wtedy będzie ciemno.

- Już wolę ciemność, przytulę się do Ciebie i będzie okej.

- Jak chcesz.

Siedzieli wtuleni w siebie, aby nie zasnąć mimo ogromnego zmęczenia postanowili zapełnić czas oczekiwania na pomoc rozmową.

- Dziękuję Ci za dzisiaj. Cały wieczór byłeś przy mnie, wspierałeś.

- Jestem Twoim przyjacielem, nie mogłem postąpić inaczej. Nie wiem jak ty, ale ja już czekam na wysyp shipów na naszej ulubionej platformie jak tylko wyjdzie odcinek.

- To prawda. Dzisiaj dość często byliśmy razem, ale wiesz co ja nawet lubię te filmiki. Poprawiają mi humor, gdy Kuba ponownie go zepsuje.

- Ciągle o nim myślisz ?

- Jak mam nie myśleć Bartek, mój chłopak mnie olewa. Powinnam teraz tulić się do niego a nie do mojego przyjaciela. Wiesz co jest najgorsze... ?

- Nie, ale pewnie zaraz się dowiem.

- Że jest mi tu z Tobą bardzo dobrze i nie mam ochoty stąd wychodzić.

- Fausti, między nami od jakiegoś czasu jest inaczej prawda ?

- Nie Bartek, nie teraz...

- Ucieczka w niczym nie pomaga. - szepnął jej do ucha.

- Daj mi czas, proszę. - położyła swoją dłoń na jego prawym policzku.

Zjechał swoją ręką z jej ramienia i zatrzymał się na udzie. Ich twarze coraz bardziej zaczęły się zbliżać, aby w ostateczności spotkać się w pocałunku. W tym momencie otworzyła się winda, wybiegli z niej jak poparzeni. Natalka czekała na nich przed wejściem, usiedli w taksówce po dwóch różnych stronach. Jak najdalej od siebie, od swoich uczuć i myśli. Tylko przed prawdą nie da się długo uciekać.

Witam was w kolejnej książce 🫶🏻

Książka nie powstałaby gdyby nie wasze zaangażowanie oraz propozycja, za którą bardzo dziękuję.

Mam nadzieję, że wam się spodoba i sprosta oczekiwaniom. 🥺

Podzielcie się proszę wrażeniami w komentarzach albo jak kto woli na priv 🫶🏻🤩

ps. Jeszcze jedno małe pytanko książka kartoniixprzemekpro co sądzicie ? 😏

Bardzo przepraszam za problemy techniczne, mam nadzieję, że wszyscy widzą 🥺😢

Nigdy nie mów nigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz