28

484 33 13
                                    

- Faustynka ? Co ty tutaj robisz, miałaś wrócić jutro. - lekkie przerażenie ukazało się w oczach bruneta. - Cóż za miłe powitanie. - zaśmiała się. - To źle, że wróciłam wcześniej ? - wzrokiem przeszywała Bartka. - Nie nie, tylko po prostu jestem zdziwiony. Coś się stało ? - zapytał. - Wujas z Karolem mają jakieś pilne spotkanie i skróciliśmy wyjazd o jeden dzień. Chodź to wszystko ci opowiem! - spojrzał na blondynkę. - A bo ty gdzieś wyjeżdżasz, mogę wiedzieć gdzie ? - nerwowo błądził oczami. - Do Warszawy, muszę załatwić kilka spraw. - była zdziwiona, nie wiedziała że ma jakieś zobowiązania w stolicy. Nie przepadał za nią. - Ty ? W Warszawie ? To musi być coś ważnego. - nawet nie zdawała sobie sprawy jak. - Już cię nie zatrzymuje, wracaj szybko bo mam wam dużo do opowiedzenia! - uśmiechnęła się, przytuliła bruneta i z walizką zniknęła na drzwiami domu.
Biłem się z myślami czy dobrze robię, może nie powinienem się wtrącać ? Szybko mnie wzięło na takie przemyślenia, siedząc w pociągu gdy nie było odwrotu. Z drugiej strony sprawa dotyczy również mnie, moja prywatność również została zdeptana. Mam nadzieję, że Kuba pójdzie po rozum do głowy i się opamięta. To będzie nasza pierwsza poważna rozmowa, w której będziemy tylko my. Tyle podejrzeń, złych słów a my dopiero teraz będziemy mieli okazję szczerze porozmawiać. Mam nadzieję, że załatwimy to jak ludzie. Nie mam siły na awantury, jeszcze godzinę temu bym go rozszarpał, ale widok niczego nie świadomej Fausti mnie rozbroił.
- Gdzie to było ? Przecież zapisałem jaki numer. - usilnie próbowałem znaleźć numer mieszkania, pod którym mieszka Kuba.
- Dzień dobry! Mogę jakoś panu pomóc ? - usłyszałem zza pleców. - Dzień dobry! Szukam Kuby Brzezińskiego.
- Aaa Kubusia, mieszka pod 40. Ale nie wiem czy go pan zastanie, ciągle trenuje. Taki zabiegany... - sąsiadka nie mogła nachwalić się winowajcy. - Taaa,  ideał... jednak spróbuje. Dziękuję za pomoc! - bał się, że Kuba nie otworzy mu drzwi. Poprosił sąsiadkę, czy nie mogłaby mu otworzyć drzwi do klatki, bez problemu się zgodziła.
Winda jechał coraz wyżej a moja pewność siebie opadała coraz to niżej. Ostatni moment, aby się wycofać...
Zapukałem do drzwi, usłyszałem „Już!!!".
Klamka zapadła, konfrontacja czas start.
- Bartek ? Co ty tutaj robisz ? - był lekko poddenerwowany, próbował zamknąć mi drzwi przed nosem ale włożyłem stopę między nie a futrynę, uniemożliwiając mu ten ruch. - Nie tak szybko, musimy pogadać. - rzuciłem w jego stronę. - Ty i ja, niby o czym ? - próbował się mnie pozbyć. - Ty już dobrze wiesz o czym. - mocniej przywarłem do drzwi, popchnąłem je wraz z domownikiem i znalazłem się w środku.
Usiadłem na kanapie, stanął opary o blat w kuchni i czekał na rozwój wydarzeń. Musiałem zacząć, inaczej zjadłaby nas cisza.
- Powiedz mi jedno, po co ? - zdziwił się i zapytał. - Ale co, po co ? Może jaśniej. - założył ręce, tykanie zegara drażniło moje ucho. - O wszystkim wiem. Podsłuch, śledzenie, wynajęcie prześladowcy, szukanie dowodów zdrady, oszustwo, wymieniać dalej ? - jego postawa z pewnego siebie zaczęła się zmieniać i kurczyć. Być może poczucie winy, zaczęło go przygniatać. - Fausti wie ? - usiadł obok mnie ze spuszczoną głową, jego głos stał się cichszy. - Nie, nie wie. Nie ma to teraz znaczenia. - fuknąłem. - Dla mnie ma, znienawidzi mnie jak się dowie. - trudno było nie przewidzieć konsekwencji. - Powinna, nawet nie wiesz jak ją skrzywdziłeś. Strach, lęki, noce koszmary. Zgotowałeś jej piekło, twoja chora zazdrość mogła doprowadzić do tragedii. - załamał się, jego twarz schowała się w rękach. - Przepraszam, naprawdę przepraszam. Jestem potwornie o ciebie zadrosny. Dlatego to wszystko. Najpierw podsłuch a później po wypadku wynajęcie tego gościa w akcie desperacji. Widziałem, że przy tobie czuje się lepiej.
- Może gdybyś nie stawiał na pierwszym miejscu kariery, to bezpiecznie czuła by się przy tobie. Poza tym nic nie usprawiedliwia twojego zachowania. - musiałem coś dodać. Było mi go żal, rozumiałem jego obawy, ale mimo wszystko to do czego się posunął jest karygodne. - Masz rację, nic mnie nie usprawiedliwia. W najbliższy weekend powiem jej o wszystkim. - miałem odmienne zdanie. - Nie, nie powiesz. Zostanie to między nami, jeżeli by się dowiedziała złamałoby jej to serce. Nawet nie wiesz jak ona cię kocha i jak cierpi z powodu twojej obojętności do niej. Chłopie masz przy sobie skarb, ogarnij się. - spojrzał na mnie pytająco. - Kochasz ją ? - nie byłem na to gotowy. - Tak, ale to nic nie zmienia. Jesteśmy przyjaciółmi a ona kocha ciebie. Jak przyjedzie, to zajmij się nią najlepiej jak potrafisz. - przytaknął. - Dzięki stary! Jeszcze raz przepraszam. Jeżeli nasz związek przetrwa, to tylko dzięki tobie! 
Odprowadził mnie do drzwi, między nami nie będzie przyjaźni, ale nastała zgoda. Czuję się okropnie źle mając świadomość, że okłamuje przyjaciółkę, ale tak będzie dla niej lepiej. Czy robię dobrze ? Nie! Natomiast świadomość jej cierpienia, nie pozwoliła mi postąpić inaczej.
Całą drogę gryzło mnie sumienie, zwłaszcza gdy dostałem wiadomość „ Nie mogę się doczekać aż przyjedziesz, reszta już zna w skrócie cały wyjazd i przytula swojego pamiątki. Teraz twoja kolej aby ze wszystkim się zapoznać, ten wyjazd był mi bardzo potrzebny. JESTEM TAKA SZCZĘŚLIWA! " Zabolało jeszcze bardziej...

Dzieeeeeń dobry!
Nieoczekiwany obrót spraw 😉
Czy Bartek postąpił słusznie ?
Witajcie w nowym roku, kochani! 🤍

Nigdy nie mów nigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz