34

505 36 11
                                    

Droga do Gdańska minęła nam w mgnieniu oka, dojeżdżając każdy z nam przecierał oczy, które jeszcze nosiły na sobie znamiona krótkiej drzemki. Zastanawiałem się co zastanę po dotarciu na miejsce. Zdawałem sobie sprawę, że moi przyjaciele są nieobliczalni i każdy pomysł mógł im wpaść do głowy. Wspólne świętowanie z widzami przysporzyło mi nie tylko wiele radości, ale również zacząłem czuć że coś jest nie tak. Podczas drogi na Hel poprosiłem chłopaków, aby na moment zjechali na stację benzynową. Moje nogi stawały się z waty a wzrok zanikał za mgłą. Ledwo udało mi się wejść do środka, obijałem się o ściany. Mimo wszystko starałem się nic nie dać po sobie poznać i jak najszybciej znaleźć się w łazience. Zamknąłem się w kabinie, nagle zrobiło się ciemno.

- Stary, co on tam tyle robi ? 20 minut już go nie ma. - zaczął się niecierpliwić Świeży. - Spokojnie, może jest kolejka. Wszyscy jadą nad morze, zrobiło się trochę cieplej to już lecą rozwijać parawany. - rzucił Patryk. - Haha, w sumie masz rację. Dobra dopijajcie kawę a ja pójdę sprawdzić, co z nim jest.

Nigdzie go nie było, przeszedłem całą stację, ani śladu. Postanowiłem wejść do męskiej toalety. Jedna kabina była zamknięta. Zacząłem wołać jego imię, nic zero odzewu. Miałem wychodzić, natomiast postanowiłem coś sprawdzić. Zapukałem do zajętej kabiny, nikt się nie odezwał. Przecież jest zamknięta, więc na pewno ktoś w niej jest. Wszedłem do kabiny obok i stanąłem na toalecie. Oparłem się o ściankę i zauważyłem mojego przyjaciela nieprzytomnego na podłodze.

- Cholera! - dobrze, że jest zwinny. Szybko znalazł się po stronie swojego przyjaciela.

- Bartek! Słyszysz mnie ? Bartek, co jest ? - zacząłem klepać go po twarzy i sprawdzać puls. Otworzyłem drzwi i wyciągnąłem go na zewnątrz. Uniosłem jego nogi ku górze, po krótkiej chwili otworzył oczy. - C-co się stało ? - był kompletnie zdezorientowany. - To ja się powinienem ciebie o to zapytać. Straciłeś przytomność, dlaczego nie mówiłeś że źle się czujesz ? - byłem przerażony, moje ciało całe drżało. - Nie chciałem was martwić, już jest lepiej. - nadal bladość jego skóry biła po oczach. - Mhmm, jasne. Dobra poczekaj tutaj, pójdę ci kupić wodę. - pozostawiłem Bartka opartego o ścianę i ruszyłem szybko po napój.

Trochę się przestraszyłem w jakim stanie przed chwilą byłem, wiedziałem jedno. Nikt nie może się dowiedzieć o tym co się stało a zwłaszcza Fausti. Ma wystarczająco zmartwień na głowie, poza tym są moje urodziny i chcę się świetnie bawić.

- Już jestem, trzymaj. - Świeży podał butelkę z zimną wodą przyjacielowi, po czym usiadł obok niego. - Dzięki stary! Słuchaj jest taka sprawa... nikt nie może się dowiedzieć co się stało a zwłaszcza Fausti. - Wiesz co, rozumiem. Natomiast zdajesz sobie sprawę, że dużo ode mnie wymagasz ? A jeśli twój stan się pogorszy ? - zdecydowanie nie spodobał mu się pomysł Bartka. - Nic mi nie będzie, obiecaj! Są moje urodziny, mamy się bawić. Obiecuję, że po powrocie zrobię sobie badania.

- Nie wierzę, że to mówię ale zgoda. Tylko pamiętaj, osobiście cię przypilnuję z tymi badaniami. - uśmiechnął się i zbił piątkę z przyjacielem. - Dobra koniec tej dramaturgii, wracamy do samochodu i lecimy dalej. - z pomocą Świeżego wstał i ruszyli krok w krok na parking.

- No nareszcie! Wciągnęło cię tam czy jak ? No co wy, czas nas goni. Wsiadajcie szybko, bo mamy mega opóźnienie. - wszyscy byli lekko poddenerwowani zaistniałą sytuacją. Z pewnością gdyby poznali prawdę ich nastawienie zmieniłoby się o 180 stopni. - Przepraszam to moja wina, coś mi zaszkodziło. Już już jedziemy. - spojrzał na przyjaciela, aby potwierdził jego wersję. - Tak tak, to chyba to jedzenie przed podróżą.

Drzwi samochodu się zamknęły, wszyscy z pozytywnym nastawieniem ruszyli w stronę morza. Ciszę przerwało powiadomienie, które dotarło do Świeżego. Treść krótka, natomiast bardzo wymowna... "Dziękuję".

Dzieeeń dobry! 🤍

Czy prawda wyjdzie na jaw ? 🤷🏼‍♀️

Pięknego tygodnia, Kochani!

Przytulam! 🤍

Nigdy nie mów nigdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz