- Bal Bożonarodzeniowy jest tradycją Turnieju Trójmagicznego co świadczy o tym, że musicie znaleźć sobie jakiś partnerów. Jednakże, osoby poniżnej czwartego roku nie mogą przyjść, chyba, że zostaną zaproszeni przez kogoś, od czwartego roku w górę. Bal odbędzie się dwudziestego piątego grudnia w Wielkiej Sali Hogwartu o ósmej wieczorem. - mówiła profesor Fire. Nagle zadzwonił dzwonek. - Black! Zostań chwilę, muszę z tobą pogadać.
- Tak? - zapytała Kally, gdy zostały same.
- Reprezentanci otwierają bal tańcem. Dlatego ty musisz sobie koniecznie kogoś znaleźć. Ale z tego co zauważyłam masz ostatnio bardzo dobre kontakty z Harrym więc... - Marlene poruszyła dziwnie brwiami.
- Co? Nie! Weź... o co ci chodzi?
- Może połączę wasze imiona... Karry? Nie, nie, nie... HALLY! Tak! Hally byłoby takie wspaniale.
- Ale kobieto, o czym to mówisz!?
- Hally, tak, tak!
- Masz gorączkę? - spytała dotykając jej czoła.
- Hally! Hally! Hally!
- Boli cię może głowa? Na pewno dobrze się czujesz?
Marlene zaczęła podskakiwać w kółko jak jakaś mała dziewczynka.
- Wezwać pomoc? Nie, no weź... ja naprawdę się martwię. - mówiła z ironią.
- Ciekawe za ile będziecie razem...
- Ale, że co!? - krzyknęła. - Ja się zaczynam naprawdę ciebie bać...
- Idź powiedz Harry'emu, że idzie z tobą na bal! Bo biedaczek jeszcze nie wie... Albo nie! Ja mu powiem! - oznajmiła głośno i miała wychodzić, ale Black złapała ją za rękę.
- Nigdzie nie idziesz! Brałaś coś chyba...
- Nic nie brałam! - oburzyła się.
- No... nie powiedziałabym...
- Ja się bardzo dobrze czuję! Wręcz wyśmienicie! - krzyknęła.
- E... Tak, tak.
- Nie, ja serio mówię.
- W takim razie weź mnie na barana. - powiedziała po chwili zamyślenia. Gdy była mniejsza, zawsze prosiła o to Fire, ale ta nigdy nie chciała się zgodzić.
Po chwili siedziała na plecach Fire.
- To gdzie idziemy... albo może, lepsze byłoby sformułowanie biegniemy...
- Tak. Zaraz, co? - zapytała, ale było już za późno.
Marlene zaczęła biec jak szalona. Wybiegła z powozu, który był jakoś magicznie powiększony (pewnie Dumbledore maczał w tym palce), przybiegła przez całe błonia, aż w końcu wbiegła do zamku.
- Przepraszam! - krzyczała Fire, kiedy na kogokolwiek wpadły.
- Puść mnie już! - krzyknęła Kally.
- Nie tak łatwo!
Nagle zderzyły się z kimś i gwałtownie upadły na ziemię.
- Au! - krzyknęły obie i podniosły się. Zobaczyły czarnowłosego mężczyznę.
- Ee... Wszystko w porządku Severusie? - wybąkała w końcu Marlene.
- Tak. - warknął cicho. - Mógłbym wiedzieć co tutaj się dzieje?
- Ee... Nic takiego, my w zasadzie już musimy iść, więc... Do zobaczenia!
- Do widzenia. - powiedziała grzecznie Kally i odeszły. - Bolą mnie plecy. - dodała gdy odeszły na wystarczającą odległość.
YOU ARE READING
Wybranka
FanfictionCo jeżeli Syriusz Black miałby córkę? Co jeżeli ta córka dostałaby niepowtarzalny dar? Co jeżeli zamiast szkoły Beauxbatons, na Turniej Trójmagiczny przybędzie szkoła o nazwie Akademia Żywiołów? Do Hogwartu na Turniej Trójmagiczny przybywają dwie s...